Wojskowa prokuratura bada wątek, który pojawił się w zeznaniach polskich wojskowych z Centrum Hydrometeorologii Sił Zbrojnych RP, kontrolerów i służby meteo warszawskiego Okęcia. Według nich załoga jaka-40 nie informowała tuż po wylądowaniu na lotnisku w Smoleńsku o fatalnych warunkach atmosferycznych.

Na początku marca Majewski, po posiedzeniu sejmowej komisji obrony, poinformował że załoga jaka krótko po lądowaniu w Smoleńsku telefonowała na Okęcie, informując że lądowanie odbyło się w warunkach poniżej minimum lotniska.

W zeznaniach przewija się informacja, że kontakt telefoniczny nastąpił dopiero godzinę po lądowaniu z inicjatywy meteorologów, a nie załogi. W tym czasie nadeszła już depesza pogodowa z okolic lotniska w Smoleńsku, ale jej wskazania miały być mniej optymistyczne niż to co przekazali piloci.