O sprawie napisał wczorajszy dziennik „Polska”, do którego trafiły filmy nakręcone telefonem komórkowym przez Łukasza K. To były pracownik ośrodka odrabiający w nim służbę wojskową.Na pierwszym filmie widać, jak personel sadza na wózku z otworem w siedzisku 80-letnią pensjonariuszkę. Kobieta krzyczy: – Ja nie chcę kupy! Opiekunka uderza ją w twarz. – Zamknij mordę – mówi i naciska na brzuch kobiety. Dalej widać pochyloną opiekunkę, która aż stęka z wysiłku i charczącą staruszkę. Na innym filmie opiekunki biją swoje podopieczne po twarzy w czasie karmienia, wulgarnie wyzywają i naśmiewają się z nich. – Jesteś tu, bo twój mąż cię zostawił dla kochanki – mówiła opiekunka.
– Gnijesz, umierasz – mówiła inna o pacjentce z odleżynami. Według relacji Łukasza K. kobiety były kopane w pośladki czy wiązane w nocy do łóżek, by nie ściągały pieluch.
Prywatny dom pomocy społecznej w Radości przy ul. Pajęczej prowadzi od kilku lat fundacja Betania. Pracuje w nim pięć opiekunek, żadna nie jest profesjonalną pielęgniarką. Rodziny płacą za pobyt od 1,2 tys. do 1,5 tys. zł miesięcznie. Ośrodek robi dobre wrażenie: piętrowa, zadbana willa, w środku czysto, przytulnie. Są w nim 22 miejsca, teraz przebywa tam 17 kobiet. Część wymaga ciągłej opieki, bo nie chodzą. Mówią, że są dobrze traktowane. – Nic złego się nie dzieje. Jest ciepło, jedzenie smaczne. Opiekują się nami dobrze – opowiadają. Są zaskoczone zamieszaniem wokół ośrodka. Ale rodziny nie oceniają sytuacji jednoznacznie. – Jestem zdruzgotany, najprawdopodobniej na filmie jest moja ciotka, choć obraz jest niewyraźny i nie mam stu procent pewności – mówi Miłosz Kuczyński. – Trudno mi uwierzyć w to, co widziałem. Oddając tutaj ciocię, wierzyłem, że będzie bezpieczna. Nigdy jednak nie byłem świadkiem czegoś niepokojącego. Trochę wszystkiemu nie dowierzam, ale przecież film nie kłamie. Nie wiem, co zrobię.
Wczoraj po publikacji w prasie jedną z mieszkanek odebrała córka. Nie chciała, by jej matka dalej przebywała w ośrodku. Katarzyna Zimna, kierowniczka ośrodka, która na nagraniu bije starszą kobietę, nie ma sobie nic do zarzucenia. Jej zdaniem całe zamieszanie to zemsta byłego pracownika. – Zamiast pracować i wykonywać polecenia, pisał donosy – mówi Zimna. – Gdzie jego gołębie serce? Dlaczego nie reagował, jeśli widział takie rzeczy?Wieczorem kierownictwo fundacji Betania złożyło oświadczenie, w którym czytamy, że „nigdy nie zetknęło się z jakąkolwiek poszlaką sugerującą, że w domu opieki może dochodzić do zachowań niezgodnych z prawem lub dobrem pensjonariuszy”. Zapowiedziało też, że „złoży w prokuraturze doniesienie o zatajeniu przez autora posiadania filmu”.
Dochodzenie w sprawie znęcania się nad pensjonariuszami rozpoczęły policja i prokuratura. Trwają przesłuchania pracowników i pensjonariuszy.Okazuje się, że prokuratura już raz zajmowała się ośrodkiem. Autor filmów Łukasz K. w październiku napisał do Wojewódzkiego Urzędu Pracy, który skierował go do ośrodka na odrabianie służby wojskowej (urząd współpracuje z fundacją Betania od 2005 r., zastępczą służbę odbywało tam kilku poborowych). Prosił o przeniesienie, bo nie daje sobie rady z tym, że pensjonariusze są źle traktowani.– Sprawdziliśmy, czy poborowy jest zatrudniony zgodnie z warunkami umowy. Kontrola nie wykazała nieprawidłowości. Nie mamy uprawnień do sprawdzenia warunków, w jakich przebywają pensjonariusze – mówi Wiesława Lipińska, rzecznik WUP. – Sprawę przekazaliśmy więc do prokuratury.18 października śledczy przesłuchali Łukasza K.