Sto tysięcy złotych lepsze niż etat

Już ponad 700 pracowników skorzystało z oferty władz koncernu ArcelorMittal: wzięło wysokie odprawy i dobrowolnie odeszło z pracy. W ich ślady chętnie poszłaby ponad połowa Polaków - wynika z badań przeprowadzonych przez GfK Polonia

Publikacja: 23.03.2009 20:20

Z największego oddziały koncernu ArcelorMittal w Nowej Hucie w styczniu odeszło dobrowolnie ponad 18

Z największego oddziały koncernu ArcelorMittal w Nowej Hucie w styczniu odeszło dobrowolnie ponad 180 osób. Wzięli po 99 tys. zł odprawy. Ci, którzy zdecydowali się skorzystać z oferty władz firmy w lutym lub w marcu, dostali już mniej

Foto: Fotorzepa, Pio Piotr Guzik

99 tys. zł – tyle zarząd koncernu, do którego w Polsce należy sześć hut, oferował każdemu, kto odejdzie do końca stycznia. Z każdym miesiącem obiecana odprawa maleje. W marcu wynosi 78,5 tys. zł.

– W styczniu odprawy wzięło blisko pół tysiąca osób. W lutym mniej – około 200 – mówi "Rz" Andrzej Krzyształowski, rzecznik ArcelorMittal Poland.

Z największego oddziału koncernu – w Nowej Hucie – dobrowolnie odeszło w styczniu ponad 180 osób. Dlaczego mimo kryzysu się na to zdecydowali i co zrobią z odprawą? Sześcioro z nich zdecydowało się nam o tym opowiedzieć (czytaj poniżej).

A skąd hojność koncernu? Gdy w 2004 r. kupował polskie huty, zagwarantował załodze pracę do końca 2009 r. Chcąc przed tym terminem zmniejszyć 11-tysięczne zatrudnienie (o 1480 osób), nie mógł więc po prostu zwolnić pracowników, lecz musiał skłonić ich do dobrowolnego odejścia.

[srodtytul]Mniejszy strach o etat[/srodtytul]

Z sondażu GfK Polonia dla "Rz" wynika, że aż 56 proc. osób zatrudnionych na pełnym etacie zgodziłoby się odejść w zamian za 100 tys. zł odprawy. 9 proc. zrobiłoby to, ale za większe pieniądze. Propozycji nie przyjąłby co trzeci badany. Im bardziej wykształceni respondenci, tym więcej wśród nich chętnych na odprawy.

– Wbrew obiegowym opiniom Polacy wykazują zdrowy rozsądek: jeśli praca jest niepewna, wolą zagwarantować sobie czas na poszukiwanie innej, niż czekać, aż topór spadnie im na głowę – komentuje prof. Anna Giza-Poleszczuk, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

Jej zdaniem rozstajemy się już z lękiem przed nieposiadaniem etatu. – Mimo oznak kryzysu i wzrostu bezrobocia część pracowników ma poczucie, że sobie poradzi na rynku pracy, i nawet znajdzie coś lepszego – mówi prof. Giza-Poleszczuk.

[srodtytul]Chcą inwestować[/srodtytul]

W sondażu zapytaliśmy też, jak odchodzący z pracy wykorzystaliby odprawę. Ponad połowa osób zatrudnionych na pełny etat pomyślałaby o założeniu własnej firmy. Wielu chciałoby też wpłacić pieniądze na lokatę w banku (18 proc.) lub kupić mieszkanie (17 proc.).

Mniej zamierzałoby wydać odprawę na bieżące potrzeby czy spłatę długów, a tylko co setny badany sprawiłby sobie za nią nowy samochód.

Prof. Giza-Poleszczuk uważa, że te odpowiedzi są krzepiące. – To wyraz olbrzymich zmian, jakie się u nas dokonały – ocenia. – Na początku transformacji zachowywaliśmy się jak dzieci w przedszkolu, które dostały wreszcie nowe zabawki. Teraz nawet badania osób, które wygrały duże kwoty na loteriach, pokazują, że już mniej chcemy wydawać na konsumpcję, a bardziej inwestować w przyszłość.

[srodtytul]Co zrobili górnicy[/srodtytul]

– Ten sondaż świadczy o dużym optymizmie Polaków – twierdzi prof. Marek Szczepański, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego, który prowadził badania wśród górników.

W latach 1998 – 2001, biorąc jednorazową odprawę, odeszło ich z pracy 29,5 tys. Dostawali mniej niż teraz hutnicy: od 44,4 do 55,5 tys. zł.

– Rozmawialiśmy z nimi po trzech latach od wzięcia odprawy. Okazało się, że 20 proc. nie dało sobie rady: przebywali na bezrobociu lub korzystali z jakiejś formy pomocy socjalnej – mówi prof. Szczepański.

Zaledwie co dziesiąty górnik założył własny biznes i z powodzeniem go prowadził. 40 proc. wpłaciło pieniądze na lokaty bankowe. Część z nich dokładała odsetki do pensji w nowej pracy, gdzie zarabiali zwykle mniej niż w kopalni.

Kolejne 40 proc. przeznaczyło pieniądze na konsumpcję. Kupowali samochody, meble, mieszkania, jeździli na wczasy, spłacali długi.

– 8 proc. ulokowało pieniądze w szarej strefie, np. handlowali złotem, przerzucali alkohol przez granicę – wylicza prof. Szczepański.

Ostatnie 2 proc. zachowało się jak utracjusze. – Ja ich nazywam desperados. Po prostu poszaleli. Jeden pojechał na Karaiby, inny balował w Krakowie, aż stracił całą odprawę – opowiada socjolog z Uniwersytetu Śląskiego.

[ramka]Za odprawy najchętniej założylibyśmy własny biznes

Ponad połowa Polaków pracujących w pełnym wymiarze zrezygnowałaby z etatu, gdyby w zamian zaproponowano im 100 tys. zł odprawy. Wśród pomysłów na wykorzystanie tych pieniędzy najczęściej wymieniali: założenie własnej firmy, oszczędzanie na lokacie w banku oraz kupno mieszkania lub innej nieruchomości. [/ramka]

[ramka][srodtytul]Pracownicy koncernu stalowego opowiadają, dlaczego zdecydowali się w styczniu odejść z ArcelorMittala i co zrobią z odprawą [/srodtytul]

[b]Małgorzata (44 lata), sekretariat[/b]

Czułam się zagrożona jak nigdy wcześniej przez 26 lat pracy w hucie. Zanim się zdecydowałam, zrobiłam prostą kalkulację: moja pensja wynosi około 2 tysięcy złotych na rękę, więc odprawa – po odliczeniu podatku – znaczy tyle co moje zarobki przez trzy lata. Pomyślałam sobie: mam czas na przeczekanie kryzysu i znalezienie lepszej posady. Tym bardziej że mąż ma dobrą pracę, a syn już częściowo się usamodzielnił. Postanowiłam, że z odprawy co miesiąc sama będę sobie wypłacać pensję, jaką miałam w hucie. Aż do czasu, gdy znajdę nową pracę.

[b]Andrzej (36 lat), walcownia zimna[/b]

Wiedziałem, że moje stanowisko pójdzie do likwidacji. Mam dobre kwalifikacje, więc pewnie by się jakieś miejsce dla mnie w hucie znalazło. Ale 99 tys. zł piechotą nie chodzi. Najpierw spłaciłem 15 tys. zł kredytu, które wisiałem bankowi za samochód. Od razu poczułem się lepiej. Resztę dałem na lokatę, żeby się nie rozeszło. Zarejestrowałem się jako bezrobotny, teraz przeglądam oferty pracy. Mam zawodowe prawo jazdy, może zatrudnię się w firmie przewozowej. Na pewno coś znajdę, bo na rynku nie jest tak źle. Może zainwestuję w szkolenie, by łatwiej było o dobrą pracę.

[b]Ewa (ok. 40 lat), dział transportu[/b]

Szefowie ogłosili, że redukcje w moim dziale wyniosą 30 proc. Miałam dość niepewności i stresu, bo nikt nie chciał mi powiedzieć, czy zachowam pracę, gdy przestanie obowiązywać pakiet socjalny. Bałam się, że kiedyś będę musiała odejść z gołymi rękami. Gospodynią domową nie będę. Znajomi coś dla mnie znajdą. Nie ma pośpiechu, bo mąż ma dobrą pracę. Na razie odpoczywam. Pieniądze mam na lokacie. Nie jestem taka głupia, by kupować samochód czy telewizor. Żadnych szaleństw! To nie są tak duże pieniądze, żeby nimi szastać czy rozkręcać większy biznes.

[b]Jacek (42 lata), ocynkownia[/b]

Nie było wyjścia. Czeka mnie operacja stawu biodrowego i rehabilitacja. Miałem czekać, aż mnie zwolnią pół roku po powrocie do roboty? Mogę nie być tak sprawny jak dawniej. To już lepiej skorzystać z tej forsy, niech leży na koncie. Nie dam się skusić na żadne szaleństwa. Kilka lat temu też dawali w hucie wysokie odprawy. Koledzy wzięli forsę, ruszyli do Anglii, Irlandii. I dobrze. Ale znam też takiego, co pohulał i teraz kwiczy. Chodzi po budowach, tydzień popracuje, tydzień nie. Jestem złotą rączką. Jak się wyleczę, mam obiecaną pracę u znajomego przy produkcji mebli.

[b]Jan (45 lat), koksownia[/b]

Nie widziałem perspektyw ani szansy na awans. Gdyby doszło do zwolnień, pierwszy musiałbym odejść, bo prowadzę też własną działalność gospodarczą. Kogo zwolniliby zamiast mnie: kolegę z rodziną na utrzymaniu z jednego etatu? Sam bym na to nie pozwolił. Od dziesięciu lat wytwarzam siatkę ogrodową i wykonuję prace melioracyjne. Interes się kręci, teraz będę mógł mu poświęcić więcej czasu. Ostatnio już nie wyrabiałem z jednym i drugim. Nawet na urlop nie mogłem wyjechać. Pieniądze wpłaciłem na konto. To zabezpieczenie na wypadek, gdyby gorzej mi szło.

[b]Małgorzata (49 lat), biuro[/b]

To był duży stres, niełatwo odejść po 28 latach. Wzięłam odprawę, bo trzeba rozsądnie myśleć o przyszłości. Te pieniądze to dobre zabezpieczenie, ale tylko na jakiś czas. Z pensji męża trójki dzieci nie utrzymamy. Właśnie skończyło mi się zwolnienie lekarskie. Na urząd pracy nie ma co liczyć, piszę [link=http://www.kariera.pl/zamow-cv/]CV[/link] i będę pukać do różnych drzwi. Może się uda. Najchętniej poszłabym do służby zdrowia jako rejestratorka, bo to pewna posada. Ale gdy się chce pracować, to nie wstyd wziąć nawet posadę ekspedientki w sklepie. O własnym biznesie nie myślę, w kryzysie to zbyt ryzykowne.[/ramka]

99 tys. zł – tyle zarząd koncernu, do którego w Polsce należy sześć hut, oferował każdemu, kto odejdzie do końca stycznia. Z każdym miesiącem obiecana odprawa maleje. W marcu wynosi 78,5 tys. zł.

– W styczniu odprawy wzięło blisko pół tysiąca osób. W lutym mniej – około 200 – mówi "Rz" Andrzej Krzyształowski, rzecznik ArcelorMittal Poland.

Pozostało 96% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!