Sekretarz rady Andrzej Kunert odpowiedział właśnie krewnym ofiar. Twierdzi, że przeniesienie do kraju szczątków nie jest możliwe. Po pierwsze jednoznaczna identyfikacja osób w mogiłach zbiorowych jest bardzo trudna. O przeniesieniu nie było też mowy w porozumieniach dotyczących miejsc pamięci zawartych z Rosją przed otwarciem cmentarzy w Katyniu i Miednoje. Przypomina, że władze Federacji Rodzin Katyńskich są od lat przeciwne ekshumacji.
Kilkoro krewnych oficerów zamordowanych przez NKWD wiosną 1940 r. wysłało listy do MSZ z prośbą o sprowadzenie ich szczątków z Rosji. Resort przekazał je Radzie Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa, twierdząc, że to ona powinna rozważyć te postulaty. "Rz" pisała o tym w styczniu.
- Chcemy, by nasi ojcowie mieli groby i pomniki w Polsce - mówi Krystyna Krzyszkowiak, której ojciec, oficer policji, spoczywa w Miednoje.
- Sprowadzanie szczątków to pomysł niewielkiej grupki - powiedziała "Rz" wiceprezes zarządu Federacji Krystyna Brydowska. W latach 90. zbierano opinie na ten temat wśród członków federacji.
- Mnie nikt o zdanie nie pytał - mówi Artur Tomaszewski, który nadal chce walczyć o sprowadzenie szczątków ojca z Miednoje. Krystyna Krzyszkowiak wysłała zaś do Rady kolejny list. - Wiem, gdzie pochowano ojca. Udało mi się odzyskać jego służbowe wizytówki, znalezione w mogile nr 10 w Miednoje w 1995 roku podczas prowadzonych tam prac - twierdzi.