Rz: Inicjując sześć lat temu z Radosławem Sikorskim program Partnerstwa Wschodniego, zdawał pan sobie sprawę, że to początek wielkiej rozgrywki geopolitycznej z Kremlem?
Carl Bildt:
Są trzy wahające się kraje Europy, których los decyduje o całym kontynencie. To oczywiście Turcja, która jest zawieszona między Azją i Zachodem, Serbia, której nastawienia decyduje o tym, czy na Bałkanach jest wojna czy pokój, i oczywiście Ukraina, której kierunek rozwoju rozstrzyga o przeznaczeniu całej Europy Wschodniej. Od początku zdawałem więc sobie sprawę, jak fundamentalne znaczenie ma zbudowanie nowoczesnego, demokratycznego ukraińskiego państwa.
To miał być śmiertelny cios w imperialne ambicje Rosji?
W 2008 r., gdy wylansowaliśmy szwedzko-polską inicjatywę, prezydentem był Dmitrij Miedwiediew. A to jest poważna różnica w stosunku do dzisiejszych czasów. Pamiętam, jak jeszcze dwa lata później, gdy Szwecja przewodziła Unii, mówił mi w Sztokholmie o konieczności modernizacji Rosji w oparciu o współpracę z Unią. Wówczas ten jego program nie różnił się wiele od naszego Partnerstwa Wschodniego. Cezura nastąpiła w 2012 roku wraz z powrotem do władzy Putina i jego fundamentalnym projektem Unii Eurazjatyckiej. Od sierpnia zeszłego roku zaczął robić wszystko, aby zniszczyć naszą współpracę z Ukrainą.