Cała dyskusja o tym, czy Komisja Wenecka lub wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Věra Jourová mają prawo debatować o polskim prawie i stanie polskich sądów, jest wielkim mamieniem obywateli przez przedstawicieli władz. Wspólne reguły prawne w UE to standard w niczym niełamiący mądrze rozumianej zasady suwerenności i na dobrą sprawę nam bardziej powinno zależeć na ich istnieniu i na tym, by Jourová miała siłę je egzekwować, niż przykładowo Niemcom czy Francji, bo są silniejsze i zawsze sobie poradzą. Integracja europejska bez wspólnych reguł prawnych i urzędników, którzy ich pilnują, nie ma sensu i kropka.
Wspólne zasady działania poszczególnych państw Unii Europejskiej, z którymi łączą nas silne więzy gospodarcze, to interes polskich obywateli, przedsiębiorców, turystów, klientów, słowem każdego z nas. Dobrostan sędziów nie ma tu nic do rzeczy. Plan Wilsona po I wojnie światowej sprowadzał się do kilku prostych założeń: że w Europie Środkowej powstają państwa narodowe, ale żeby mogły funkcjonować, muszą być w jakiś sposób zintegrowane ze sobą, muszą też mieć dostęp do zachodnich rynków, żeby mogły się rozwijać. Wilson zdawał sobie sprawę, że zamknięte granice i cła są zabójcze dla mniejszych organizmów państwowych, pogłębiają ich biedę i frustracje społeczne, a to prowadzi do buntów i autorytaryzmów. Dlatego Wilson chciał silnej Ligi Narodów, która miała regulować relacje prawne pomiędzy państwami europejskimi po epoce wielkich imperiów.
Przeczytaj także: Jędrzej Bielecki: Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy
Liga miała to robić przede wszystkim w interesie państw mniejszych i średnich. Właśnie ten ostatni element nie udał się w okresie po I wojnie światowej, nie powiodły się także plany budowy jakiegoś wspólnego organizmu politycznego w przestrzeni dawnego imperium Habsburgów, które dałoby możliwość rozwoju handlu mniejszym państwom. Opowieść o nieudanym projekcie Ligi Narodów to nauka dla wszystkich, którzy sądzą, że w warunkach niewielkiego kontynentu, jakim jest Europa, i kilkudziesięciu państw, które na tej przestrzeni funkcjonują, każdy kraj może samo sobie jak chce ustalać zasady prawne, bez oglądania się na innych. Idea standaryzacji prawa w Europie jest stara jak Imperium Rzymskie i jak prawo magdeburskie w średniowieczu.
Przed kilkunastoma dniami przyjechała do Polski Komisja Wenecka. Jest to ciało doradcze Rady Europy, czasami też jego opinie brane są pod uwagę w różnych działaniach przez instytucje Unii Europejskiej. Nie ma obowiązku wypełniać rekomendacji Komisji Weneckiej. Zawsze każdy rząd może powiedzieć, że z jakimś postulatem tego ciała, w którym zresztą zasiadają przedstawiciele polskiego rządu, się nie zgadza.