Zobacz pełną listę nagród
A co?
Dwie kwestie. Pierwsza to sposób przydzielania nagrody, który generuje potencjalny konflikt interesów. Marszałek Sejmu dzieli nagrody dla wicemarszałków oraz szefów Kancelarii Sejmu, a jeden z wicemarszałków – nie wiadomo, dlaczego tylko jeden, ani też, jak się go wybiera i w ogóle dlaczego ma takie uprawnienia – przyznaje ją marszałkowi Sejmu. Natomiast szef Kancelarii Sejmu akceptuje te nagrody. Trudno o przykład bardziej jaskrawego konfliktu interesów. Druga kwestia to argumentacja udzielenia nagrody, która jest nieweryfikowalna i całkowicie nietransparentna. Chodzi o to, że stosowana odpowiednio ustawa o pracownikach urzędów państwowych stanowi, że nagrodę można przyznać za „szczególne osiągnięcia w pracy zawodowej”. Problem w tym, że nie ma w tym względzie żadnej dokumentacji, na podstawie której można byłoby zweryfikować „te szczególne osiągnięcia” każdego z nagrodzonych.
Mnie zastanowiło, jakie „szczególne osiągnięcia” miał marszałek Bronisław Komorowski w kierowaniu Sejmem w 2007 r., a więc po 1,5 miesiąca pracy. Z listy, którą pana fundacja otrzymała, wynika, że otrzymał 16,3 tys. zł. Także wicemarszałkowie.
Problem leży właśnie w braku możliwości zweryfikowania tych informacji. Ustawa mówi o osiągnięciach, czyli czymś ponad obowiązki wynikające z funkcji. I to „szczególnych’’. Poza tym dziwi nas także, jak to możliwe, że „szczególne osiągnięcia w pracy zawodowej” mają wszyscy członkowie Prezydium Sejmu i szefowie Kancelarii Sejmu. Wszyscy, często po równo, co może wzmacniać podejrzenie, że przyznawano je w sposób nierzetelny i nieprzejrzysty.
Jeszcze raz podkreślam – nie bulwersuje nas wielkość nagród, ale brak jakiegokolwiek dokumentu wewnętrznego, z którego wynikałoby, że ktoś, zanim przyznał nagrodę, usiadł i naprawdę zastanowił się nad „szczególnymi osiągnięciami”, które można wymienić w punktach i uzasadnić. Jestem ciekaw, czy gdyby panią marszałek poprosić o wymienienie takich konkretnych zasług, to czy byłaby w stanie to zrobić. Dziś nie można tego weryfikować. Gdy zapytaliśmy dlaczego, odpowiedziano nam, że przepisy „nie wymagają pisemnych uzasadnień”.