Listy co dwa miesiące
Firma IMS ocenia, że ustawa ma swoje zalety i wady. Są np. pewne grupy pacjentów, którzy płacą za leki mniej o 20 proc. Chodzi tu o cierpiących na raka prostaty, depresję, astmę czy nadciśnienie. Michał Pilkiewicz podkreśla też, że korzystne jest to, że minister zdrowia ogłasza nowe listy leków refundowanych co dwa miesiące, bo szybciej reaguje w ten sposób na potrzeby pacjentów.
Na tym jednak zalety ustawy dla chorych się kończą, a eksperci są bezwzględni w ocenie funkcjonujących już jedenaście miesięcy przepisów.
Wyższe ceny
IMS wskazuje, że drastycznie, bo aż o 367 proc. więcej, za farmaceutyki płacą osoby cierpiące na raka, schizofrenię, cukrzycę czy padaczkę. Od stycznia bowiem lekarze przepisują coraz więcej recept bez zniżki.
– My jesteśmy zastraszeni karami, więc jeżeli nie jesteśmy pewni, czy pacjentowi należy refundacja, nie umieszczamy jej na recepcie – mówi Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej. Zaznacza jednocześnie, że nowe przepisy zmieniły sytuację w szpitalach. Pacjenci np. z chorobami płuc nie wykupują drogich medykamentów, zaprzestają terapii, a w efekcie ich stan się pogarsza i trafiają na oddziały.
Co więcej, lekarze przyznają, że wypisują także więcej recept pełnopłatnych, ponieważ przepisy nie pozwalają już im ordynować leków z refundacją według zasad wiedzy medycznej. Uprawniają zatem swoich pacjentów do zniżki, tylko gdy przepisują lek w schorzeniu, w którym jego stosowanie zalecił także producent w charakterystyce produktu.
Braki w aptekach
Ustawa sprawiła, że pacjenci nie szukają już aptek, w których leki są tańsze. To także negatywny efekt ustawy refundacyjnej. Chorzy sprawdzają natomiast, czy farmaceuci w ogóle dysponują lekami refundowanymi.