Lider ugrupowania zaakceptował decyzją Sądu Naczelnego ugrupowania, które stwierdziło nieważność zjazdu, na którym wymieniono zastępców prezesa. Kwestionował on sposób przeprowadzenia zjazdu, zgodnie ze statutem powinny go poprzedzić wybory delegatów. Czytaj więcej
Tym samym stanowiska stracili niedawno wybrani wiceprezesi, m.in. poseł Przemysław Wipler. Władze ugrupowania, które nie uzyskały absolutorium na konwencie, wróciły do wykonywania swoich obowiązków. W tym tygodniu odbyło się już nawet spotkanie starego zarządu. - Miało dość emocjonalny przebieg - relacjonuje nasz informator. Na 9 listopada zaplanowano zaś posiedzenie Rady Głównej. Jak już informowaliśmy, podczas zjazdu, 2/3 składu tego ciała, zostało negatywnie ocenione przez partię.
Cała sytuacja pokazuje jak duże są wpływy "starej gwardii", której nieformalnym liderem jest przywrócony do łask wiceprezes Stanisław Żółtek. Z naszych informacji wynika, że odzyskanie władzy to dopiero początek jego kontrofensywy. Na 7 grudnia Korwin-Mikke zwołał nowe wybory. - W najbliższych dniach prawo wyboru delegatów na konwent uzyska duża liczba ludzi lojalnych wobec prezesa. Korwin-Mikke liczy, że znów rozprawi się z ludźmi Żółtka i zmieni statut tak, by zwiększyć swoją władzę - mówi nam jeden z jego współpracowników.
"Rz" dotarła do planów storpedowania tego pomysłu. To kontrolowana przez Żółtka Rada Główna ustali ordynację według, której dokona się wybór delegatów. Jego ludzie już podnoszą, że nowe wybory zostały zwołane zbyt szybko i oddziały nie zdążą z wyznaczeniem swoich przedstawicieli. Konwent może, więc być odwlekany w nieskończoność.
Korwin-Mikkego czeka w najbliższych miesiącach ostra partyjna walka. Wipler zasugerował ostatnio, że jeśli prezes nie rozstrzygnie jej na swoją korzyść, założy nowe ugrupowanie. O takim scenariuszu pisaliśmy jako pierwsi. Na razie jednak lider Kongresu Nowej Prawicy wydaje się być w defensywie.