Nie dopnie celu, nazbyt kto szafuje męstwem

Siedemdziesiąt cztery lata temu Warszawa była świadkiem jednej z największych porażek w historii naszego kraju. Tysiące polskich patriotów ruszyło do walki z niemieckim oprawcą z mglistą, nacechowaną młodzieńczą fantazją nadzieją na ukochaną wolność.

Aktualizacja: 22.08.2018 13:33 Publikacja: 22.08.2018 13:20

Nie dopnie celu, nazbyt kto szafuje męstwem

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski

Decyzja polskich władz, która pozwoliła na upust tej euforycznej chęci do walki zakończyła się tragicznie. Oczywistym jest, że nie powinniśmy lamentować nad zabytkowymi kamienicami bądź świetlistymi warszawskimi ulicami. Wraz ze zniszczeniem Warszawy zniknęła przeszłość i dusza Polski. Ostatni podryg polskiego patriotyzmu okazał się dance macabre nie tylko dla ówczesnego pokolenia, ale przede wszystkim dla pokoleń przyszłych.

My, kolejne pokolenia Polaków, zostaliśmy pozbawieni tysięcy naszych potencjalnych autorytetów. Na rzecz czego straciliśmy naszą najlepszą młodzież? Czy ta niewyobrażalna tragedia ma jakiś sens dla dzisiejszego dwudziestolatka?

Wydaje się, że odpowiedź jest równie prosta jak smutna. Otrzymaliśmy w zamian kolejny byt abstrakcyjny, bohaterów, którzy w założeniu powinni być dla nas wzorem. Tak jak dla tych młodych ludzi ginących z rąk niemieckich żołnierzy wzorem patriotyzmu byli powstańcy styczniowi, a z kolei dla nich powstańcy listopadowi. Szalony łańcuch narodowych porażek, które próbujemy za każdym razem gloryfikować. Poprzez to, że nie chcemy widzieć błędów naszych przodków popełniamy je ponownie. Rację miał Stanisław Cat – Mackiewicz, który stwierdził, że przysłowie "Mądry Polak po szkodzie" jest niestety nadmiernie optymistyczne.
Z przykrością należy stwierdzić, że w tej kwestii nic się nie zmieniło. Przy okazji tegorocznej rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego szum wokół tego wydarzenia ponownie nabrał wiatru w żagle. Jednakże, próżno w tym całym medialnym zgiełku znaleźć głos rozsądku, który zwracałby uwagę na ówczesną oraz dzisiejszą mentalność. Czy w naszych ruchach politycznych zastanawiamy się nad ich wszelkimi konsekwencjami? Wydaje się, że ciągle mamy na nosie różowe okulary i widzimy świat nie takim jakim on jest, a przez to nawet nie zdajemy sobie sprawy z błędów, które popełniamy. Nasz wrodzony romantyczny patriotyzm doprowadził nas do śmierci i kolejnej okupacji.

Szczere uczczenie pamięci Powstania Warszawskiego to opowieść bez wyniosłych frazesów. Media zalewają nas wykrzyknikami i hiperbolami. W tym wyścigu figur retorycznych niewątpliwie palmę pierwszeństwa należy przyznać hasłu “honor”. Pojęcie honoru w polskiej kulturze jest niezwykle nadużywane. Na honor powoływał się Józef Beck, który w maju 1939 roku swoim przemówieniem wepchnął II Rzeczpospolite jako pierwszego aktora na scenę II wojny światowej. Beck przykrył honorem swój brak zdolności politycznych. Ale honor Warszawy w sierpniu i październiku 1944 to honor prawdziwy, który miał rzeczywiste pokrycie w krwi i śmierci. Jednak oba odcienie tego samego miały podobne skutki. Honor w obu przypadkach doprowadził nas do niewyobrażalnej klęski.

W tym kontekście warto przyjrzeć się naszym południowym sąsiadom - Czechom. Od Czechów różnimy się poczuciem honoru. Mimo tego, że oba narody przeżywały cierpienia od tego samego okupanta to jednak społeczeństwa reagowały inaczej. My nie mogliśmy znieść niemieckiego ciemiężcy, a oni potrafili swe cierpienia łagodzić. W Pradze nie została naruszona działalność gospodarcza, naukowa czy nawet kulturalna. Prasa czeska ukazywała się jawnie i regularnie w czasie, gdy nasza była tylko potajemna. Polacy zarzucą Czechom tchórzliwość. Jednak w mojej ocenie to kalkulacja i zdrowy rozsądek. W wyniku decyzji podejmowanych z pobudek honorowych Polacy stracili stolicę, patriotyczną młodzież oraz, co najważniejsze, nadzieję na poprawę sytuacji.

Jednak, aby być konsekwentnym należy pamiętać, że Powstanie Warszawy było już tylko epilogiem samobójczych aktów zapoczątkowanych w roku 1939. To wtedy polskie elity polityczne wydały wyrok śmierci na miliony obywateli włączając się do wojny w pierwszym szeregu. Polska swoją postawą dała czas Anglii oraz Francji na właściwsze przygotowania. Nie powinniśmy zarzucać Anglikom i Francuzom tego, że nie chcieli umierać za Gdańsk. Przeciwnie, powinniśmy uczyć się od tych narodów jak skutecznie uprawiać politykę. Elity francusko-angielskie dały szansę przetrwania swoim narodom. Polakom taka szansa została odebrana.

Znamienne jest, że zarówno wtedy jak i obecnie polskie elity z nadzieją kierują wzrok w stronę sojuszników. Powstańcy warszawscy spoglądali na niebo oczekując anglosaskich spadochroniarzy. We wrześniu liczono na atak sił sojuszniczych na linię Zygfryda. Polska powstała w 1918 roku nie dzięki sile sojuszników, acz dzięki słabości sąsiadów. Istnienie II RP było genetycznie uzależnione od tego, że Niemcy oraz Rosja były zdruzgotane wojną. Chciałoby się rzec, że obecnie nie powtarzamy błędów przeszłości. Bynajmniej. Polska buduje alianse strategiczne na sentymentach zapominając o interesach i geopolityce.

Jednak czy powinniśmy winić za to tylko polityków? W jednej ze swych książek badacz kultury żydowskiej, Krzysztof Kłopotowski, opisywał cechy narodowe, które nabywali Żydzi na przestrzeni lat w poszczególnych krajach. Przykładowo na Węgrzech nabywali oni patriotyzm oraz uprzejmość, a we Włoszech bujną żywotność. Cechą, którą charakteryzowali się polscy Żydzi był sentymentalizm. Wynika z tego fakt, że jest to nasza narodowa przypadłość. Z całą pewnością niebagatelne znaczenie dla wykreowania takich cech miał panujący na ziemiach polskich romantyzm w kulturze. To właśnie właściwości tej epoki zakorzeniły się w Polakach tak silnie, że trwają do dziś.

Powstańcy pytani o to czy było warto wzniecać ten zryw odmawiają odpowiedzi. Jednakże, nasze pokolenie ma obowiązek odpowiedzi na to trudne pytanie. Powinniśmy odrzucić jak najprędzej gloryfikację hasła gloria victis. Zwyciężeni nie piszą historii, nie decydują o losach świata. Jako Polacy próbujemy stworzyć sens naszych porażek. Chcielibyśmy nadać im jakąś wartość, chociażby czysto symboliczną. Próbujemy wierzyć, że krew naszych przodków nie została przelana nadaremno.

Czy takie kordianowskie społeczeństwo jest ze swej natury skazane na tego rodzaju samobójcze akty honoru? Jeżeli Polacy nie zmienią sposobu myślenia o polityce to Powstanie Warszawskie nie będzie ostatnią narodową porażką spowodowaną różowymi okularami.

Decyzja polskich władz, która pozwoliła na upust tej euforycznej chęci do walki zakończyła się tragicznie. Oczywistym jest, że nie powinniśmy lamentować nad zabytkowymi kamienicami bądź świetlistymi warszawskimi ulicami. Wraz ze zniszczeniem Warszawy zniknęła przeszłość i dusza Polski. Ostatni podryg polskiego patriotyzmu okazał się dance macabre nie tylko dla ówczesnego pokolenia, ale przede wszystkim dla pokoleń przyszłych.

My, kolejne pokolenia Polaków, zostaliśmy pozbawieni tysięcy naszych potencjalnych autorytetów. Na rzecz czego straciliśmy naszą najlepszą młodzież? Czy ta niewyobrażalna tragedia ma jakiś sens dla dzisiejszego dwudziestolatka?

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej
Wydarzenia
#RZECZo...: Powiedzieli nam
Wydarzenia
Kalendarium Powstania Warszawskiego