Resort pracy zamierza w najbliższych miesiącach zatrzymać wzrost bezrobocia za pomocą publicznych pieniędzy. Dobry pomysł?
Maciej Bukowski:
W sytuacji gdy popyt na pracę spada, namawianie przedsiębiorców do tego, żeby mimo wszystko zatrudnili ludzi, może nie przynieść rezultatów, bo zwyczajnie nie potrzebują większej kadry. Jednocześnie te pieniądze pozwolą utrzymać bliżej rynku pracy tych, którzy zostali zwolnieni. Zawsze znacznie lepiej teraz jest np. pomóc im się przekwalifikować, niż potem radzić sobie ze skutkami długotrwałego bezrobocia.
Ale te pieniądze poprawią sytuację na rynku pracy tylko na pewien czas.
Tak, bo stała poprawa zależy od czynników będących poza rynkiem pracy. Przede wszystkim w ostatnich miesiącach gospodarka polska mocno spowolniła. To skutek m.in. najsłabszej od dziesięciu lat dynamiki konsumpcji. Ludzie w obawie przed tym, co będzie w tym roku, wstrzymują się z kupowaniem. Jeśli oczekujemy poprawy na rynku pracy, musimy jak najszybciej pobudzić gospodarkę.