Czarnogóra ośmieszyła Anglię w walce o Euro 2012

Jak reprezentacja maleńkiego kraju zagrała Anglikom na nosie

Publikacja: 14.10.2010 02:07

Dejan Savicević grał w piłkę jak artysta. Gdy został szefem czarnogórskiej federacji, okazało się, ż

Dejan Savicević grał w piłkę jak artysta. Gdy został szefem czarnogórskiej federacji, okazało się, że na biznesie i zarządzaniu też się zna

Foto: GETTY IMAGES/FPM

Piłkarzy jest w Czarnogórze 9 tysięcy, niewiele więcej niż w Anglii klubów. Ligą interesuje się garstka zapaleńców: na trybunach rzadko siada więcej niż tysiąc widzów, a po boiskach biegają ci, którym jeszcze się nie udało wyrwać do zagranicznego klubu albo nigdy się nie uda.

Piłkarze zarabiają tutaj średnio po tysiąc euro miesięcznie, w polskiej ekstraklasie pewnie magazynierzy najlepszych klubów dostają więcej. Nawet niektóre drużyny waterpolo – Czarnogórcy są w nim potęgą – miewają większe budżety niż piłkarskie. Więc kto dobrze kopie, marzy, żeby się stąd wyrwać.

[srodtytul]Najmłodsi w Europie[/srodtytul]

To nie musi być od razu marzenie o włoskiej Serie A, gdzie grają największy idol Czarnogóry Mirko Vucinić z Romy i kandydat na idola Stevan Jovetić z Fiorentiny, albo o Portugalii, gdzie w Sportingu Lizbona zarabia Simon Vukcević. Większości muszą wystarczyć kluby z drugiego, trzeciego i dalszych szeregów europejskiej piłki. Mladen Kascelan gra w Jagiellonii Białystok, we wtorkowym meczu na Wembley, w którym Czarnogóra zatrzymała Anglię, remisując 0:0, był rezerwowym.

Gdyby skład Czarnogórców na to spotkanie zapisać nazwami klubów, w których grają reprezentanci, wyglądałby tak: w bramce Fehervar, w obronie Partizan Belgrad, Spartak Nalczyk – rewelacja tego sezonu w Rosji, ale dotychczas symbol przeciętności, dalej Lokomotiw Moskwa i znów Spartak Nalczyk. W pomocy Sporting Lizbona, szwajcarskie FC Luzern, Greuther Fuerth z niemieckiej drugiej ligi, Amkar Perm ze strefy spadkowej rosyjskiej ligi, amerykańskie DC United, a w ataku FK Rijeka. Taka reprezentacja przyjechała na Wembley i zagrała na nosie milionerom z Premiership.

Po trzech zwycięstwach i wtorkowym remisie Czarnogóra jest liderem grupy i pozostanie nim co najmniej do wiosny. Nie straciła jeszcze w tych eliminacjach gola, jest pierwszą drużyną, która nie pozwoliła Anglikom strzelić bramki na nowym Wembley. Trener rywali Fabio Capello powiedział po meczu, że to Anglicy mieli szczęście. A to wszystko udało się bez Vucinicia, którego rozbolało udo w dniu spotkania, i bez leczącego się od dłuższego czasu Joveticia.

„Masz 6 milionów pensji, a my nie umiemy przyłożyć nawet karłom futbolu” – drwi „The Sun” z Capello. Czarnogórcy teraz mogą się za karła obrazić, ale jeszcze kilka miesięcy temu nikt by ich oburzenia nie zrozumiał. Do grupy G eliminacji Euro byli losowani dopiero z piątego koszyka i nawet Szwajcarzy się cieszyli, że będą mieli z kim wygrywać, co dopiero Anglicy.

W eliminacjach mundialu 2010, pierwszych, w których startowała, Czarnogóra wygrała jeden mecz z dziesięciu, sześć zremisowała. Jest nie tylko najmłodszą reprezentacją Europy – pierwszy mecz zagrała w marcu 2007 roku – ale też reprezentuje jeden z najmniejszych narodów. Za nią w Europie są już tylko Luksemburg, Malta, Islandia i maleństwa od Andory po Watykan.

[srodtytul]W jedności siła[/srodtytul]

Według najnowszych szacunków Czarnogóra ma 670 tysięcy mieszkańców. Chorwacki trener reprezentacji Zlatko Kranjcar nie chce wprawdzie słyszeć o żadnych cudach, sukcesy tłumaczy ciężką pracą, ale jest w zwycięskim marszu Czarnogórców coś niepojętego. Równie dobrze jako piłkarska potęga mógłby się nagle wymyślić Luksemburg, ma pół miliona obywateli. Dotychczas najmniej licznym narodem, który wprowadził swoją reprezentację do finałów wielkiego turnieju, był Trynidad i Tobago, ale tam mieszkańców jest dwa razy więcej niż Czarnogórców.

Czarnogóra jeszcze jako część Jugosławii słynęła z koszykarzy, a od zawsze – z pocztówkowego wybrzeża. Jako niepodległą, już po oderwaniu się od Serbii w 2006 roku, pierwszy rozsławił ją James Bond szalejący w „Casino Royale” po salach gry i górskich drogach Czarnogóry – przynajmniej oficjalnie, bo w wielu scenach górską republikę udawały Czechy.

Potem przyszła pora na sportowców, gdy waterpoliści już w pierwszym starcie w mistrzostwach Europy zdobyli złoto, a teraz sukcesu doczekali się piłkarze. Na sztandarach mogliby sobie wypisać „W jedności siła”, bo choć Vucinić to niekwestionowany przywódca, i gdy jest na boisku, wszyscy na niego pracują, ale jak się okazało na Wembley, drużyna nie jest od niego uzależniona.

Zresztą i tak największą gwiazdą jest prezes federacji, Vucinić pewnie nigdy nie dorówna mu sukcesami. Dejan Savicević był perłą Crvenej Zvezdy i Milanu, z obydwoma klubami zdobył Puchar Europy, jego nazwisko otwiera w Czarnogórze wszystkie drzwi. W Milanie Savicević spotkał się z Capello, nie zawsze się kochali, bo dzisiejszy prezes, jak to opisuje Włoch, „grał po jugosłowiańsku: ja jestem artystą, a wy biegacie”. Capello chwali się, że wziął go w ryzy. I dodaje: – Teraz się przekonuję, że dużo się u mnie nauczył, niestety.

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora

[mail=p.wilkowicz@rp.pl]p.wilkowicz@rp.pl[/mail][/i]

Piłkarzy jest w Czarnogórze 9 tysięcy, niewiele więcej niż w Anglii klubów. Ligą interesuje się garstka zapaleńców: na trybunach rzadko siada więcej niż tysiąc widzów, a po boiskach biegają ci, którym jeszcze się nie udało wyrwać do zagranicznego klubu albo nigdy się nie uda.

Piłkarze zarabiają tutaj średnio po tysiąc euro miesięcznie, w polskiej ekstraklasie pewnie magazynierzy najlepszych klubów dostają więcej. Nawet niektóre drużyny waterpolo – Czarnogórcy są w nim potęgą – miewają większe budżety niż piłkarskie. Więc kto dobrze kopie, marzy, żeby się stąd wyrwać.

Pozostało 87% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!