Akcja Demokracja i KO związane z reklamami na Facebooku? Dyrektor NASK: Możliwa prowokacja

Dyrektor NASK dr inż. Radosław Nielek ujawnił kulisy działań podejmowanych przez jego instytucję w obliczu narastających wątpliwości dotyczących przejrzystości finansowania kampanii wyborczej w internecie. Jacek Nizinkiewicz w programie „Rzecz o polityce” rozmawiał z gościem m.in. o kampanii reklamowej na Facebooku, która miała być finansowana z zagranicy.

Publikacja: 16.05.2025 11:22

Dr Radosław Nielek

Dr Radosław Nielek

Foto: TV.RP.PL

arb

Nielek zaznaczył, że choć Kodeks wyborczy umożliwia obywatelom prowadzenie agitacji bez zgody komitetu wyborczego, to kwestie finansowania takich działań – szczególnie ze źródeł zagranicznych – budzą poważne wątpliwości. Jak podkreślił, „koordynowanie z zagranicy kampanii wspierającej jakiegoś kandydata lub szkodzącej innym kandydatom (…) jest nielegalne, niebezpieczne i szkodliwe dla demokracji w Polsce”.

Dyrektor NASK: Nam zależy na bezpieczeństwie wyborów. Koncernowi Meta na 400 tysiącach złotych

NASK, działając w ramach swoich kompetencji, zidentyfikował podejrzaną kampanię reklamową na Facebooku. – Zgłosiliśmy ją do Mety, poinformowaliśmy także o niej służby w ramach naszej rutynowej współpracy – mówił Nielek. Dodał, że działania takie są elementem szerszej strategii monitorowania i eliminowania dezinformacji. – Od początku tego roku zgłosiliśmy ponad 10 tysięcy kont do usunięcia – zaznaczył.

Dyrektor NASK mówił, że choć firma Meta poinformowała o lokalizacji administratora kampanii w Polsce, nie podważa to ustaleń instytucji. – To, że adres IP znajduje się w Polsce, nie wyklucza zaangażowania zagranicznych podmiotów. Nie pisaliśmy o administratorach tych portali. Pisaliśmy o zagranicznych elementach, które pojawiają się w tej kampanii – i one zostały potwierdzone również przez dziennikarzy prowadzących niezależne śledztwa – wyjaśnił.

Czytaj więcej

Akcja Demokracja: Liczymy na wyjaśnienie sprawy finansowania spotów na Facebooku

W przestrzeni medialnej pojawiły się zarzuty, że NASK wprowadził opinię publiczną w błąd, sugerując, iż reklamy zostały zablokowane po jego interwencji. W odpowiedzi na te zarzuty Nielek powiedział: – Nie wprowadzaliśmy nikogo w błąd. Jak wygląda rozliczenie Mety z osobami płacącymi za kampanię – nie wiem. Bardzo bym chciał, żeby takich rozliczeń w ogóle nie było.

Gość Jacka Nizinkiewicza zaznaczył, że celem NASK jest ochrona procesu wyborczego, niezależnie od interpretacji technicznych aspektów działania platformy społecznościowej. – Mi zależy na bezpieczeństwie procesu wyborczego. (Koncernowi) Meta – na 400 tysiącach złotych – mówił.

Czy za reklamami na Facebooku mogły stać KO i Akcja Demokracja?

W kontekście podejrzeń o zaangażowanie w emisję reklam na Facebooku fundacji Akcja Demokracja, powiązanej z politykami Koalicji Obywatelskiej i Rafała Trzaskowskiego, Nielek zachował ostrożność. – Zobaczyłem oświadczenie fundacji, która mówi, że nie miała z tym nic wspólnego. I tyle – powiedział. Podkreślił jednak, że niezależnie od deklaracji, dla NASK najważniejszym aspektem jest samo zaangażowanie zagranicznych podmiotów w kampanię. – To jest fakt bezsprzeczny. Potwierdzają go także niezależnie dziennikarze – podkreślił.

Zapytany wprost, czy mogło dojść do prowokacji mającej na celu rzucenie podejrzenia na niewinną organizację, odpowiedział: „Tak, absolutnie. To możliwe”. Dyrektor NASK wskazał również na praktykę tzw. operacji pod fałszywą flagą, gdzie ślady zostawiane są celowo, by skierować podejrzenia na konkretne osoby lub instytucje. – Zostawianie takich śladów to znana taktyka. Regularnie mamy do czynienia z takimi działaniami, również przy włamaniach do systemów informatycznych – wyjaśnił.

Czytaj więcej

Afera wokół spotów wyborczych. Jarosław Kaczyński: Myślą, że są bezkarni, depczą demokrację

Gość Jacka Nizinkiewicza zaznaczył jednocześnie, że samo powiązanie personalne nie powinno automatycznie prowadzić do jednoznacznych wniosków. – Gdyby dziennikarz „Rzeczpospolitej” występował jednocześnie w Radiu Maryja, to nie znaczy, że Radio Maryja jest powiązane z „Rzeczpospolitą” – mówił.

Nielek kilkukrotnie podkreślał, że największym orężem w walce z dezinformacją i zagraniczną ingerencją jest społeczeństwo obywatelskie. – Kluczowe jest to, żeby społeczeństwo wiedziało o takich działaniach i było na nie uczulone. To najlepsza szczepionka przeciwko dezinformacji – zachowanie każdego z nas – mówił.

NASK informuje o możliwej ingerencji z zewnątrz w wybory prezydenckie w Polsce. Co ma z tym wspólnego Akcja Demokracja?

W ostatnim czasie na Facebooku pojawiały się spoty, w których zachwalono kandydata Koalicji Obywatelskiej Rafała Trzaskowskiego, a krytykowano kandydatów Konfederacji Sławomira Mentzena i popieranego przez PiS Karola Nawrockiego.

Sprawę opisywał dziennikarz Wojciech Mucha. „Fanpejdże publikujące te filmiki wydają na to tysiące złotych, docierając do milionów ludzi. Dzieje się to poza oficjalną kampanią” - zwracał uwagę.

W środę Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa podała, że Ośrodek Analizy Dezinformacji NASK zidentyfikował na Facebooku reklamy polityczne, „które mogą być finansowane z zagranicy”. „Zaangażowane w kampanię konta reklamowe w ciągu ostatnich 7 dni wydały na materiały polityczne więcej niż jakikolwiek komitet wyborczy” - brzmiał komunikat z 14 maja.

Czytaj więcej

Estera Flieger: Akcja Demokracja na opak

Według NASK, „działania miały pozornie wspierać jednego z kandydatów i dyskredytować innych”, jednak nie podano, na jakiej podstawie oceniono, że działania miały „pozorny” charakter. W tekście dodano, że „realizowane przez konta reklamowe kampanie dotyczyły szczególnie Rafała Trzaskowskiego, Karola Nawrockiego i Sławomira Mentzena” oraz że analiza (której szczegółów nie podano) „wskazuje na możliwą prowokację”.

Ośrodek Analizy Dezinformacji NASK ustalił, że na wspomniane polityczne reklamy w ciągu ostatnich siedmiu dni zaangażowane w kampanię konta reklamowe wydały większe kwoty niż jakikolwiek komitet wyborczy.

W czwartek nowe informacje na temat sprawy opublikowała Wirtualna Polska. Podała, że reklamy były publikowane przez profile „Wiesz Jak Nie Jest” i „Stół Dorosłych”, których administrator jest nieznany. Dziennikarzom portalu udało się zidentyfikować trzy osoby występujące w reklamach i skontaktować się z nimi. Wszystkie stwierdziły, że do udziału w reklamach zachęciły je osoby powiązane z fundacją Akcja Demokracja.

Zarząd tej fundacji przyznał, że pracownik pomagał zagranicznemu partnerowi organizacji w „znalezieniu chętnych do wzięcia udziału w nagraniach”. Według WP, chodzi o firmę, której siedziba jest w Wiedniu, a na której czele stoją Węgrzy, w tym były minister ds. służb specjalnych z czasów, zanim na czele rządu stanął Viktor Orbán

Na czele Akcji Demokracja stoi Jakub Kocjan, który niedawno był asystentem posłanki KO Iwony Karolewskiej. Niedawno miał rozmawiać z wicepremierem i ministrem cyfryzacji Krzysztofem Gawkowskim o bezpiecznym przeprowadzenia wyborów.

Nielek zaznaczył, że choć Kodeks wyborczy umożliwia obywatelom prowadzenie agitacji bez zgody komitetu wyborczego, to kwestie finansowania takich działań – szczególnie ze źródeł zagranicznych – budzą poważne wątpliwości. Jak podkreślił, „koordynowanie z zagranicy kampanii wspierającej jakiegoś kandydata lub szkodzącej innym kandydatom (…) jest nielegalne, niebezpieczne i szkodliwe dla demokracji w Polsce”.

Dyrektor NASK: Nam zależy na bezpieczeństwie wyborów. Koncernowi Meta na 400 tysiącach złotych

Pozostało jeszcze 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Kampania w cieniu wojny na Wschodzie
Polityka
Dyrektor NASK: Afera z reklamami atakującymi konkurentów Rafała Trzaskowskiego to może być prowokacja
Polityka
„Ukraść wybory, dokonać ogromnej manipulacji”. Jarosław Kaczyński mówi o nadużyciach w kampanii
Polityka
Afera ze spotami wyborczymi. Prezydent Andrzej Duda chce informacji od ABW
Polityka
Wieczór i poranek wyborczy „Rzeczpospolitej” w rp.pl