Dlaczego CCBE wybrała Warszawę na miejsce posiedzenia swojego Komitetu Sterującego pod koniec września? Zwykle takie obrady odbywają się w Brukseli…
Mieliśmy poważny powód, by się zebrać właśnie tutaj. Wasz kraj jest wprawdzie członkiem Unii Europejskiej, ale jesteśmy poważnie zaniepokojeni stanem praworządności w Polsce. Obserwujemy rozwój wydarzeń z tym związanych, bo nasza organizacja współpracuje z Komisją Europejską przy tworzeniu regularnych raportów dotyczących praworządności w krajach członkowskich. Walka o praworządność – zresztą nie tylko w Europie, ale i na całym świecie – to jedna z naszych głównych misji.
Które konkretnie problemy ma pan na myśli?
Trudno nam zrozumieć, dlaczego demokratycznie wybrane władze kraju Unii Europejskiej nie szanują wyroków wydawanych przez sądy. A przecież to właśnie rząd powinien dawać dobry przykład. Zresztą w dniu, gdy tu obradowaliśmy, minister sprawiedliwości oświadczył, że nie będzie respektował wyroku wydanego w jego osobistej sprawie [chodziło o sądowy zakaz wypowiadania się o filmie „Zielona granica” i lekceważące wypowiedzi Zbigniewa Ziobry o tym wyroku – red.]. Poza tym niepokojący jest brak chęci polskich władz do współpracy z różnymi organami Unii Europejskiej właśnie w sprawach praworządności. Nasza organizacja grupuje krajowe stowarzyszenia prawnicze zrzeszające ponad milion prawników, którzy z racji swojego zawodu są strażnikami przestrzegania prawa. Dlatego uznaliśmy, że właśnie teraz powinniśmy być obecni w Warszawie.
Czy zapraszaliście na obrady przedstawicieli polskich władz, by przedstawić im swoje stanowisko?