Marcin Wasilewski: Ciągle mam marzenia

Piłkarz reprezentacji Polski Marcin Wasilewski o trudnych rozmowach w szatni i nowej kadrze

Publikacja: 11.09.2012 21:55

Marcin Wasilewski: Ciągle mam marzenia

Foto: ROL

Podobno przed meczem z Czarnogórą powiedzieliście sobie z kolegami dużo gorzkich słów?

Marcin Wasilewski:

To prawda, musieliśmy sobie pewne rzeczy wyjaśnić. Było ostro, bo takie mecze jak towarzyski z Estonią nie mogą nam się przytrafiać, a o braku ambicji i zaangażowania w grze dla reprezentacji w ogóle nie powinniśmy rozmawiać. Dobrze, że sygnał ostrzegawczy dostaliśmy w meczu towarzyskim.

Minął kac po Euro?

Nie i długo jeszcze nie minie. Wspomnienia wracają, ludzie nam przypominają, jak zawiedliśmy. Sami też wiemy, jak wielką szansę zaprzepaściliśmy, ciężko będzie to wymazać z pamięci. Dla mnie to mógł być ostatni wielki turniej, a do tego rozgrywany w Polsce.

Na mecz z Mołdawią wróciliście do Wrocławia, gdzie pogrzebaliście marzenia...

Ostatnio grałem z Anderlechtem o awans do Ligi Mistrzów w cypryjskim Limassol i zostałem wylosowany na kontrolę antydopingową. Jej szefem był Chorwat, który podczas Euro opiekował się swoją reprezentacją w Polsce. Przez dwie godziny opowiadał o wrażeniach, otwartości kibiców, pięknie naszego kraju. Cieszyłem się, że pogląd ludzi o Polsce tak się zmienił, ale niestety natychmiast przypominałem sobie porażkę z Czechami i ostatnie miejsce w grupie.

Teraz ludzie nie chcą przychodzić na wasze mecze. To boli?

Nie dziwię się, że ludzie nie chcą płacić za transmisję w systemie pay-per-view, bo nie daliśmy im pretekstu, żeby to zrobili. Gdybyśmy byli Hiszpanią i pięknie grali, pewnie nikt by nie narzekał. My nie rozpieszczamy, dlatego spotkania reprezentacji Polski powinny być za darmo w telewizji. Po dwóch, trzech słabszych meczach kibice uznali, że jesteśmy patałachami. Większość z nas występuje w dobrych klubach, ale według niektórych fanów do niczego się nie nadajemy. Pomiędzy krytyką a obrażaniem jest cienka linia.

To prawda, że w przerwie w Podgoricy skoczył pan kolegom do gardeł?

Nie, chociaż rzeczywiście znowu było bardzo głośno. Przed meczem uczulaliśmy się na pewne sytuacje, mieliśmy jakieś założenia, a na boisku nie potrafiliśmy tego pokazać. Ale wreszcie przestaliśmy się klepać po plecach i mówić, że jest dobrze. Wygarniamy sobie całą prawdę od razu, żeby w kolejnych spotkaniach ustrzec się błędów. Jesteśmy tylko ludźmi i coś może się nie udać, ale na boisku trzeba się szanować. Jak ktoś daje z siebie wszystko, a kolega ma pół kroku, ale nie ruszy się, by pomóc, to gra mija się z celem. Mamy wyjść na boisko w jedenastu, a ludzie z ławki muszą być gotowi, by wejść do gry i coś zmienić. Cała kadra musi się czuć potrzebna, każdy - jak Adrian Mierzejewski w Podgoricy - może zostać małym bohaterem.

Podobno gdyby było głosowanie, zostałby pan kapitanem drużyny...

Nie wydaje mi się, Kuba Błaszczykowski bardzo dobrze wywiązuje się ze swojej roli, więc został kapitanem także po Euro. Nie było żadnej dyskusji.

Jak się panu współpracuje z Waldemarem Fornalikiem?

Jest inna atmosfera, inny sztab ludzi. Jeden wyczuwa drugiego, uczymy się siebie nawzajem. Trener próbuje nam przekazać swoją wizję, ale nie ma na to tak dużo czasu, jak jego poprzednik.

Macie bardzo ciężki terminarz, cztery z ostatnich pięciu meczów gracie na wyjeździe.

Nie wiem, kto go ustalał i na jakiej zasadzie, ale jest fatalny. Nie ma co się oszukiwać - najważniejsze mecze, które będą decydujące o awansie na mundial, rozegramy na obcych boiskach. Na początku trzeba zdobyć tak dużo punktów, żeby było czego bronić. Wierzę w nasz awans, ale grupa jest bardzo ciężka.

To prawda, że Fornalik może byś cichy i spokojny, bo ma w drużynie pana, który zrobi za niego brudną robotę?

Trener ma plan, decyduje o wszystkim. Oczywiście są jakieś pozaboiskowe sprawy, pomagam rozładować atmosferę, ale każdy musi sam się pilnować. Fornalik nie może biegać z batem i krzyczeć, autorytetu w ten sposób nie zdobędzie. Wolimy raczej, jak ktoś pokazuje swoje profesjonalne podejście do zawodu, do treningów. Głośne przekleństwa liczone w setki nie działają. Każdy z nas musi pamiętać, że w piłce bez serducha na boisku nie będzie sukcesu.

Wasze tajemnice wychodzą z szatni...

Wychodzą i pewnie będą wychodzić. Nie rozumiem tego, drugie zgrupowanie i już pierwsza dziwna sytuacja z Ludovikiem Obraniakiem. Drugi raz popełnił błąd, ale kto może wiedzieć lepiej niż ja, jak smakuje czerwona kartka? Ludo dał się sprowokować. Ale nikt go z kadry nie wyrzucał, każdy niech patrzy na siebie. Od oceny są trener i dziennikarze.

Pierwszy raz zagrał pan na środku obrony z Kamilem Glikiem. Podobało się panu?

:Straciliśmy dwa gole, zabrakło nam zrozumienia, które można wypracować tylko poprzez grę. W meczach z Anglią czy Ukrainą takich błędów być nie może, bo zapłacimy za nie drogo.

Myśli pan, że wytrwa w kadrze do końca eliminacji?

Nie będę się trzymał rękami i nogami. Jak przyjdą młodsi, lepsi, którzy dadzą tej drużynie więcej niż ja - odejdę. Usunę się w cień dla dobra kadry, nie zamierzam marudzić. Ale zobaczymy, w jakiej będę formie, czy będę grał w Anderlechcie, gdzie w obronie są cztery miejsca, a w kadrze siedmiu piłkarzy na te pozycje. Jeśli będzie w porządku, chciałbym wywalczyć awans i pojechać na mundial. Ciągle mam marzenia. Byłem blisko w 2006 roku, ale Paweł Janas znalazł lepszych. A Rio to dobre miejsce na kończenie kariery. Można tam zostać i położyć się na plaży.

Rozmawiał we Wrocławiu Michał Kołodziejczyk

Podobno przed meczem z Czarnogórą powiedzieliście sobie z kolegami dużo gorzkich słów?

Marcin Wasilewski:

Pozostało 98% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!