Rz: Jak zdrowie? Jest szansa, że zagra pan w sobotę w meczu z Czechami?
Eugen Polanski: Kolano trochę boli, ale to normalne. Jestem po badaniach w szpitalu. Nie stało się nic groźnego, mam pracować z fizjologami i jest szansa, że zdążę zaleczyć kontuzję do soboty. Mam nadzieję, że nie ominie mnie to spotkanie, gramy przecież o wyjście z grupy. To będzie historyczna chwila.
Baliśmy się o wasze przygotowanie fizyczne, a tymczasem w drugiej połowie meczu z Rosją to wy mieliście przewagę.
W spotkaniu z Grecją zawiedliśmy po przerwie, nie chcieliśmy popełnić tego samego błędu w meczu z Rosją. Teraz już wiedzieliśmy, że nie wolno rzucić się na rywala ze wszystkich sił od samego początku. Czuliśmy, że stać nas na walkę przez 90 minut, staraliśmy się rozsądnie poruszać po boisku. Zresztą Rosjan mieliśmy świetnie rozpracowanych. Wiedzieliśmy, że są szybcy, znaliśmy ich podania. Kluczowa okazała się decyzja o wprowadzeniu na boisko trzeciego defensywnego pomocnika. Dzięki temu zatrzymywaliśmy rywali już na początku ich akcji.
Trudno było się zmobilizować po rozczarowującym remisie z Grecją?