Co nowy papież zmieni w polskim Kościele

Ojciec Święty udziela biskupom z różnych krajów bardzo konkretnych wskazówek – mówi Grzegorz Polak

Publikacja: 28.02.2013 01:52

Co nowy papież zmieni w polskim Kościele

Foto: AFP

Red

Na emeryturę po skończeniu 75 lat odchodzi abp wrocławski Marian Gołębiewski. W sierpniu wiek emerytalny osiągnie prymas Józef Kowalczyk, a w kwietniu przyszłego roku – kard. Stanisław Dziwisz. Ich następców wskaże nowy papież. Już na początku pontyfikatu podejmie więc szalenie ważne decyzje dla polskiego Kościoła.

Grzegorz Polak, dziennikarz Katolickiej Agencji Informacyjnej:

Sądziłem, że te decyzje podejmie jeszcze Benedykt VXI. Ale tak się nie stało, no i jest to bardzo ciekawa sytuacja. Jeżeli będzie papież spoza Europy, to będzie decydował o nominacjach w takim starym kraju europejskim jak Polska.

Z tym, że trzeba wziąć pod uwagę, iż papież te decyzje firmuje, ale całe procedury związane z nominacjami biskupimi toczą się w Kongregacji ds. Biskupów. Przez kilkanaście lat, nie tak dawno temu, za pontyfikatu Jana Pawła II na jej czele stał np. kardynał z Afryki Bernardin Gantin z Beninu i spod jego ręki wyszła ponad połowa obecnego episkopatu. Tak że tutaj żadnych obaw nie ma.

Jak wybiera się biskupów?

Najpierw odbywają się konsultacje w kraju. To mieści się w kompetencjach nuncjusza, który potem posyła do Watykanu tzw. terno, czyli trzech kandydatów, z których papież wybiera jednego. Kiedy w Polsce nie było nuncjusza, zajmowali się tym prymasi.

Czyli najpierw nuncjusz spotyka się z ludźmi ważnymi dla Kościoła w Polsce?

Albo rozsyła ankietę, w której są rubryki dotyczące cech osobowości potencjalnego kandydata, osiągnięć, preferencji duszpasterskich, wykształcenia, cech typowo ludzkich, wiarygodności, stanu zdrowia, zdolności zarządzania, jego skłonności.  Chodzi o zbadanie, czy osobowość kandydata jest spójna. Obecnie kryteria są niezwykle zaostrzone i ci biskupi, o których w Polsce w ostatnich latach z pewnych względów było głośno, dzisiaj w świetle tych kryteriów na pewno by nie przeszli.   I dopiero po zebraniu tych opinii nuncjusz wybiera terno, które jest tam jest konsultowane w obrębie kongregacji ds. biskupów i przedstawiane papieżowi.

Co ciekawe, w gronie konsultantów nuncjusza są również ludzie świeccy.

Mają obowiązek zachowania w tajemnicy tego, co mu przekazali?

Nie mogą powiedzieć nawet, że byli proszeni o opinię.

Co bierze pod uwagę nuncjusz, wybierając kandydatów?

Pobożność, uczciwość, otwartość, roztropność, doświadczenie w pracy w Kościele. Duszpasterskie, ale niekoniecznie, bo są przypadki, że wybiera się kurialistów, którzy nie mają na bieżąco do czynienia z duszpasterstwem. Np. dość często biskupami zostają kanclerze kurii.

To zresztą nie są najlepsze papiery na biskupa, bo on powinien być przede wszystkim duszpasterzem i mieć wrażliwość na problemy ludzi, a nie mentalność urzędniczą, co się często zdarza pracownikom urzędów kurialnych.

Z nadania Benedykta XVI jest w Polsce 24 biskupów, na nieco ponad 130 wszystkich. Czy jego nominacje różnią się od tych z czasów Jana Pawła II?

Raczej nie. Chociaż w ostatnim rzucie ordynariuszami diecezji zostało kilku biskupów pomocniczych z bardzo dużym stażem, kilkunasto-, a nawet 20-letnim. Mamy takie przypadki np. w Gliwicach, Zamościu, Łodzi, Tarnowie.

W tym ostatnim ordynariusz jest pierwszym biskupem pochodzącym z diecezji tarnowskiej, czego się tam wręcz domagano, bo ta diecezja to największy rezerwuar powołań w Polsce. Teraz ich biskupem został wreszcie swój chłop.

Ostatnie nominacje dla biskupów pomocniczych oceniam bardzo dobrze. Za długo ci ludzie trzymani byli w cieniu. Nie to, że się marnowali, bo biskup pomocniczy też ma masę robot, i sporo do powiedzenia. Ale jednak ton w diecezji nadaje ordynariusz.

Za Jana Pawła II więcej było nominacji tzw. watykańskich.

Ale i za Benedykta XVI mówiło się o desancie watykańskim nominacjach w diecezji warszawsko-praskiej, sandomierskiej, sosnowieckiej.

Na początku rzeczywiście tak było. Wtedy watykańczycy mieli priorytet, ale ta tendencja się zmieniła.

To dobrze?

Oczywiście, że i w Watykanie, i tu w Polsce są świetni księża, którzy się nadają na biskupów, nie można jednych drugim przeciwstawiać, ale te stosunkowo liczne nominacje watykańskie powodowała irytację, a może nawet frustrację wśród księży pracujących w Polsce.

Bo ci miejscowi lepiej znają lokalny Kościół, ludzi?

No więc właśnie. Są tacy watykańczycy, którzy tam siedzą bardzo długo. Oczywiście, oni znają realia polskie, bo to już nie jest tak jak za komuny dziś sami często jeżdżą do kraju, odwiedzają ich ludzie z Polski, mają tu rodziny, utrzymują kontakty. Nie można tego demonizować, ale jednak ksiądz w Watykanie żyje na wyższej stopie niż wierni tutaj, jest trochę oddalony od ich problemów.

Ale i nominacje watykańskie pokazują, że z tych biskupów też bywa sporo pociechy.

Czy nowy papież, pozbawiony sentymentów Benedykta XVI, którymi latami współpracował z Janem Pawłem II, nie odeśle fali polskich hierarchów z Watykanu do kraju?

To też problem, który bywa demonizowany. Tak jakby ci Polacy stanowili jakieś zagrożenie, nie nadawali się do swoich zadań, albo pełnili funkcję tylko dlatego, że są Polakami. Otóż nie. Oni pełnią funkcje ze względu na swoje kompetencje. Takim klasycznym dla mnie przykładem jest ks. Konrad Krajewski, który od prawie 20 lat pracuje w urzędzie odpowiadającym za celebracje liturgiczne i jest jedną z najważniejszych osób w otoczeniu papieża. Bardzo często widzieliśmy go choćby w trakcie transmisji telewizyjnych blisko Jana Pawła II, a potem Benedykta XVI.

Podobnie z naszymi kardynałami kurialnymi Zenonem Grocholewskim czy Stanisławem Ryłką. To że papież był ich rodakiem nie było dla nich trampoliną do kariery. Pozbądźmy się myślenia, że Polacy się do niczego nie nadają, a jeśli coś osiągnęli, zawdzięczają to protekcji Jana Pawła II.

Sądzę zatem, że żadnej czystki wśród Polaków nie należy oczekiwać. Zresztą za Benedykta XVI były w Watykanie nowe nominacje dla naszych biskupów, np. przewodniczącym Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia został w 2009 r. ordynariusz radomski abp Zygmunt Zimowski.

Jan Paweł II wkraczającym w wiek emerytalny biskupom często przedłużał posługę. Benedykt XVI zerwał z tym zwyczajem. Dlaczego?

Może należy to odczytywać w kontekście jego własnej decyzji o ustąpieniu. Może po prostu uważa, że jeśli ktoś ma tyle lat, nie ma już sil duchowych i fizycznych, aby podołać coraz trudniejszym zadaniom.

To jest zdrowa tendencja. Oczywiście, niektórym biskupom trudno pożegnać się ze swoją funkcją, nie wyobrażają sobie emerytury, ale trzeba zdać sobie sprawę z wymogów kalendarza.

Mówił pan o wielkiej roli, jaką przy nominacjach biskupich odgrywa nuncjusz apostolski. Jest nim abp Celestino Migliore, Włoch, którego Benedykt XVI mianował w 2010 r. Czy wraz z wybraniem nowego papieża należy się spodziewać zmiany na stanowisku nuncjusza?

Nuncjusze nie tracą stanowisk wraz z odejściem papieża, inaczej niż szefowie dykasterii watykanskich. Tak więc tu zmiany nie należy się spodziewać.

Co kilka lat biskupi z danego kraju jeżdżą do papieża, by odnowić z nim więź, odebrać rady i zalecenia. Ostatnia ta tzw. wizyta ad limina apostolorum polskich biskupów odbyła się w 2005 r., niespełna rok po śmierci Jana Pawła II. Czy przyniosła praktyczne efekty?

Tak, choć nie są to zmiany widoczne od razu gołym okiem i niekoniecznie wizyta biskupów u papieża albo pielgrzymka głowy Kościoła do danego kraju jest wielkim przełomem. Już nie jest tak jak w czasach PRL, kiedy wizyty Jana Pawła II w Polsce przynosiły rewolucyjne zmiany.

Ale zawsze taka wizyta oznacza ożywienie wiary, biskupi też jakoś zostają tam pozytywnie naładowani.

Papieże udzielają jednak biskupom całkiem konkretnych wskazówek.

No tak, podczas z jednej ostatnich takich wizyt u Jana Pawła II papież rzucił pomysł wskrzeszenia Akcji Katolickiej i biskupi to podjęli.

Bo to często bywają bardzo konkretne rozmowy. Mogą też dotyczyć takich tematów jak afery pedofilskie, jak to było w przypadku biskupów irlandzkich czy amerykańskich.

Kolejna wizyta ad limina polskich biskupów była planowana w tym roku. Czyli znów na początku pontyfikatu, tak jak w przypadku nominacji biskupich, papież w bardzo konkretny sposób będzie mógł wpłynąć na polski Kościół.

Ta wizyta może być przełożona, bo papież będzie wchodził  w nowe obowiązki, ale z drugiej strony w pewne obowiązki głowa Kościoła musi wchodzić z marszu, a wizyty ad limina są bardzo ważne.

Na ile w przypadku takich wizyt jest ważne to, jak dobrze papież zna lokalny Kościół? Benedykt polski Kościół zna bardzo dobrze, ale już jego następca, czy to będzie Włoch, czy też hierarcha z Azji, Afryki czy zza oceanu, takiej orientacji w konkretnych problemach mieć nie będzie.

Każda taka wizyta jest bardzo dobrze przygotowywana. Papież dostaje dossier, konsultuje się z nuncjuszem, swoimi współpracownikami. A że w Watykanie pracują Polacy, na pewno odpowiednie informacje następcy Benedykta XVI dostarczą, a pewnie i udzielą mu jakichś rad.

Bo papież nie jest we wszystkim alfą i omegą.

Janowi Pawłowi II ułatwiały sprawę pielgrzymki, odwiedził prawie wszystkie kraje, ale na początku polegał bardziej na współpracownikach.

Czy w tym, z czym w kościele w Polsce styka się zwykły wierny, widać rękę Benedykta XVI? Np. w mojej warszawskiej parafii od kilku lat księża zapraszają na spotkania biblijne dla dorosłych (choć frekwencja jest słaba), a od kilku miesięcy przed każdą niedzielną mszą serwują wiernym coś w rodzaju wykładu z pokaźną dawką wiedzy o religii, wierze, liturgii.  Benedykt XVI przykłada wielką wagę do łączenia wiary i rozumu.

Znam bardzo wielu księży, którzy nauczanie Benedykta przetrawili i się nim zachwycili. W mojej parafii bł. Edmunda Bojanowskiego na Ursynowie ono jest przybliżane m.in. w kazaniach, ogłoszeniach dla parafian, jest tego bardzo dużo. Zauważyłem nawet, że nauczanie Benedykta XVI, co jest warte podkreślenia, jest dla katolików w Polsce centralne, a nauczanie Jana Pawła II wspomagające.

Papież decyduje też o wynoszeniu na ołtarze. Jakie najważniejsze „polskie" procesy beatyfikacyjne odziedziczy po Benedykcie XVI jego następca?

To przede wszystkim proces beatyfikacyjny prymasa Tysiąclecia kard. Stefana Wyszyńskiego. Długość posługi prymasa sprawiła, że ten proces tak długo trwa.

No i nowy papież kanonizuje Jana Pawła II. Czy abdykacja Benedykta może opóźnić tę kanonizację?

Sygnały z Watykanu wskazują, że nie. Jako najbardziej prawdopodobną datę podaje się październik, ale oczywiście w Rzymie czekają na decyzję nowego papieża.

Na emeryturę po skończeniu 75 lat odchodzi abp wrocławski Marian Gołębiewski. W sierpniu wiek emerytalny osiągnie prymas Józef Kowalczyk, a w kwietniu przyszłego roku – kard. Stanisław Dziwisz. Ich następców wskaże nowy papież. Już na początku pontyfikatu podejmie więc szalenie ważne decyzje dla polskiego Kościoła.

Grzegorz Polak, dziennikarz Katolickiej Agencji Informacyjnej:

Pozostało 97% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!