Od 1 maja br. bez zezwolenia możemy pracować także w Austrii. Spekuluje się jednak, że fala polskich pracowników tego kraju nie zaleje. Powód? Ograniczenia związane z wykształceniem (na tamtejszym rynku poszukiwani są przede wszystkim specjaliści) oraz bariera językowa.
– W Austrii językiem urzędowym jest niemiecki. Osoba posługująca się nawet płynnie angielskim będzie miała kłopot z porozumiewaniem się, bo w przeciwieństwie do innych krajów UE w Austrii znajomość tego języka nie jest powszechna – mówi Marcin Jakubowski, II sekretarz/konsul Ambasady RP w Wiedniu. – Kłopoty mogą się pojawiać już w chwili podpisywania umowy o pracę, która jest przecież po niemiecku. Wyjątek to umowa o pracę sezonową. Zawiera się ją w formie akceptacji regulaminu pracy, płacy i pobytu, który pracodawca sporządza w języku polskim i wysyła zainteresowanej stronie kilka miesięcy przed podjęciem pracy.
Zobacz poradnik: Praca w Austrii od 1 maja 2011 r.
Ci jednak, którzy do Austrii się wybierają, muszą wiedzieć, że tamtejsze prawo pracy regulują przepisy obowiązujące na poziomie ogólnokrajowym, w poszczególnych krajach związkowych oraz układy zbiorowe pracy. Ta mnogość regulacji prawnych wynika z tego, że Austria to kraj federalny składający się z dziewięciu krajów związkowych: Wiedeń, Dolna Austria, Górna Austria, Burgenland, Styria, Karyntia, Ziemia Salzburska, Tyrol oraz Vorarlberg.
Lepiej na piśmie
Austriacką umowę o pracę – tak samo jak polską – można zawrzeć na okres próbny (w porównaniu z polskim trwa o dwa miesiące krócej, bo zaledwie miesiąc), czas określony (w tym na czas wykonania określonej pracy lub w celu zastąpienia nieobecnego pracownika) i na czas nieokreślony.