Choć ojczyzną pozwów zbiorowych są Stany Zjednoczone, coraz szerzej stosowane są już w Europie: Finlandia i Grecja wprowadziły je w 2007 r., Dania w 2008 r., Włochy w 2009 r., a Polska w 2010 r.
Krajowe procedury są bardzo zróżnicowane. W Hiszpanii np. grupa wnosząca powództwo musi udowodnić, że wszyscy potencjalnie zainteresowani zostali powiadomieni o zamiarze wniesienia pozwu, co nie wyklucza dołączenia do sprawy na etapie sądowym. We Włoszech można się dołączyć do sprawy aż do wydania wyroku przez sąd apelacyjny. W Danii, jeśli indywidualne roszczenia nie przekraczają 2000 koron, powództwo może wnieść tylko rzecznik konsumentów. W większości krajów honoraria prawników ustalane są poprzez negocjacje, ale np. w Niemczech i Austrii obowiązują ustalone ustawowo tabele kosztów.
Inaczej niż w Polsce
Unia proponuje upodobnienie tych zasad, zostawia jednak krajom członkowskim swobodę co do szczegółów.
Tak np. w Polsce grupa wnoszących pozew musi zostać jasno określona przed wniesieniem pozwu, w odróżnieniu od modelu amerykańskiego. Tam wyrok zbiorowy dotyczy osób nieuczestniczących w sprawie. W uzasadnieniu rezolucji jasno wskazano, że należy odrzucić system amerykański („class action"), gdyż zbyt zachęca do sporów sądowych. Przeciwnicy pozwów zbiorowych wskazują zresztą, że Ameryka stała się przykładem wynaturzenia tej procedury.
Mówi się też, że odszkodowanie nie powinno zawierać elementów „odszkodowania karnego" i powinno być rozdzielone proporcjonalnie do indywidualnej szkody. To postanowienie zawiera już pewną odrębność, gdyż w Polsce uczestnicy pozwu zbiorowego muszą wskazać ryczałtowe (jednakowe dla wszystkich) żądania.