Prawo nie wyznacza jasnych granic, a praktyka wskazuje wręcz na absurdy rygorystycznej ochrony tajemnicy adwokackiej.
[srodtytul]Komu ona służy[/srodtytul]
Na jeden z nich zwrócił uwagę mec. Krzysztof Zakrzewski.
– Jest sporo zasad etyki naszego zawodu, które kompletnie nie przystają do sposobu jego wykonywania, zwłaszcza w dużych kancelariach, ani do życia. Chociażby dotyczące tajemnicy zawodowej. Może z niej zwolnić tylko sąd, ale klient, którego tajemnica dotyczy – nie. W efekcie dochodzi do kuriozalnych sytuacji; np. organy ścigania prowadzą postępowanie dotyczące jakiejś transakcji, a ja, prawnik ją prowadzący, nie mogę zostać przesłuchany! Jeśli klient mimo to prosi mnie np. o złożenie wyjaśnień w prokuraturze, ja w jego interesie zawsze to robię – mówi partner zarządzający w kancelarii Domański Zakrzewski Palinka („[link=http://www.rp.pl/artykul/490387.html]Świadomie łamię zasady[/link]”, „Rz” z czerwca 2010 r.).
Podobnie jest, gdy dziennikarz pyta o szczegóły sprawy, a pełnomocnik ma wątpliwości, czy może o nich mówić, choćby to leżało w interesie jego klienta.