Paweł Majewski: Nowy układ sił co wyłania się z powyborczego chaosu

Jak wypadł ostatni test przed przyszłorocznymi elekcjami

Aktualizacja: 26.11.2014 07:15 Publikacja: 26.11.2014 01:00

Paweł Majewski: Nowy układ sił co wyłania się z powyborczego chaosu

Foto: Fotorzepa/Michał Walczak

Tegoroczne wybory lokalne nie byłyby tak istotne, gdyby nie to, że w przyszłym roku wybierzemy prezydenta i parlament. Przez nieudolność Państwowej Komisji Wyborczej wciąż nie mamy pełnego obrazu ostatniej elekcji. Mija od niej półtora tygodnia, a na stronie komisji nadal nie ma wyników z poszczególnych obwodowych komisji wyborczych, nie wiadomo, kto wygrał w gminach i powiatach.

Możemy się już jednak pokusić o pierwsze wnioski. Znamy układ sił z najbardziej politycznej części głosowania – wyborów do sejmików. Za sobą mamy też majowe wybory do europarlamentu, co sprawia, że w tym roku dwukrotnie zostały zweryfikowane sondaże i tezy komentatorów sceny politycznej.

Zagadkowy błąd

W tego typu analizie należy poczynić dwa zastrzeżenia. W ostatnich wyborach parlamentarnych w 2011 r., tak jak rok wcześniej w wyborach do sejmików, najwięcej głosów zdobyła PO. Kilka miesięcy później urósł jednak Ruch Palikota, który nieoczekiwanie zajął w wyborach do Sejmu trzecie miejsce. W elekcji parlamentarnej znacznie słabsze były zaś PSL i SLD.

W tym roku jest jeszcze jeden czynnik utrudniający wnioskowanie. Ogromna liczba głosów nieważnych, chaos z liczeniem głosów i ogłoszeniem wyników oraz znaczna liczba zgłoszeń o naruszeniu procedur wyborczych sprawiają, że wszelkie szacunki przed rozstrzygnięciem protestów wyborczych obarczone są dużą dozą ryzyka.

Nawet gdyby przyjąć, że udało się wychwycić i wyjaśnić wszystkie nieprawidłowości i że nie wpłynęły one na wynik wyborów, należałoby wyjaśnić zagadkę pomyłki w badaniu exit poll. Firma Ipsos, która dla największych telewizji robiła badanie przed lokalami wyborczymi, podobnie jak podczas majowych eurowyborów trafnie przewidziała wyniki wszystkich partii (największy błąd nie przekraczał 1 pkt proc.), jednocześnie zawyżając wynik PiS o 5 pkt proc., a PSL zaniżając o 7 pkt. Wyjaśnienie, dlaczego w tak dużej skali mylili się lub wprowadzali ankieterów w błąd tylko wyborcy tych partii, dałoby nam pełen obraz sytuacji.

PiS dochodzi do kresu

Dzisiaj pewne jest jedno. Najwięcej Polaków wrzuciło do urny głos, zakreślając kandydata PiS. Partia ta zebrała w skali kraju najwięcej głosów po raz pierwszy od 2005 r. Jednak zupełnie inaczej należałoby diagnozować sytuację, jeśli jej przewaga nad PO wynosi 4 pkt proc. (jak pokazało badanie exit poll), a całkowicie inaczej, jeśli jest to niespełna pół punktu, jeśli wierzyć temu, co podała PKW.

Jednak tak jak wygrana PO o włos w majowych eurowyborach była sygnałem, że partia ta może dzięki sprzyjającym okolicznościom (kryzys ukraiński) pokonać będący wtedy na sondażowej fali PiS, tak teraz widzimy, że partia Jarosława Kaczyńskiego może wygrać z Platformą, kiedy sondaże pokazują, że prowadzą rządzący.

Co po tych wyborach możemy powiedzieć o PiS? Partia ta jest w stanie odnosić sukcesy w obecnym modelu centralnego sterowania, ale dochodzi do kresu swoich możliwości.

Niewątpliwym sukcesem było wystawienie największej liczby kandydatów – 32 tys. na wszystkie szczeble w całym kraju. Ale pora, by ilość przerodziła się w jakość. W dwóch regionach (w Lubuskiem i w Opolskiem) PiS nie zwiększył stanu posiadania ani w procentach, ani w liczbie mandatów.

Zacięta walka o Śląsk

Tam, gdzie udało się poprawić wyniki, często odbywało się to wskutek ogromnej pracy samego lidera i kierownictwa warszawskiej centrali struktur ugrupowania. Świetnym przykładem jest Śląsk, gdzie w niektórych kilkudziesięciotysięcznych miastach jest kilkunastu, a w najlepszym razie kilkudziesięciu aktywnych członków PiS.

Jednak najpierw wrześniowe wybory uzupełniające do Senatu w Rybniku, a teraz niewielka strata do PO, która sprawia, że śląskie jest jedynym województwem, gdzie PO i PSL muszą szukać koalicjanta, pokazują, jak bardzo prawica odrobiła straty w tym regionie. Dwupunktowa różnica między dwoma głównymi ugrupowaniami jest tym bardziej zaskakująca, gdy weźmie się pod uwagę fakt, że jeszcze w maju obie partie dzieliło tam 12 pkt proc. (o jeden mniej niż w wyborach samorządowych w 2010 r.).

PiS udało się wygrać procentowo w pięciu województwach, z czego cztery zostały odbite Platformie. Nie da się jednak odwojować kolejnych regionów, nie poprawiając jakości struktur i nie mając głębszej kampanijnej strategii niż konferencje prasowe i częste wizyty prezesa w danym okręgu.

Pozytywnym sygnałem może być fakt, że w prawicowej koalicji z Polską Razem i Solidarną Polską nie doszło do wzajemnego rozliczania i obciążania winą za wynik. Wydaje się, że sojusz cementuje wspólna walka z wyborczymi nieprawidłowościami.

SLD nie chce skończyć w roli przystawki

Tyle że podobne paliwo napędza również PO. Szok po przegranej w pierwszych wyborach, gdy zabrakło Donalda Tuska, został zastąpiony przez zwarcie szeregów po tym, gdy zarówno prawicowa, jak i lewicowa opozycja zarzuciły władzy tolerowanie fałszerstw.

PO przekonała się jednak, że nawet dobrze finansowana kampania i spójny przekaz nie pozwalają wygrywać, gdy nie buzują emocje społeczne. Stąd już widać zaostrzenie języka, a zmianę strategii ułatwi fakt, że winą za taki stan rzeczy będzie można obarczyć wyliczających nieprawidłowości rywali.

Szczególnie w przedwyborczej kampanii było jednak zauważalne, że Platforma nie jest już monolitem. Po raz pierwszy nie tylko lider jeździł, udzielając poparcia. Swój objazd po kraju miał też szef MSZ Grzegorz Schetyna. Kolejne pęknięcia mogą się pojawić przy nowym podziale władzy z PSL. PO będzie musiała się posunąć. Ktoś będzie bardziej, a ktoś mniej pokrzywdzony.

Choć wynik PSL na razie jest socjologicznie niewytłumaczalny, partia nie zamierza ograniczać apetytów swoich działaczy. Ludowcy mówią już publicznie o aspiracjach nie tylko w regionach, ale również w rządzie.

Być może partia, która nie miała pieniędzy na kampanię i której przydarzały się wpadki, jak ta, gdy minister rolnictwa nazwał sadowników frajerami, znalazła sposób na wyborcze sukcesy. Już w 2010 r. wprowadziła do samorządów najwięcej radnych i współrządziła 15 województwami. Niewykluczone, że posłużyły jej nie fałszerstwa, o jakich mówią rywale, lecz rozrastająca się wraz z każdym rokiem sieć wzajemnych powiązań i uzależnień.

Taki pogląd reprezentują politycy SLD, które gwałtownie zmieniło front po tych wyborach. Działacze Sojuszu zrozumieli, że jeśli nadal będą biernie czekać na dokooptowanie do koalicji PO–PSL, zostaną skonsumowani, zanim na stół wjedzie główne danie.

Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!