Tuż przed pierwszym meczem Hiszpanów na mundialu w RPA odwiedził ich wysłannik FIFA, by opowiedzieć, jak każdej drużynie grającej w finałach, na co sędziowie będą zwracali szczególną uwagę.
Gdy Argentyńczyk Horacio Elizondo skończył przemowę, wstał Xavi, drugi kapitan drużyny. – Siedzieliśmy tu i słuchaliśmy pana przez godzinę. A teraz niech pan posłucha nas. Proszę wracać do Seppa Blattera i powiedzieć mu tak: nie polewacie boisk wystarczająco mocno, nie przycinacie trawy wystarczająco krótko, faworyzujecie obronę, a nie atak. Jeśli chce mieć ładny futbol i emocje, niech zajmie się boiskami – mówił Xavi tak dobitnie, że Elizondo aż się cofnął. Ale Blatter boiskami się nie zajął i Hiszpania pierwszy mecz ze Szwajcarią przegrała.
Euro 2012 mistrzowie świata zaczęli lepiej, remisem z Włochami, ale stary refren powrócił. Jak zwykle śpiewany przez piłkarzy Barcelony – Xaviego po meczu w Gdańsku wsparł Andres Iniesta – bo żadna piłkarska cywilizacja nie ma takiej obsesji na punkcie trawy jak barcelońska. Dla jej stylu gry, ciągłych podróży piłki wzdłuż i wszerz, nagłych przyspieszeń, dobre boisko to podstawa.
Pepowi Guardioli aż się oczy zaświeciły, gdy podczas konferencji prasowej przed finałem Ligi Mistrzów 2009 roku usłyszał pytanie o polewanie boiska. – Brawo, brawo, to jest najważniejsza sprawa. Gdzie ma być dobry futbol, tam musi być mokro – mówił. Przy okazji jednego z ostatnich meczów z Realem dyskusja o koszeniu i podlewaniu ciągnęła się przez kilka dni. A wczoraj Hiszpanie zadbali o kolejne kontrowersje, rezygnując dzień przed meczem z Irlandią z oficjalnego treningu na stadionie w Gdańsku.
Mistrzowie świata i obrońcy tytułu w Euro zapominają, że futbol nie istnieje tylko po to, żeby oni mogli grać jak im pasuje. I że przepisy dały Włochom prawo sprzeciwu wobec mocniejszego polania boiska. Więc trzeba zacisnąć zęby i robić swoje, bo zbliża się ta granica, za którą sympatia dla najlepszych baletmistrzów futbolu się kończy.