Od 20 lat do polskich wsi w Kazachstanie wyjeżdżali nauczyciele języka polskiego. Było ich tam nawet 40 – to rekord z 1995 r., bo później co roku nauczycieli wyjeżdżało mniej. Uczyli dzieci i dorosłych spośród ponad 40 tys. Polaków deportowanych z sowieckiej Ukrainy w 1936 r. i ich potomków. W tym roku po raz pierwszy nie pojechali. Nieźle wyposażone, nowe gabinety języka polskiego pozostały puste, a nauczyciele siedzą na walizkach w Polsce.
Co się stało? Nikt nie chce o tym otwarcie mówić. Nauczyciele, pełni niepokoju, też wolą milczeć. Wysyłaniem nauczycieli za granicę zajmuje się podległy MEN Ośrodek Rozwoju Polskiej Edukacji za Granicą (ORPEG). Niestety, tam odmówiono nam odpowiedzi na pytanie, co się właściwie stało, odsyłając do rzecznika MEN. Biuro prasowe ministerstwa było jednak bardzo oszczędne w słowach. Dowiedzieliśmy się, że nauczyciele nie dotarli jeszcze do Kazachstanu "ze względu na problemy paszportowo-wizowe". – Problemy te są obecnie rozwiązywane przez MEN i MSZ – usłyszeliśmy.
Szerzej odpowiedziało MSZ. Okazuje się, że problem polega na tym, że jeszcze w 2002 r. wygasło kluczowe dla sprawy porozumienie między resortami edukacji Polski i Kazachstanu z 1999 roku. – W kolejnych latach, pomimo ogromnego zaangażowania ze strony polskiej, nie został wynegocjowany stosowny dokument – dowiedzieliśmy się w MSZ. Główny powód: "brak zdecydowanej woli uregulowania tej kwestii przez stronę kazachską" – czytamy w przesłanym nam oświadczeniu.
Od kwietnia 2011 r. negocjacje w sprawie porozumienia w dziedzinie oświaty z Astaną przejęło wyłącznie MSZ. – Obecnie oczekujemy na stanowisko Kazachów w sprawie przekazanego w sierpniu polskiego projektu porozumienia, którego celem jest właśnie uregulowanie sprawy nauczycieli z Polski – powiedziano nam w biurze prasowym resortu, zapewniając przy tym, że "mimo przeszkód ministerstwo nie rezygnuje ze starań o uzyskanie wiz dla nauczycieli, tak by jak co roku mogli wyjechać do pracy w Kazachstanie".
– Najprościej zrzucić winę na Kazachów. Czemu jednak Astana miałaby nie chcieć porozumienia? Obawiam się, że to nasi urzędnicy nie wykazali wystarczającego zainteresowania tematem. Podobnie jak w od dawna niezałatwionej sprawie repatriacji Polaków z Kazachstanu – powiedział "Rz" dr Robert Wyszyński z Uniwersytetu Warszawskiego, socjolog, który prowadzi badania dotyczące Polaków w Kazachstanie.