Tu dotykamy zupełnie innego tematu, mianowicie kwestii zaufania klienta do adwokata. Jeżeli na rynku ma się pojawić reklama, możliwość swobodnego „żonglowania” klientami (własnymi i innych adwokatów), to podmyciu ulegają fundamenty naszego zawodu. Dlatego że w ten sposób rujnujemy zaufanie klientów do nas samych. Jeżeli wprowadzimy jako element trwały tego rodzaju przekaz, że adwokat może w każdy sposób pozyskiwać klientów, także z naruszeniem interesów i autorytetu swoich kolegów zawodowych, to sprawiamy, że klient jest już kompletnie zdezorientowany i nie wie, komu ma ufać. Czy temu, który bardzo ciężko pracował, choć może nie osiągnął spodziewanych efektów, czy temu, który bardzo dużo mówi o tym, jak świetnie pracuje, ale nie wiemy przed czasem, czy tylko mówi, czy też faktycznie zna się na robocie adwokackiej. Te zasady, które obowiązują, pilnują tego, żeby klient ufał adwokatowi, ale oczywiście nie bezgranicznie i nie był niewolnikiem adwokata, nie o to chodzi. Ale nie możemy pracować w takiej relacji z klientem, w której dominuje brak zaufania, podejrzliwość i konieczność udowadniania w każdym momencie i przy każdej okazji, że jednak dobrze prowadzimy sprawę, że należycie pilnujemy jego interesu, że się właściwie staramy. To wprowadza nowotwór do adwokatury i stwarza okazję do rozrostu rozmaitych patologii.
Chciałbym spytać o kwestię success fee i reprezentowanie w sprawach o unieważnienie tego typu klauzul z umów. Pan mówi, że to jest dyscyplinarny delikt, ale z drugiej strony nie można wykluczyć, że niektóre umowy będą nieuczciwe i czy taki klient nie zostałby pozbawiony możliwości obrony, jeżeli by ścigać za reprezentowanie przeciwko innemu adwokatowi?
To kwestia bardzo drażliwa, ale byłbym skłonny nieco ten ortodoksyjny pogląd zmienić, zniuansować kategoryczność mojego stanowiska. Umowa między klientem a adwokatem w rozumieniu prawa cywilnego traktowana jest jak umowa zlecenia. Pojawia się istotne pytanie, co ma zrobić klient, którego sprawy adwokat nie dopilnował albo został naciągnięty, albo wręcz oszukany. Nie ma innej drogi jak wystąpienie do sądu z pozwem domagającym się naprawienia poniesionej szkody. Gdyby przyjąć, że adwokat nie może podjąć się tego rodzaju sprawy, poszkodowany zostawałby na przysłowiowym lodzie a do tego dopuścić nie można. Więc trudno: adwokaci muszą liczyć się z tym, że ich uczciwość wobec klienta, staranność oraz fachowość mogą podlegać ocenie na drodze procesu cywilnego oraz, że stronę dochodzącą odszkodowania zastąpi inny adwokat. W tym przypadku zasada lojalności koleżeńskiej ustępuje zasadzie dbałości o interes poszkodowanego klienta, który przecież najczęściej nie będzie w stanie samodzielnie prowadzić swojej sprawy z sukcesem.
A co pana zdaniem należałoby zmienić w kodeksie etyki, a zabrakło tego w obecnym projekcie i jakby w ogóle nie dyskutuje się na ten temat. Czy jest takie coś w ogóle?
Adwokackie normy etyczne, najpierw kształtowały zwyczaje, potem je spisano, aż ostatecznie przybrały tę formę, którą mamy dzisiaj. Były one jednak dopasowane do sytuacji, w której adwokaci pracowali indywidualnie i nie wykonywali zawodu w takiej formie, którą nazywam przedsiębiorstwami prawniczymi – czyli w korporacyjnych, bardzo dużych organizmach zrzeszających od kilkunastu do kilkuset adwokatów. Więc o ile aktualny kodeks odnieść do pracy adwokatów indywidualnych bądź pracujących w małych zespołach, to tzn. stowarzyszonych na zasadzie wspólnoty biurowej, a nie - biznesowej, to kodeks, który mamy jest wystarczający, bo etyka, w rozumieniu deontologicznym jest kategorią niezmienną i trwałą. Więc nie zmieniałbym niczego poza poprawieniem tego, co zostało poprzednio zepsute. Natomiast zupełnie inaczej patrzę na kwestię funkcjonowania przedsiębiorstw prawniczych z udziałem adwokatów, bo tam rządzą kompletnie inne zasady funkcjonowania - stricte biznesowe. One są determinowane przez morderczą konkurencję, która jest immanentna w działalności podmiotów gospodarczych. To się przekłada na kwestie reklamy, sposobów pozyskiwania klienteli, tajemnicy zawodowej, konfliktu interesów itd. W przedsiębiorstwie prawniczym dominuje, jak w każdym przedsiębiorstwie zasada maksymalizacji zysku. To oznacza, że zasady adwokackie mogą w takiej organizacji popaść w sprzeczność z interesami firmy, ponieważ nad sumieniem adwokata dominuje bezwzględny ekonomiczny interes przedsiębiorstwa. Więc w takim otoczeniu zasady, o których mówimy, są tak nadwyrężone, że potrzebna byłaby jakaś zupełnie inna regulacja, która odnosiłaby się do działania takich podmiotów i zrzeszonych w nich adwokatów.