Nad tekstem szwajcarskiego dramaturga spotykają się dwie osobowości polskiej kultury. Główną rolę zagra Janusz Gajos. Sztukę reżyseruje Krzysztof Zanussi. Jak obaj zmierzą się z tekstem o długiej i świetnej tradycji na polskich scenach?
Sztukę Dürrenmatta reżyserowali m.in. Kazimierz Dejmek, Krystyna Meissner i Ludwik Rene. Rolę Romulusa, cesarza, który odmawia sprawowania rządów, mają w swoim dorobku tacy aktorzy, jak Henryk Bista, Gustaw Holoubek czy Jerzy Stuhr. W ostatnich latach „Romulus Wielki” rzadziej pojawiał się w polskich teatrach, ostatnia większa realizacja miała miejsce na deskach Starego Teatru w Krakowie w reżyserii Giovanniego Pampiglione w 1996 roku.
Dla Krzysztofa Zanussiego i Janusza Gajosa to pierwsze takie spotkanie w teatrze będące jednocześnie świętem prywatnym. Obaj obchodzą w tym roku 70. urodziny.
„Romulus Wielki”, określany przez autora komedią niehistoryczną, jest osobistą, bardzo ironiczną wizją momentu rozpadu świata cesarstwa rzymskiego. Napisany w latach 40. ubiegłego wieku był dla Dürrenmatta rodzajem rozliczenia się z ideami nazizmu.
Nadchodzą Germanie i nie da się odwrócić biegu historii, w którym tym razem zwycięży prymitywna, ale przeważająca siła. Doskonale wie o tym ostatni władca Rzymu Romulus Wielki, który z dużym dystansem przyjmuje uwagi swojego otoczenia usiłującego ratować państwo za wszelką cenę. Romulus patrzy na to z innego punktu widzenia. Do jednego z posłańców z informacją o upadku cesarstwa mówi wprost: „Rzym nie istnieje od dawna. Składasz siebie w ofierze trupowi, walczysz dla cienia, żyjesz dla rozpadającego się grobu (…) dzisiejsze czasy przemieniły twoje bohaterstwo w pozę”. Jedyne więc, co pozostało jego ostatniemu władcy, to z filozoficzną zadumą i premedytacją doprowadzić do jego ostatecznego upadku. Ale i jego niespodziewane zwroty historii zaskoczą w finale sztuki...