Bo ci miejscowi lepiej znają lokalny Kościół, ludzi?
No więc właśnie. Są tacy watykańczycy, którzy tam siedzą bardzo długo. Oczywiście, oni znają realia polskie, bo to już nie jest tak jak za komuny dziś sami często jeżdżą do kraju, odwiedzają ich ludzie z Polski, mają tu rodziny, utrzymują kontakty. Nie można tego demonizować, ale jednak ksiądz w Watykanie żyje na wyższej stopie niż wierni tutaj, jest trochę oddalony od ich problemów.
Ale i nominacje watykańskie pokazują, że z tych biskupów też bywa sporo pociechy.
Czy nowy papież, pozbawiony sentymentów Benedykta XVI, którymi latami współpracował z Janem Pawłem II, nie odeśle fali polskich hierarchów z Watykanu do kraju?
To też problem, który bywa demonizowany. Tak jakby ci Polacy stanowili jakieś zagrożenie, nie nadawali się do swoich zadań, albo pełnili funkcję tylko dlatego, że są Polakami. Otóż nie. Oni pełnią funkcje ze względu na swoje kompetencje. Takim klasycznym dla mnie przykładem jest ks. Konrad Krajewski, który od prawie 20 lat pracuje w urzędzie odpowiadającym za celebracje liturgiczne i jest jedną z najważniejszych osób w otoczeniu papieża. Bardzo często widzieliśmy go choćby w trakcie transmisji telewizyjnych blisko Jana Pawła II, a potem Benedykta XVI.
Podobnie z naszymi kardynałami kurialnymi Zenonem Grocholewskim czy Stanisławem Ryłką. To że papież był ich rodakiem nie było dla nich trampoliną do kariery. Pozbądźmy się myślenia, że Polacy się do niczego nie nadają, a jeśli coś osiągnęli, zawdzięczają to protekcji Jana Pawła II.
Sądzę zatem, że żadnej czystki wśród Polaków nie należy oczekiwać. Zresztą za Benedykta XVI były w Watykanie nowe nominacje dla naszych biskupów, np. przewodniczącym Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia został w 2009 r. ordynariusz radomski abp Zygmunt Zimowski.
Jan Paweł II wkraczającym w wiek emerytalny biskupom często przedłużał posługę. Benedykt XVI zerwał z tym zwyczajem. Dlaczego?
Może należy to odczytywać w kontekście jego własnej decyzji o ustąpieniu. Może po prostu uważa, że jeśli ktoś ma tyle lat, nie ma już sil duchowych i fizycznych, aby podołać coraz trudniejszym zadaniom.
To jest zdrowa tendencja. Oczywiście, niektórym biskupom trudno pożegnać się ze swoją funkcją, nie wyobrażają sobie emerytury, ale trzeba zdać sobie sprawę z wymogów kalendarza.
Mówił pan o wielkiej roli, jaką przy nominacjach biskupich odgrywa nuncjusz apostolski. Jest nim abp Celestino Migliore, Włoch, którego Benedykt XVI mianował w 2010 r. Czy wraz z wybraniem nowego papieża należy się spodziewać zmiany na stanowisku nuncjusza?
Nuncjusze nie tracą stanowisk wraz z odejściem papieża, inaczej niż szefowie dykasterii watykanskich. Tak więc tu zmiany nie należy się spodziewać.
Co kilka lat biskupi z danego kraju jeżdżą do papieża, by odnowić z nim więź, odebrać rady i zalecenia. Ostatnia ta tzw. wizyta ad limina apostolorum polskich biskupów odbyła się w 2005 r., niespełna rok po śmierci Jana Pawła II. Czy przyniosła praktyczne efekty?
Tak, choć nie są to zmiany widoczne od razu gołym okiem i niekoniecznie wizyta biskupów u papieża albo pielgrzymka głowy Kościoła do danego kraju jest wielkim przełomem. Już nie jest tak jak w czasach PRL, kiedy wizyty Jana Pawła II w Polsce przynosiły rewolucyjne zmiany.
Ale zawsze taka wizyta oznacza ożywienie wiary, biskupi też jakoś zostają tam pozytywnie naładowani.
Papieże udzielają jednak biskupom całkiem konkretnych wskazówek.
No tak, podczas z jednej ostatnich takich wizyt u Jana Pawła II papież rzucił pomysł wskrzeszenia Akcji Katolickiej i biskupi to podjęli.
Bo to często bywają bardzo konkretne rozmowy. Mogą też dotyczyć takich tematów jak afery pedofilskie, jak to było w przypadku biskupów irlandzkich czy amerykańskich.
Kolejna wizyta ad limina polskich biskupów była planowana w tym roku. Czyli znów na początku pontyfikatu, tak jak w przypadku nominacji biskupich, papież w bardzo konkretny sposób będzie mógł wpłynąć na polski Kościół.
Ta wizyta może być przełożona, bo papież będzie wchodził w nowe obowiązki, ale z drugiej strony w pewne obowiązki głowa Kościoła musi wchodzić z marszu, a wizyty ad limina są bardzo ważne.
Na ile w przypadku takich wizyt jest ważne to, jak dobrze papież zna lokalny Kościół? Benedykt polski Kościół zna bardzo dobrze, ale już jego następca, czy to będzie Włoch, czy też hierarcha z Azji, Afryki czy zza oceanu, takiej orientacji w konkretnych problemach mieć nie będzie.
Każda taka wizyta jest bardzo dobrze przygotowywana. Papież dostaje dossier, konsultuje się z nuncjuszem, swoimi współpracownikami. A że w Watykanie pracują Polacy, na pewno odpowiednie informacje następcy Benedykta XVI dostarczą, a pewnie i udzielą mu jakichś rad.
Bo papież nie jest we wszystkim alfą i omegą.
Janowi Pawłowi II ułatwiały sprawę pielgrzymki, odwiedził prawie wszystkie kraje, ale na początku polegał bardziej na współpracownikach.
Czy w tym, z czym w kościele w Polsce styka się zwykły wierny, widać rękę Benedykta XVI? Np. w mojej warszawskiej parafii od kilku lat księża zapraszają na spotkania biblijne dla dorosłych (choć frekwencja jest słaba), a od kilku miesięcy przed każdą niedzielną mszą serwują wiernym coś w rodzaju wykładu z pokaźną dawką wiedzy o religii, wierze, liturgii. Benedykt XVI przykłada wielką wagę do łączenia wiary i rozumu.
Znam bardzo wielu księży, którzy nauczanie Benedykta przetrawili i się nim zachwycili. W mojej parafii bł. Edmunda Bojanowskiego na Ursynowie ono jest przybliżane m.in. w kazaniach, ogłoszeniach dla parafian, jest tego bardzo dużo. Zauważyłem nawet, że nauczanie Benedykta XVI, co jest warte podkreślenia, jest dla katolików w Polsce centralne, a nauczanie Jana Pawła II wspomagające.
Papież decyduje też o wynoszeniu na ołtarze. Jakie najważniejsze „polskie" procesy beatyfikacyjne odziedziczy po Benedykcie XVI jego następca?
To przede wszystkim proces beatyfikacyjny prymasa Tysiąclecia kard. Stefana Wyszyńskiego. Długość posługi prymasa sprawiła, że ten proces tak długo trwa.
No i nowy papież kanonizuje Jana Pawła II. Czy abdykacja Benedykta może opóźnić tę kanonizację?
Sygnały z Watykanu wskazują, że nie. Jako najbardziej prawdopodobną datę podaje się październik, ale oczywiście w Rzymie czekają na decyzję nowego papieża.