Zagrożony awans generała?

Zeznania żołnierzy, których prokuratura oskarża o zabójstwo ludności cywilnej w Nangar Khel, potwierdzają informacje „Rz” z połowy listopada

Publikacja: 09.01.2008 04:00

Zagrożony awans generała?

Foto: Rzeczpospolita

Pisaliśmy wówczas, powołując się na słowa generała Wojska Polskiego, że armia od początku starała się ukryć okoliczności tragedii w Afganistanie, w której zginęli cywile. Oficer wyjaśnił, że początkowo sprawę chciano zatuszować na poziomie dowództwa w Afganistanie, potem już w kraju. Zresztą resort obrony wydał komunikat na temat całego zdarzenia dopiero kilka dni po incydencie i to pod presją mediów. W komunikacie MON z 23 sierpnia można przeczytać między innymi, że 16 sierpnia „mina uszkodziła transporter Rosomak. Polscy żołnierze zostali ostrzelani (...). W wyniku wymiany ognia pomiędzy terrorystami a naszymi żołnierzami doszło do ofiar wśród ludności cywilnej, a kilka osób odniosło rany”.

Tymczasem na miejscu w Afganistanie pracował prokurator.

– Można być pewnym, że MON miało już pełną wiedzę, że nie było wymiany ognia – mówi wysoki oficer, chcący pozostać anonimowy.

– Komunikat powstał na podstawie meldunku, który dotarł do nas z bazy w Wazi Khwa. Zresztą prokuratura ustaliła, że podejrzani żołnierze od początku mataczyli w śledztwie – tłumaczył w listopadzie Jarosław Rybak, rzecznik prasowy byłego ministra obrony Aleksandra Szczygły.

Jednak, jeśli potwierdzą się zeznania żołnierzy, że kilka dni po zdarzeniu pełną wiedzę na temat ostrzelania wioski miał dowódca polskiego kontyngentu w Afganistanie gen. Marek Tomaszycki i obiecał uczestnikom zdarzenia, że armia zatuszuje sprawę, wówczas można będzie podejrzewać, że taką wiedzę miał też były minister obrony Aleksander Szczygło.

Na niedawnej konferencji prasowej minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski powiedział, że Szczygło oraz polscy dowódcy z Afganistanu mogą być przesłuchiwani nie w charakterze świadków, lecz podejrzanych. Prokuratura na razie zdecydowała się ich jednak przesłuchać jako świadków. Czy kwalifikacja się zmieni? Śledczy milczą na ten temat.

Gen. Tomaszycki od początku ujawnienia sprawy Nangar Khel bronił zatrzymanych żołnierzy. Na łamach „Rz” powiedział, że wierzy, iż są niewinni, a całe zdarzenie nazwał nieszczęśliwym wypadkiem.

Wygląda jednak na to, że prokuratorskie śledztwo przysporzy generałowi problemów. Dowódca pierwszej zmiany kontyngentu wojskowego w Afganistanie ma zostać szefem zarządu szkolenia w Sztabie Generalnym Wojska Polskiego. Czy nim zostanie? Jak wynika z naszych nieoficjalnych informacji, minister obrony Bogdan Klich może cofnąć swoją decyzję.

Incydenty podobne do tego, który zdarzył się w Afganistanie, miały miejsce też w Iraku. Resort obrony nie publikował na ich temat nawet komunikatów. Ale prokuratura wojskowa prowadziła kilka śledztw, gdy ginęli iraccy cywile. Wszystkie jednak umorzono.

Dotąd nie wiadomo, dlaczego wbrew praktyce wojskowej sprawa Nangar Khel stała się głośna, a zdjęcia z zatrzymania żołnierzy trafiły do mediów. Na jaw wychodzą nowe fakty, ale dotąd nie ma odpowiedzi na wiele pytań. Głównie na kluczowe, kto wydał polskim żołnierzom rozkaz do ostrzelania afgańskiej wioski? Czy spekulacje, że zrobili to Amerykanie, są uprawnione? Prokuratura wojskowa milczy, a rodziny żołnierzy wierzą, że to właściwa odpowiedź na to pytanie.

Nie wierzę, że żołnierze złożyli takie zeznania - mówi Generał Marek Tomaszycki, dowódca I zmiany polskiego kontyngentu w Afganistanie

Rz: Z zeznań żołnierzy oskarżonych o ostrzelanie wioski w Nangar Khel wynika, że kilka dni po zdarzeniu był pan w bazie Wazi Kwa?

Gen. Marek Tomaszycki: Tak, byłem wtedy w bazie.

Żołnierze zeznają też, że obiecał im pan, iż sprawa ostrzelania wioski zostanie wyciszona.

Nigdy niczego takiego nie mówiłem. Zresztą na miejscu pracował już wojskowy prokurator, a w takiej sytuacji nie ma możliwości wyciszenia sprawy. Nie sądzę też, by żołnierze coś takiego mogli zeznać w śledztwie.

Więc, o czym pan wówczas rozmawiał z żołnierzami?

Na pewno rozmawiałem o zdarzeniu w Nangar Khel, ale nie pamiętam szczegółów. Na spotkaniu ze mną byli żołnierze z całego plutonu, około 30 osób. Mogą potwierdzić, że nie rozmawiałem o wyciszeniu sprawy.

Co żołnierze mówili o sprawie?

Proszę mi wierzyć, że dziś już nie pamiętam. Spotkanie miało miejsce kilka miesięcy temu.

Dostał pan wezwanie do prokuratury?

Tak, dostałem.

rozmawiała Edyta Żemła

Czy dowódcy odpowiedzą za ostrzał

16 Sierpnia

? Polski patrol ostrzelał wioskę Nangar Khel. Zginęły kobiety i dzieci

13 listopada

? Żandarmeria Wojskowa zatrzymuje siedmiu polskich żołnierzy

14 listopada

? Prokuratura wojskowa sześciu z nich stawia zarzut zabójstwa ludności cywilnej, siódmemu – ostrzelania niebronionego obiektu

20 Grudnia

? Minister sprawiedliwości ujawnia, że dowódcy z Afganistanu oraz były minister obrony mogą być przesłuchani w charakterze podejrzanych

Pisaliśmy wówczas, powołując się na słowa generała Wojska Polskiego, że armia od początku starała się ukryć okoliczności tragedii w Afganistanie, w której zginęli cywile. Oficer wyjaśnił, że początkowo sprawę chciano zatuszować na poziomie dowództwa w Afganistanie, potem już w kraju. Zresztą resort obrony wydał komunikat na temat całego zdarzenia dopiero kilka dni po incydencie i to pod presją mediów. W komunikacie MON z 23 sierpnia można przeczytać między innymi, że 16 sierpnia „mina uszkodziła transporter Rosomak. Polscy żołnierze zostali ostrzelani (...). W wyniku wymiany ognia pomiędzy terrorystami a naszymi żołnierzami doszło do ofiar wśród ludności cywilnej, a kilka osób odniosło rany”.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!