Według naszych informacji Centralne Biuro Antykorupcyjne chce wziąć pod lupę byłych i obecnych funkcjonariuszy, którzy znaleźli się w państwowych spółkach. Tajemnicą poliszynela jest to, że specsłużby – głównie Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, ale także kontrwywiad wojskowy – wysyłają swoich oficerów do pracy w państwowych firmach. Chodzi albo o agentów, którzy wciąż są w służbie i trafiają na drugi etat do biznesu, albo też o młodych emerytów – oficerów, którzy formalnie rozstali się z mundurem, ale wciąż wykonują zadania dla specsłużb.
W ten sposób służby nadzorują działanie spółek, zwłaszcza w strategicznych dla państwa obszarach, takich jak telekomunikacja, energetyka, sektor paliwowy i zbrojeniowy.
Rząd jest zaskakiwany
Czemu CBA chce się zająć oficerami w biznesie? – Wygląda na to, że efekty ich pracy są mizerne. O wielu problemach rząd dowiaduje się z dużym opóźnieniem – tłumaczy w rozmowie z „Rz" wysokiej rangi oficer CBA. – Chcemy po prostu sprawdzić, co państwo z tego ma.
Ostatni nie najchlubniejszy przykład to próba wrogiego przejęcia tarnowskich Azotów przez rosyjski Akron, która kompletnie zaskoczyła rząd. Trzeba było naprędce dokonać konsolidacji sektora chemicznego poprzez połączenie tarnowskich Azotów z Zakładami Azotowymi w Puławach, aby uniemożliwić Rosjanom przejęcie jednego z największych producentów nawozów – i największego odbiorcę gazu – w Polsce.
Dużym zaskoczeniem dla rządu było także podpisane przez spółki energetyczne memorandum z Gazpromem w sprawie budowy drugiej nitki gazociągu jamalskiego z pominięciem Ukrainy. Sprawa zakończyła się skandalem i w konsekwencji dymisjami ministra skarbu Mikołaja Budzanowskiego oraz szefowej PGNiG Grażyny Piotrowskiej-Oliwy.