Nie milkną komentarze po liście biskupów do parlamentarzystów w sprawie metody in vitro, w którym nazwano ją „wyrafinowaną aborcją”. Był on reakcją episkopatu na zapowiedź minister zdrowia Ewy Kopacz, że rząd rozważy dofinansowanie najbiedniejszym parom tego sposobu zapłodnienia. Teraz – gdy Kościół ostro wyraził swoje stanowisko – sprawa in vitro podzieliła posłów PO.
Janusz Palikot mówił wczoraj w Radiu RMF FM: „Jesteśmy chrześcijanami, konserwatystami, ale w tej sprawie się nie zgadzamy z biskupami”. Twierdził, że rząd nie powinien im ulegać i deklarował, iż jest zwolennikiem metody in vitro i jej finansowania z budżetu.
Tymczasem jego partyjny kolega Jarosław Gowin zaapelował wczoraj do premiera i rządu, by nie zajmowali się aborcją, religią na maturze i metodą in vitro. Jego zdaniem te sprawy mogą wywołać nową wojnę światopoglądową. – W latach 90. przez nasz kraj przetoczyła się już taka debata. Zakończyła się wypracowaniem kompromisu akceptowanego przez większość Polaków – uważa Gowin. – Wyborcy obdarzyli PO i PSL zaufaniem nie po to, by wszczynały one na nowo ideologiczne spory, ale żeby rozwiązywały najważniejsze sprawy Polaków. Trzeba budować drogi, obniżać podatki, podwyższać pensje. Musimy unikać wszystkiego, co mogłoby teraz Polaków podzielić.
Zdaniem posłanki Elżbiety Radziszewskiej z PO rząd i społeczeństwo nie uciekną jednak przed dyskusją o metodzie in vitro, gdyż jest ona stosowana w Polsce od 20 lat i nikt nie może jej zabronić. Uważa, iż dyskusja potrzebna jest też dlatego, że w Polsce nie ma prawa regulującego od strony etycznej postęp biotechnologiczny.
Janusz Palikot podkreślał, że w PO w sprawach światopoglądowych nie ma i nie będzie dyscypliny. – Każdy poseł będzie zawsze mówił i myślał to, co uważa, a decyzję podejmie premier Donald Tusk – zapewniał.