Jeżeli partnerzy je znają, to są przygotowani do tego, co ich może spotkać. Poza tym sami zastanawiają się nad tym, co są w stanie zaakceptować, a czego nie, i pewne rzeczy mogą wtedy wynegocjować. Jeżeli brak im tej orientacji, wówczas to, co dla jednego może być oczywiste, dla drugiego może być zaskoczeniem.
Na przykład?
Weźmy kogoś, dla kogo poligamia jest sprawą oczywistą i wierność małżeńska ma zupełnie inny sens niż w kulturze zachodniej. Ktoś taki zupełnie szczerze deklaruje uczucie wobec swojej żony, ale nie wyklucza możliwości posiadania innych żon. On jej nie oszukuje, ale kobieta świata zachodniego oczekuje, że za związkiem idzie zasada wyłączności.
Czy kultura, z której się wywodzimy, może być przeszkodą w tworzeniu związku?
Może być tak, że w związek wchodzą osoby wyznające różne religie. Mogą poszukiwać tego, co te religie mają wspólnego, chociażby na polu etyki, ale to wymaga otwartego podejścia. To, że jakieś dwie kultury są od siebie odległe nie oznacza, że nie da się zbudować szczęśliwego związku.
Na świecie jest coraz mniej granic. Czy będziemy mieli coraz więcej międzykulturowych małżeństw?