Trudno tak powiedzieć, jeśli na ogół raz w roku przy okazji jakiejś pielgrzymki się spotykamy. Byłam też raz na rekolekcjach w Toruniu. Dawno bezpośrednio nie rozmawiałam z o. Tadeuszem Rydzykiem.
Dlaczego zaangażowała się pani w obronę abp. Stanisława Wielgusa i wysłała list do papieża?
Dlatego że mało kto wie, że abp Wielgus jako filozof jest wybitnym intelektualistą i bardzo wiele lat swojej pracy poświęcił dzieciom i młodzieży. Wiele jego publikacji jest poświęconych pedagogice, etyce, kulturze. Dziś jednak wiem, że powinnam wysłać list jako prywatna osoba, a nie na papierze rzecznika praw dziecka.
Nie myślała pani o audycji dla dzieci w telewizji Trwam albo o zaproponowaniu programu Telewizji Polskiej?
To dobra myśl. Myślę, że w środowisku dziecięcym poczułabym się dobrze. Musiałabym się jednak zastanowić, jakiego typu miałaby to być audycja i przyjrzeć audycjom w telewizji. Nie sądzę jednak, by taki program mógł być w telewizji Trwam, raczej w publicznej. Pewnie zwrócę się z taką propozycją.
Nie odpowiedziała pani, czy rozważa dymisję?
Zastanawiałam się nad swoją przyszłością. I ponieważ w stu procentach doszłam do wniosku, że ani na jotę nie sprzeciwiłam się złożonej przysiędze służenia dzieciom, to nie mam prawa rezygnować, bo to byłoby przyznanie się do popełnienia błędu. A ja do żadnych błędów się nie poczuwam. Mam też bardzo wiele pomysłów. Do swoich działań pozyskuję sprzymierzeńców. Nie w partiach politycznych, ale w ministerstwach, w organizacjach pozarządowych. Mam wiele rad powołanych przy Biurze Rzecznika Praw Dziecka: naukowych, medycznych. Spotykam się co dwa miesiące z przedstawicielami województw i samorządów.
Ma pani pomysł na swoje życie publiczne po zakończeniu kadencji rzecznika?
Myślę, że nie ucieknę od tego. Nadal będę pracować na rzecz dzieci. Ale nie wstąpię do żadnej partii.
Dlaczego?
Większym komfortem jest bycie niezależną. W partiach brakuje mi demokracji. Jestem trochę niepokorna. Nie zawsze lubię się podporządkowywać.
Jeżeli pani kadencja będzie trwała jeszcze trzy lata to, co chce pani zrobić?
Nadal będę pracować na rzecz dzieci. Ale nie wstąpię do żadnej partii. Większym komfortem jest bycie niezależną
Na ten rok przewiduję zajęcie się sprawą eurosieroctwa. Będę też walczyć o zabezpieczenia socjalne i nielikwidowanie ośrodków dla dzieci niepełnosprawnych. Zaczynamy też akcję zapobiegania wypadkom wśród dzieci, które pomagają w pracach na roli.
W zeszłym tygodniu zrobiła pani konferencję na temat eurosieroctwa. Nikt o niej nie mówił, za to głośno było o pani wypowiedzi z wykładu na KUL o zakazie seksu do 18. roku życia.
Takiej wypowiedzi nie było.
A jaka była?
Mówiłam o przemocy, w tym seksualnej, poniżaniu godności człowieka, dręczeniu. Bardzo źle się stało, że w tych ostatnich dniach 17-letni chłopak odebrał sobie życie, bo ktoś nagrał na komórce film z jego udziałem. Nie ma takiego wieku, w którym można poniżać godność dziecka. Kiedyś w jednej ze szkół rozmawiałam z młodzieżą o tworzeniu grup wsparcia. Sama ze szkolnych lat pamiętam, jak silniejszy chłopiec dokuczał słabszemu. Wtedy zareagowałam. Dostałam cios w splot słoneczny. Do dziś pamiętam ten ból, ale temu słabszemu chłopcu nikt już nie dokuczał.
Uważa pani, że seks przed 18. rokiem życia jest dopuszczalny?
Ja tego nie zakazuję. Przecież może dojść do ślubu szesnastoletniej dziewczyny z mężczyzną. Mamy też Romów w Polsce, którzy wcześnie zawierają związki.
Jest pani za edukacją seksualną w szkole?
Zapoznanie dzieci z tymi sferami, ale w powiązaniu z mówieniem o godności człowieka, o uczuciu, powinno przynieść pozytywne efekty.
Zwróci się pani z inicjatywą do MEN, by prowadzić edukację seksualną we wszystkich szkołach?
Powinna to być odrębna lekcja. Czekam na spotkanie z minister edukacji i będą chciała tę sprawę poruszyć. Ale nie tylko. Chcę też mówić o potrzebie prowadzenia edukacji kulturalnej. Chciałabym też przedyskutować pomysł wybierania w liceach już po pierwszej klasie przedmiotów z rozszerzonym programem. Uważam, że to trochę za wcześnie.
Czy ma pani świadomość, że przez klimat, jaki wytworzył się wokół pani osoby, nawet tak ważne działania, jak zajęcie się dziećmi rodziców migrujących za pracą, nie są skuteczne?
W sprawie eurosierot dokonam tego, co zamierzam. Mam sprzymierzeńców m.in. w Ministerstwie Pracy, komendzie policji.
Co pani chce zrobić?
Szkolenia dla wyjeżdżających rodziców uświadamiające, jak wielką krzywdą dla dzieci jest lub może być ich pozostawienie. Chciałabym też, by został wprowadzony obowiązek zgłaszania zamiaru wyjazdu z wyprzedzeniem 30 dni w gminie i ustanowienie opiekuna prawnego dla dziecka na czas pobytu za granicą jego rodziców.