O ile w pierwszej części dnia można było mówić o utrzymującej się sile naszej waluty, tak w drugiej części sytuacja zmieniła się o 180 stopni. Wszystko za sprawą danych z amerykańskiego rynku pracy, które miały być i były najważniejszym punktem piątkowej sesji.

Czytaj więcej

Rynek pracy w USA znów zaskoczył siłą

Dane z amerykańskiego rynku pracy okazały się być wyraźnie lepsze od oczekiwań, szczególnie jeśli chodzi o zmianę zatrudnienia w sektorze pozarolniczym. Mocne dane oddalają perspektywę pierwszej obniżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych, a to jest idealna pożywka dla mocnego dolara. Ten faktycznie w piątek wyraźnie zyskiwał na wartości względem innych walut. Wobec euro po południu zyskiwał około 0,8 proc. i główna para walutowa zjechała poniżej 1,08. - Zmiana zatrudnienia na poziomie 353 tys. Oczekiwano 187 tys. Stopa bezrobocia pozostaje na poziomie 3,7 proc. r/r przy oczekiwaniu wzrostu na poziomie 3,8 proc. Takiego raportu nikt się nie spodziewał. Jak widać, możemy mieć do czynienia ze sporymi statystycznymi zawirowaniami. Warto wspomnieć, że w zeszłym roku mieliśmy równie dobry odczyt, co związane jest z dostosowaniem sezonowym dla danych. Jednocześnie widać wyraźny wzrost płac, ale spadek liczby przepracowanych godzin. EURUSD wraca poniżej 1,0830- wskazują analitycy XTB.

Złoty pod presją, ale...

Rykoszetem oberwał też złoty. Po południu nasza waluta traciła wobec dolara ponad 1 proc. i „zielony” znów był wyceniany na 4 zł. Nieco mniejszy ruch widzieliśmy w relacji do euro. W tym przypadku mowa o osłabieniu złotego o 0,3 proc. i wycenie wspólnej waluty na poziomie 4,32 zł.

- Dane Departamentu Pracy są mocnym zaskoczeniem, w efekcie mamy przesunięcie dolara na szerokim rynku w górę. Na parze EUR/USD zeszliśmy do 1,08, co przekłada się na powrót USD/PLN ponad poziom 4 zł. Nieco odbija też EUR/PLN, ale w skali spadków z ostatnich dni, nie jest to szczególnie duży ruch. Co dalej? Wiele będzie zależeć od piątkowego zamknięcia giełdowych indeksów na Wall Street. Teoretycznie inwestorzy mogą potraktować dzisiejsze dane z USA, jako sygnał, że znów mamy tzw. gospodarkę "złotowłosej" (ang. goldilocks economy), a perspektywa serii obniżek stóp procentowych które i tak nastąpią w najbliższych miesiącach (rynek to wciąż wierzy) daje pozytywny impuls rynkom akcji. Czy, zatem dolar musi być szczególnie silny? Nie, co sprawia, że złoty nie będzie słaby — wskazuje Marek Rogalski, analityk DM BOŚ.