Badanie fundacji More in Common wskazuje, że grupą obywateli, która jest najmniej zdecydowana na udział w wyborach, są kobiety, szczególnie młode (18–29). Czy partie polityczne dostrzegają problem i odpowiadają na społeczne postulaty kobiet?
Te badania pokazują też, że 75 proc. młodych kobiet uważa, że sprawy w Polsce idą w złym kierunku. Mieszczą się one przy tym w grupie 55 proc. wszystkich Polaków, którzy uważają, że sprawy idą w złym kierunku. Nastroje w polskim społeczeństwie są złe i to, co przebija się na pierwszy plan, to kwestia drożyzny. Wysokie ceny dociskają nas i determinują nastroje. Badania pokazały, że kobiety są zniechęcone do aktywności politycznej. Są przekonane, że ich głos ma małe znaczenie i niewiele można zmienić. To wynika z tego, że kobiety nie rozmawiają o polityce, i ze stłumienia kobiecej rewolucji z 2020 roku, czyli Strajku Kobiet. Rozbudowana klauzula sumienia spowodowała także zgony młodych kobiet będących już w ciąży. Na kobiety wpłynął także strajk nauczycielek i nauczycieli. Tam, gdzie zawody są sfeminizowane, tam lekceważy się kobiety. Tak samo jest z drożyzną, która przede wszystkim dotyka kobiety, bo przekłada się to na ich sytuację materialną i ogólny dobrostan, na podstawie którego organizują sobie życie.
Czytaj więcej
6 września ruszyła edukacyjna kampania „Kobiety na wybory”. Jej celem jest zachęcenie kobiet do udziału w nadchodzących wyborach parlamentarnych, które odbędą się 15 października.
Czy liczba kandydatek w tych wyborach będzie taka sama jak w poprzednich? Wydaje się, że partie polityczne dostrzegły wreszcie problem „politycznej męskiej szatni”.
Wszystkie partie zauważyły ten problem. Zjednoczona Prawica także kieruje przekaz do kobiet, również do tych niezdecydowanych. Faktycznie, najlepiej odrobiły tę pracę Lewica i Koalicja Obywatelska. Widać to po tym, ile miejsc na listach zajmują kobiety, a także po tym, jakie lokaty na nich obejmują – często są to bardzo wysokie pozycje. Ciekawie pod tym względem wygląda warszawska lista Koalicji Obywatelskiej, gdzie na pierwszym miejscu mamy mężczyznę, czyli lidera Donalda Tuska, następnie trzy kobiety i dopiero potem kolejny mężczyzna. Rekordowa jest także liczba „jedynek”, które przypadają kobietom. Mam zresztą mieszane uczucia pod tym względem, bo z jednej strony powinny istnieć jakieś mechanizmy promocji kobiet, bo start jest nierówny, ale z drugiej strony nie możemy pomniejszać tego, że kobiety są świetnymi polityczkami i po prostu należą się im te miejsca. Proszę zwrócić uwagę, ile programów jest skierowanych do kobiet w ramach głównych partii. To nie są już tylko kwestie światopoglądowe, jak aborcja, ale również kwestie poprawy jakości życia i zrównania możliwości dla kobiet w firmach. Trzecia Droga mówi o wyrównaniu płac, PO – o wyrównaniu szans, a Lewica przedstawiła cały pakiet propozycji prokobiecych. Wszystko wskazuje na to, że te działania przyniosą efekt. Jeżeli mamy coraz trudniejsze warunki życia spowodowane drożyzną, to polityka publiczna schodzi na dalszy plan. A mężczyźni – zwłaszcza z partii rządzącej – mówiący o wojnie i zagrożeniu dodatkowo spychają nas w kanał mniejszej aktywności.