Sowińska zastanawia się nad swoją przyszłością i nie widzi żadnych błędów

Nie szukam kontaktów towarzyskich. Może to jest mój błąd, ale kobiecie to nie przystoi – tak Ewa Sowińska tłumaczy chęć odwołania jej ze stanowiska

Aktualizacja: 31.03.2008 02:54 Publikacja: 29.03.2008 19:28

Ewa Sowińska, Rzecznik Praw Dziecka

Ewa Sowińska, Rzecznik Praw Dziecka

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

RZ: Słuchacze Radia Maryja modlili się, by wytrwała pani na urzędzie rzecznika, to wsparcie pomogło?

Ewa Sowińska: Pewnie tak, ale nie mam świadomości, że modlitwy się odbywały, bo nie miałam czasu słuchać radia.

Nie słucha pani Radia Maryja?

Kiedyś słuchałam bardzo dużo, ale odkąd weszłam w politykę, to brakuje mi czasu.

Za to występuje pani na antenie mediów o. Rydzyka. Czasami jest to połączenie telefoniczne, paru zdań oczekuje się ode mnie na jakiś temat. Ale nie jeżdżę często do Torunia. Przez dwa lata, odkąd jestem rzecznikiem, byłam może ze dwa razy, to nie jest mała odległość. Dwa miesiące temu byłam też proszona przez oddział warszawski telewizji Trwam, by wypowiedzieć się na temat zasiłków dla dzieci niepełnosprawnych.

Czy ze względu na zamieszanie wokół pani osoby, tak po ludzku, nie ma pani dosyć pełnienia funkcji rzecznika praw dziecka?

Wiem, że muszę swoją osobę wykluczyć z obszaru swojego zainteresowania.

Co to znaczy?

Muszę stanąć obok siebie. Nie skupiać się na sobie, bo moim zadaniem jest skupianie się na problemach dzieci. Moja osoba jest nieważna.

Da się tak stanąć obok?

Nie jest to łatwe, ale możliwe. Mój zawód mnie do tego przygotował. Jestem lekarzem rodzinnym, od pierwszych dni pracy miałam do czynienia z najmłodszymi dziećmi. Sprawy dzieci były mi bliskie i nie myślałam o sobie.

Nie wierzę, że nie dotknęło pani znalezienie się na trzecim miejscu w rankingu dziennikarza „Washington Post” na idiotę roku za wypowiedź o homoseksualnym podtekście ukrytym w bajce „Teletubisie”.

Doszło do niezręczności w mojej wypowiedzi. Biorąc to pod uwagę, muszę być uczciwa i sama sobie powinnam przyznać minus za niefortunne sformułowanie.

LiD i Platforma chcą pani odwołania. Rozważa pani dymisję?

Wniosek LiD był złożony zaraz po moim rocznym sprawozdaniu z działalności w dosyć zaskakujących okolicznościach. Mianowicie w grudniu to samo sprawozdanie zostało przyjęte w Senacie wraz z interesującą dyskusją. Było widać wolę współpracy. Natomiast po dwóch miesiącach, gdy to samo sprawozdanie przedstawiałam posłom, coś złego stało się w Sejmie. Coś, co moim zdaniem było sterowane.

To znaczy?

Posłów nie bardzo interesowało, co mówię. Wypowiadali się jakby z przygotowanych wcześniej gotowych materiałów.

Ale sterowane przez kogo?

Nie wiem i nie będę tego dochodziła ani zabiegała o to, by wiedzieć. To nie ma dla mnie znaczenia. Wydaje mi się, że posłowie wiążą mnie z pewnym ugrupowaniem politycznym. A ja w dniu złożenia ślubowania na rzecznika praw dziecka złożyłam legitymację partyjną.

Nie jest pani członkiem LPR?

Od dawna. Stałam się osobą apolityczną. Uważam, że nie powinnam mieć zaplecza politycznego.

Ale to partia umieściła panią na tym stanowisku.

To teraz nie ma znaczenia.

Co pani sądzi o połączeniu urzędu rzecznika praw dziecka z urzędem rzecznika praw obywatelskich?

To byłby krok wstecz. Rzecznik praw dziecka zajmuje się wszystkimi zgłoszonymi sprawami. Pomaga pod względem prawnym, psychologicznym oraz pedagogicznym. Szacunek dla tego urzędu jest tak wielki, że różne urzędy lokalne wspomagają nas w działaniach.

LiD twierdzi, że pani ośmiesza urząd rzecznika praw dziecka.

Jestem kobietą, nie nadaję się do wieczornych spotkań z ludźmi z różnych ugrupowań politycznych i szukania znajomości. Nie szukam kontaktów towarzyskich. Może to jest mój błąd, ale kobiecie to nie przystoi. Może mężczyzna w inny sposób mógłby dogadywać się z ludźmi, ale ja muszę przyjmować takie przekazy, jakie do mnie trafiają i jakie ktoś wyraża niezależnie od tego, czy ma rację czy nie.

To od kontaktów towarzyskich tak dużo zależy?

Zawsze zależało.

Skąd pani znajomość z o. Tadeuszem Rydzykiem?

Zetknęłam się z nim, kiedy działałam w jednej z parafii łódzkich.

To jest bliska znajomość?

Trudno tak powiedzieć, jeśli na ogół raz w roku przy okazji jakiejś pielgrzymki się spotykamy. Byłam też raz na rekolekcjach w Toruniu. Dawno bezpośrednio nie rozmawiałam z o. Tadeuszem Rydzykiem.

Dlaczego zaangażowała się pani w obronę abp. Stanisława Wielgusa i wysłała list do papieża?

Dlatego że mało kto wie, że abp Wielgus jako filozof jest wybitnym intelektualistą i bardzo wiele lat swojej pracy poświęcił dzieciom i młodzieży. Wiele jego publikacji jest poświęconych pedagogice, etyce, kulturze. Dziś jednak wiem, że powinnam wysłać list jako prywatna osoba, a nie na papierze rzecznika praw dziecka.

Nie myślała pani o audycji dla dzieci w telewizji Trwam albo o zaproponowaniu programu Telewizji Polskiej?

To dobra myśl. Myślę, że w środowisku dziecięcym poczułabym się dobrze. Musiałabym się jednak zastanowić, jakiego typu miałaby to być audycja i przyjrzeć audycjom w telewizji. Nie sądzę jednak, by taki program mógł być w telewizji Trwam, raczej w publicznej. Pewnie zwrócę się z taką propozycją.

Nie odpowiedziała pani, czy rozważa dymisję?

Zastanawiałam się nad swoją przyszłością. I ponieważ w stu procentach doszłam do wniosku, że ani na jotę nie sprzeciwiłam się złożonej przysiędze służenia dzieciom, to nie mam prawa rezygnować, bo to byłoby przyznanie się do popełnienia błędu. A ja do żadnych błędów się nie poczuwam. Mam też bardzo wiele pomysłów. Do swoich działań pozyskuję sprzymierzeńców. Nie w partiach politycznych, ale w ministerstwach, w organizacjach pozarządowych. Mam wiele rad powołanych przy Biurze Rzecznika Praw Dziecka: naukowych, medycznych. Spotykam się co dwa miesiące z przedstawicielami województw i samorządów.

Ma pani pomysł na swoje życie publiczne po zakończeniu kadencji rzecznika?

Myślę, że nie ucieknę od tego. Nadal będę pracować na rzecz dzieci. Ale nie wstąpię do żadnej partii.

Dlaczego?

Większym komfortem jest bycie niezależną. W partiach brakuje mi demokracji. Jestem trochę niepokorna. Nie zawsze lubię się podporządkowywać.

Jeżeli pani kadencja będzie trwała jeszcze trzy lata to, co chce pani zrobić?

Nadal będę pracować na rzecz dzieci. Ale nie wstąpię do żadnej partii. Większym komfortem jest bycie niezależną

Na ten rok przewiduję zajęcie się sprawą eurosieroctwa. Będę też walczyć o zabezpieczenia socjalne i nielikwidowanie ośrodków dla dzieci niepełnosprawnych. Zaczynamy też akcję zapobiegania wypadkom wśród dzieci, które pomagają w pracach na roli.

W zeszłym tygodniu zrobiła pani konferencję na temat eurosieroctwa. Nikt o niej nie mówił, za to głośno było o pani wypowiedzi z wykładu na KUL o zakazie seksu do 18. roku życia.

Takiej wypowiedzi nie było.

A jaka była?

Mówiłam o przemocy, w tym seksualnej, poniżaniu godności człowieka, dręczeniu. Bardzo źle się stało, że w tych ostatnich dniach 17-letni chłopak odebrał sobie życie, bo ktoś nagrał na komórce film z jego udziałem. Nie ma takiego wieku, w którym można poniżać godność dziecka. Kiedyś w jednej ze szkół rozmawiałam z młodzieżą o tworzeniu grup wsparcia. Sama ze szkolnych lat pamiętam, jak silniejszy chłopiec dokuczał słabszemu. Wtedy zareagowałam. Dostałam cios w splot słoneczny. Do dziś pamiętam ten ból, ale temu słabszemu chłopcu nikt już nie dokuczał.

Uważa pani, że seks przed 18. rokiem życia jest dopuszczalny?

Ja tego nie zakazuję. Przecież może dojść do ślubu szesnastoletniej dziewczyny z mężczyzną. Mamy też Romów w Polsce, którzy wcześnie zawierają związki.

Jest pani za edukacją seksualną w szkole?

Zapoznanie dzieci z tymi sferami, ale w powiązaniu z mówieniem o godności człowieka, o uczuciu, powinno przynieść pozytywne efekty.

Zwróci się pani z inicjatywą do MEN, by prowadzić edukację seksualną we wszystkich szkołach?

Powinna to być odrębna lekcja. Czekam na spotkanie z minister edukacji i będą chciała tę sprawę poruszyć. Ale nie tylko. Chcę też mówić o potrzebie prowadzenia edukacji kulturalnej. Chciałabym też przedyskutować pomysł wybierania w liceach już po pierwszej klasie przedmiotów z rozszerzonym programem. Uważam, że to trochę za wcześnie.

Czy ma pani świadomość, że przez klimat, jaki wytworzył się wokół pani osoby, nawet tak ważne działania, jak zajęcie się dziećmi rodziców migrujących za pracą, nie są skuteczne?

W sprawie eurosierot dokonam tego, co zamierzam. Mam sprzymierzeńców m.in. w Ministerstwie Pracy, komendzie policji.

Co pani chce zrobić?

Szkolenia dla wyjeżdżających rodziców uświadamiające, jak wielką krzywdą dla dzieci jest lub może być ich pozostawienie. Chciałabym też, by został wprowadzony obowiązek zgłaszania zamiaru wyjazdu z wyprzedzeniem 30 dni w gminie i ustanowienie opiekuna prawnego dla dziecka na czas pobytu za granicą jego rodziców.

RZ: Słuchacze Radia Maryja modlili się, by wytrwała pani na urzędzie rzecznika, to wsparcie pomogło?

Ewa Sowińska: Pewnie tak, ale nie mam świadomości, że modlitwy się odbywały, bo nie miałam czasu słuchać radia.

Pozostało 97% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!