Z kolei premier Wielkiej Brytanii David Cameron poinformował, że jak na razie nie ma pewności, że "Dżihadi John" zginął w ataku. Cameron podkreślił, że nalot sił amerykańskich, którego celem miał być Mohamed Emwazi, znany jako "Dżihadi John", był rezultatem współpracy brytyjsko-amerykańskiej. To "akt samoobrony. Była to właściwa rzecz" - zaznaczył.
Premier dodał, że jeśli informacje zostaną potwierdzone, to "będzie to dowód dla tych, którzy chcieliby zrobić krzywdę Wielkiej Brytanii, naszym obywatelom czy naszym sojusznikom, że mamy daleki zasięg, niezachwianą determinację i nigdy nie zapominamy o naszych obywatelach".
Do nalotu doszło w okolicach Ar-Rakki, nieformalnej stolicy Państwa Islamskiego w Syrii. Mohammed Emwazi, czyli terrorysta brytyjskiego pochodzenia zwany "Dżihadi Johnem", pojawiał się na kilku nagraniach propagandowych IS, na których widać było jak ścina zachodnich zakładników. Do IS miał dołączyć w 2013 roku. Świat usłyszał o nim po raz pierwszy w sierpniu 2014 roku, kiedy w sieci pojawiło się wideo z egzekucji amerykańskiego dziennikarza Jamesa Foley'a. Emwazi pojawił się też na nagraniach z egzekucji innego dziennikarza z USA, Stevena Sotloffa, a także Brytyjczyków - Davida Hainesa i Alana Henninga oraz Japończyka Kenji Goto.
Jeden z byłych zakładników, hiszpański dziennikarz Javier Espinosa, który był przetrzymywany przez IS w Syrii przez ponad 6 miesięcy po uprowadzeniu go we wrześniu 2013 r., określił Emwaziego jako "krwiożerczego psychopatę". Espinosa mówił, że Emwazi z upodobaniem groził przetrzymywanym i dokładnie wyjaśniał w jaki sposób zostanie dokonane ich ścięcie.
- Obecnie zbieramy informacje o rezultatach naszej operacji powietrznej i, we właściwym czasie, poinformujemy o nich opinię publiczną - oświadczył rzecznik Pentagonu Peter Cook. Według anonimowych amerykańskich źródeł samochód, którym miał jechać Emwazi w rejonie Ar-Rakki, namierzył dron. Wysoki rangą urzędnik, pragnący zachować anonimowość, poinformował, że atak na pewno był skuteczny, a Dżihadi John zginął. Dodał, że misja była efektem "wytrwałej pracy wywiadowczej".