Nie mam wątpliwości, że 25 sierpnia 2009 r. Ryszard Sobiesiak wie, że jest podsłuchiwany i to przez CBA, zmienia telefon na pre-paid, w jednej z rozmów potwierdza, że wie o zainteresowaniu CBA jego osobą. Umawia się na spotkanie ze Zbigniewem Chlebowskim w sposób zakonspirowany, na cmentarzu. Pragnę powtórzyć, że premier miał wiele innych sposobów, aby zabezpieczyć proces legislacyjny, nie ujawniając roli CBA.
[b]Czy wśród rozmówców Sobiesiaka były inne osoby niż te, których nazwiska usłyszeliśmy po wybuchu afery?[/b]
W analizie dla premiera i zawiadomieniu do prokuratury przedstawiłem rolę osób, którym zależało na korzystnym dla branży hazardowej kształcie ustawy.
[b]Jakie były działania premiera w sprawie ustawy hazardowej? [/b]
Pomimo ogromnego znaczenia dla dalszego toku czynności CBA nie miałem żadnych informacji od premiera ani ministra Jacka Cichockiego o podjętych działaniach. 10 września 2009 r. w Sejmie spotkałem ministra Cichockiego, którego poinformowałem o przecieku. 11 września wysłałem kolejne pismo do premiera, informując o przecieku. W piśmie zawarte były rekomendacje dotyczące konieczności podjęcia pilnych działań przywracających pierwotne postanowienia ustawy, wyjaśnienia okoliczności nagłej zmiany stanowiska Ministerstwa Sportu w sprawie dopłat. Prosiłem też o ustalenie zakresu odpowiedzialności urzędników premiera w sprawie nielegalnych działań wokół projektu ustawy hazardowej. Prosiłem też o kolejne spotkanie. Premier jednak milczał. 16 września odbywa się Kolegium ds. Służb Specjalnych. Podczas obrad podszedł do mnie minister Cichocki i powiedział, że premier zaprasza mnie na rozmowę po posiedzeniu. Chciał rozmawiać o prywatyzacji firmy energetycznej, teraz ujawniono, że chodziło o Eneę. Druga sprawa to pismo z prokuratury rzeszowskiej informujące, że mają mi być postawione zarzuty. Informację o tym otrzymałem dzień wcześniej, bo prokuratura wezwała mnie w charakterze podejrzanego.
[b]Podobno zachowywał się pan arogancko. Tak twierdzi Jacek Cichocki.[/b]
Nie ukrywam, że w toku rozmowy padło z mojej strony pytanie, czy postawienie mi zarzutów przez prokuraturę w Rzeszowie jest odpowiedzią rządu na wykrycie przez CBA nadużyć przy przygotowywaniu projektu ustawy hazardowej. Premier zaprzeczył. Poprosiłem, aby premier zweryfikował, jak przebiegał proces podejmowania decyzji w sprawie postawienia mi zarzutów i czy ktoś w tej sprawie nie nadużył władzy. Na koniec rozmowy zapytałem wprost: skoro zarzuty, jakie mają mi być postawione w Rzeszowie, nie są jego reakcją na sprawę hazardową, to jaka jest jego odpowiedź na moje rekomendacje zawarte w piśmie z 11 września? Premier odpowiedział, że pisma nie czytał i nie może się ustosunkować do przedstawionych przez CBA rekomendacji. Pragnę podkreślić, że pismo było zaadresowane: „pilne, do rąk własnych“, i zapowiedziane telefonicznie ministrowi Cichockiemu z prośbą o pilnym poinformowaniu o tym premiera. Jeśli faktycznie premier mimo upływu pięciu dni nie znalazł czasu, by przeczytać pismo dotyczące tak ważnej sprawy, to jest to zdumiewające. W tej sytuacji CBA poinformowało o dostrzeżonych nadużyciach konstytucyjne organy państwa, o tym, że do parlamentu może trafić projekt ustawy hazardowej powstały w wyniku nielegalnego lobbingu, godzący w interes ekonomiczny państwa. Równocześnie powiadomiłem o tym prokuratora generalnego. Do tego momentu nikt poza premierem nie otrzymał ode mnie informacji w tej sprawie.
[b]Czy myśli pan, że prokuratura postawi zarzuty odpowiedzialnym za aferę hazardową?[/b]
Bardzo chciałbym w to wierzyć. Jednak poza moim odwołaniem jest wiele innych symptomów świadczących o chęci zamiecenia tej sprawy pod dywan. Dziwi mnie, że sprawa tej wagi trafiła do wyjątkowo, w mojej opinii, opieszale pracującej Prokuratury Okręgowej w Warszawie przy ul. Chocimskiej. Moje doświadczenia ze współpracy z tą prokuraturą – m.in. sprawa oświadczenia majątkowego szefa ABW Krzysztofa Bondaryka czy sprawa przecieku informacji o akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa, dla której umorzenia prokuratura szuka uzasadnienia – powodują obawę, czy pod obecnym kierownictwem jest ona w stanie udźwignąć ciężar tej sprawy. Niepokoi mnie jeszcze jedna rzecz. Pełniący obowiązki szefa CBA Paweł Wojtunik w jednej ze swoich pierwszych decyzji pozbawił funkcji dyrektora Zarządu Operacji Regionalnych, który osobiście nadzorował czynności w sprawie afery hazardowej. To właśnie ta osoba referowała razem ze mną tę sprawę na posiedzeniu Sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych 7 października 2009 r. Jest to fatalny sygnał dla funkcjonariuszy prowadzących sprawę.
[b]Niektórzy twierdzą, że nigdy nie przestał pan być politykiem i w CBA działał jak funkcjonariusz partyjny. [/b]
Politykę rozumiem jako troskę o dobro wspólne, którym jest państwo polskie. Koronnym argumentem na moje upolitycznienie była moja konferencja po zatrzymaniu Beaty Sawickiej, gdzie rzekomo miałem wzywać do głosowania na PiS. Otóż przytoczmy tę wypowiedź w całości ze stenogramu. „Polacy sami wyciągną wnioski z tego, co usłyszeli, i jakie to będą wnioski, mnie to nie interesuje. Nie jest ważne, na jakie ugrupowania padną głosy, ale na jakich ludzi. Mam nadzieję, że ta konferencja prasowa pokazująca kulisy naszego życia publicznego każe się wielokrotnie zastanowić każdemu z nas, na kogo oddać swój głos. Bo zawsze to ludzie są tym najsłabszym ogniwem i zawsze ludzie zawodzą, bo żadne ugrupowanie nie ma monopolu na czystość, tak jak żadne nie ma monopolu na to, by określać je mianem skorumpowanego“. Może byłem naiwny, ale namawiałem, by głosować na ludzi uczciwych, niezależnie od tego, z jakiego ugrupowania się wywodzą. Jednak o ile zatrzymanie posłanki PO odbyło się przed wyborami, o tyle minister sportu związany z PiS został zatrzymany już po wyborach. Zrobiliśmy wszystko, by Tomasz Lipiec został zatrzymany w momencie, kiedy dysponowaliśmy materiałem umożliwiającym postawienie mu zarzutów. Od 10 października 2007 r. moi funkcjonariusze wielokrotnie prosili prokuratorów prowadzących sprawę, by sformułowali na piśmie zarzuty i wydali nakaz zatrzymania ministra sportu. W odróżnieniu od posłanki Sawickiej zatrzymanej na gorącym uczynku tu mieliśmy do czynienia ze śledztwem, w którym o zatrzymaniu mogła decydować tylko prokuratura. Zarzuty na piśmie zostały sformułowane dopiero 23 października, czyli już po wyborach. CBA uważało, że można to było zrobić wcześniej.
[b]Być może w tej sytuacji teza o naciskach na prokuratorów jest uzasadniona? [/b]
Ze swojej strony mogę powiedzieć, że nie spotkałem się z tak dynamicznie prowadzonym śledztwem, w wyniku którego zatrzymano i postawiono zarzuty kilkunastu osobom. Nie mam jednak najmniejszych złudzeń, że gdyby Tomasza Lipca zatrzymano przed wyborami, to zrobiono by z niego męczennika złożonego w ofierze kampanii wyborczej. Nie ma dobrego czasu na zatrzymywanie polityków, gdyż zawsze pojawią się zarzuty o politycznych podtekstach takiej akcji.
[b]Co się zmieniło w ściganiu korupcji w Polsce? [/b]
Działania CBA przerwały zaklęty krąg niemożności skutecznego zwalczania korupcji, w której biorą udział osoby sprawujące wysokie funkcje publiczne. Naszą żelazną zasadą, której się trzymaliśmy, było to, że nikt nie stoi ponad prawem. Bez znaczenia było to, czy ktoś jest posłem, ministrem, oligarchą czy celebrytą. Jeśli takie osoby łamią prawo, CBA robiło wszystko, działając w zgodzie z prawem, aby poniosły zasłużoną karę. Nie było dla nas tematów tabu ani osób nietykalnych. CBA każdej władzy patrzyło na ręce. Za przestrzeganie tych zasad płacę cenę osobistą, ale nie ma to żadnego znaczenia. Jestem przekonany, że warto jest ją zapłacić. Niestety, sytuacja, w jakiej mnie postawiono, stanowi fatalny sygnał dla funkcjonariuszy zajmujących się ściganiem przestępczości: jeśli sięgniesz zbyt wysoko, to skończysz jak Kamiński w Rzeszowie. Trudno o bardziej antypaństwowy przekaz.
[b]Cieszy się pan w niektórych kręgach sporą popularnością. Nie myśli pan o powrocie do polityki?[/b]
Moja obecna sytuacja, osoby, której grozi wyrok do ośmiu lat więzienia, skupia moje wysiłki na obronie dobrego imienia. Mam nadzieję, że wkrótce będę mógł stanąć przed komisją śledczą do spraw afery hazardowej. Dołożę także wszelkich starań, aby pomóc odpowiednim organom wyjaśnić aferę stoczniową. To jedyne moje plany na najbliższą przyszłość.