"Orzeczenia o pieczy zastępczej dla dzieci nie są wykonywane miesiącami"

Bolączką sędziów rodzinnych i powodem frustracji są sprawy, w których miesiącami nie są wykonywane orzeczenia o umieszczeniu dzieci w pieczy zastępczej w trybie zabezpieczenia – mówi Maja Jabłońska, wiceprezes Stowarzyszenia Sędziów Rodzinnych w Polsce.

Publikacja: 15.05.2023 14:02

"Orzeczenia o pieczy zastępczej dla dzieci nie są wykonywane miesiącami"

Foto: Adobe Stock

Czy sądy mogły zrobić coś więcej, żeby zapobiec śmierci ośmioletniego Kamila z Częstochowy? Minister sprawiedliwości już zapowiedział wystąpienie do rzecznika dyscyplinarnego o wszczęcie postępowania wyjaśniającego w tych dwóch, które zajmowały się sprawą rodziny chłopca.

Trudno jest odnieść się do tak postawionego pytania bez znajomości akt sprawy i ich rzetelnej analizy. Myślę natomiast, że minister sprawiedliwości mógłby zrobić dużo więcej dla zapobieżenia takim sytuacjom na przyszłość, niż tylko inicjowanie postępowań dyscyplinarnych. Odnosząc się ogólnie do problemu ochrony małoletnich, to jest do zrobienia z pewnością mnóstwo, jednak wymaga to wyposażenia sędziów rodzinnych we właściwą wiedzę z zakresu przemocy, jej diagnozowania, tego, co powinno zwracać szczególną uwagę w pracy w sprawach małoletnich. Stowarzyszenie Sędziów Rodzinnych w Polsce dostrzega ten problem i staramy się we własnym zakresie organizować tego typu szkolenia. Konieczne jest również przyjęcie w końcu ustawy dotyczącej analizy przypadków krzywdzenia dzieci ze skutkiem śmiertelnym. Dopiero stworzenie takiego narzędzia, pozwalającego na analizowanie spraw (takich), jak przypadek Kamila, pozwoliłoby na usprawnienie systemu ochrony dzieci, poprawę jego funkcjonowania. Niezbędne jest też rozwiązanie problemów kadrowych w niektórych sądach, gdzie obciążenie w referatach sędziów nie pozwala na podejmowanie decyzji w racjonalnym czasie. Konieczne jest też zapewnienie stałej kadry dobrze wyszkolonych sekretarzy sądowych. Poza tym minister sprawiedliwości mógłby podjąć współpracę z innymi ministerstwami i stworzyć ramy współpracy sądów rodzinnych i kuratorów, pracowników pomocy społecznej, policji, prokuratury, pracowników szkół. Potrzebujemy wspólnych szkoleń dotyczących problemów krzywdzenia dzieci, ale też innej tematyki. W tym zakresie jest wiele do zrobienia nie tylko na szczeblach najwyższych władz, ale również lokalnie.

Na jakich podstawach sąd decyduje o odebraniu dziecka rodzinie? W jaki sposób waży, czy dzieje się w niej już na tyle źle, że powinno ono trafić do pieczy zastępczej, czy jednak wystarczy na przykład przyznanie kuratora?

Po pierwsze należy zaznaczyć, że sąd pracuje na podstawie materiału dostarczanego przez pomoc społeczną, kuratorów, szkoły, przedszkola, policję. Opieramy się na tym, co przekazują nam inni. Nie jest problemem, kiedy diagnoza wszystkich osób pracujących z rodziną jest jednoznaczna, ponieważ wtedy mamy najczęściej jasny obraz sytuacji. Gorzej, jeśli takiej jednolitości nie ma. Wówczas podejmowanie decyzji jest trudniejsze. W postępowaniu rozpoznawczym możemy zasięgać opinii OZSS-ów. Biegli przedstawiają swoją opinię o rodzinie, relacji wewnątrz rodziny, więzi rodzinnych. Możemy też wysłuchać dziecko - choć trudno liczyć na to, by dziecko krzywdzone otworzyło się w takiej sytuacji, by miało zaufanie do osoby, która jest dla nich obca. Te wszystkie informacje stanowią podstawę orzeczenia. Natomiast w sytuacjach nagłych musimy podjąć decyzję na podstawie danych przedstawionych na przykład przez pracownika pomocy społecznej i zdecydować, czy sytuacja jest na tyle poważna, że możemy obawiać się o życie i zdrowie dziecka. Czasami decydujemy się na wydanie postanowienia o zabezpieczeniu dziecka po przekazywaniu informacji przez szkoły, kiedy dzieci zgłaszają się do pedagogów szkolnych z informacjami, że są krzywdzone. Wszystkie nagłe sytuacje wymagają szybkiej reakcji ale też rozwagi.

Czytaj więcej

Tragedia Kamila pokazała, że potrzeba zmian systemowych

Czy pani zdaniem postulat, żeby sąd, który podejmował będzie decyzję o ewentualnym odebraniu dziecka, „wyszedł” do rodziny i samodzielnie zorientował się w jej sytuacji, jest realny?

Nierealny, szczególnie biorąc pod uwagę ilości  spraw przydzielonych jednemu sędziemu. Poza (tym) nie jest to celowe. System mający zapewnić bezpieczeństwo małoletnim jest inaczej skonstruowany, i każdy w tym systemie ma swoje zadania. Zadaniem pomocy społecznej i kuratorów jest praca w środowisku. Sąd ma podjąć decyzje, szczególnie te dotyczące władzy rodzicielskiej. Można spojrzeć na tę propozycję również z takiej perspektywy, że sędzia jest prawnikiem, pracownik pomocy społecznej, asystent rodziny mają najczęściej wykształcenie specjalistyczne, posiadają wiedzę, jak pracować z rodziną. Mają kontakt z rodziną. Małoletnie dzieci znają ich. Czy w sytuacji, kiedy zjawi się w rodzinie sędzia, członkowie rodziny otworzą się przed nim? Wchodząc w środowisko sędzia zobaczy to samo, co pracownik socjalny, który sporządza swój raport. Od „rozmowy” ze stronami jest rozprawa, od rozmowy z dzieckiem jest wysłuchanie małoletniego. Jako Stowarzyszenie kładziemy nacisk na edukację sędziów, by wysłuchania te odpowiadały standardom i pozwalały dzieciom na swobodne wypowiedzenie się, co do najtrudniejszych kwestii. Sędziowie coraz częściej korzystają z tej instytucji, pamiętając jednocześnie, że jest to dla dziecka trudna sytuacja. To są instrumenty, którymi dysponuje sąd. Pomoc społeczna, przy udziale funkcjonariusza policji i lekarza, może interwencyjnie odebrać dzieci w sytuacji stwierdzenia bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia dziecka, w związku z przemocą w rodzinie. Nie wiem, czy nie rozsądniejsze byłoby w tej sytuacji rozszerzenie uprawnień pracowników pomocy społecznej, pozwalające im na interwencyjny odbiór dzieci, również w sytuacji samego zagrożenia przemocą. Wymagałoby to jednak zmiany całego systemu ochrony dzieci. Sędzia, wchodząc w środowisko, może przestać być arbitrem, co wpłynie niekorzystnie na prawa stron w postępowaniu.

Część ekspertów zwraca uwagę, że w ciągu ostatnich lat obserwuje na salach sądowych tendencję, żeby zostawiać dzieci przy rodzicach nawet, jeśli niekoniecznie nadają się oni do ich wychowywania. Dlaczego tak jest?

W ostatnim okresie w przestrzeni publicznej coraz silniej akcentuje się, iż rodzina biologiczna jest najważniejszym i najlepszym środowiskiem dla dziecka. Przodują w tym politycy. Wydaje się, że priorytetowo potraktowano pracę z rodziną, poprawę jej funkcjonowania tak, aby dzieci tam przebywające miały odpowiednie dla siebie warunki. Umieszczanie małoletnich w pieczy zastępczej - rodzinach zastępczych czy placówkach opiekuńczo - wychowawczych - to zawsze była i jest ostateczność. Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy przypisanie rodzinie szczególnego waloru, choć nie każda rodzina jest środowiskiem wydolnym wychowawczo, chroniącym i bezpiecznym, miało „efekt mrożący”, jeżeli chodzi o decyzyjność niektórych sędziów. Z całą pewnością przekaz medialny był ukierunkowany na podważenie sposobu orzekania - słuszności decyzji sądów rodzinnych. Wystarczy przypomnieć kwestię rzekomego „zabierania dzieci z biedy”. Sugerowano otwarcie, że decyzje sądów o umieszczeniu dzieci w placówkach podyktowane są niewłaściwymi pobudkami.

Państwo - system prawa ma na celu ochronę rodziny jako całości. Tymczasem konieczne jest również poszanowanie i ochrona dziecka jako jednostki. Zaproponowane metody pracy z rodzicami przynosiły i niejednokrotnie przynoszą wymierne efekty. Z drugiej strony widać ogromne braki w możliwości uzyskania przez rodziny i dzieci fachowej pomocy, szczególnie psychologicznej i psychiatrycznej. Jednocześnie bolączką sędziów rodzinnych i powodem frustracji są sprawy, w których miesiącami nie są wykonywane orzeczenia o umieszczeniu dzieci w pieczy zastępczej w trybie zabezpieczenia. Sąd, który wydał takie orzeczenie, kieruje je do właściwej jednostki pieczy zastępczej, a potem tygodniami zwraca się do koordynatora o zapewnienie wykonania postanowienia. Dział pieczy zastępczej natomiast informuje, iż aktualnie nie dysponuje wolnymi miejscami i niezwłocznie po ich znalezieniu umieści tam dzieci. Mijają tygodnie, czasem miesiące i dzieci nadal zostają w domach rodzinnych. Jest zbyt mało rodzin zastępczych, zarówno zwykłych, jak i specjalistycznych - które zapewniłyby opiekę dzieciom ze szczególnymi wymaganiami, po przebytych traumach, urazach. W kwestii ochrony dzieci jest dużo do zrobienia, tak jak i w wielu innych sprawach, którymi na co dzień zajmujemy się jako sędziowie rodzinni.

Czytaj więcej

Prof. Hołyst: Zabili Kamilka, Polacy gotowi do samosądu
Prawo rodzinne
Sędziowie rodzinni zabierają głos po śmierci 8-letniego Kamila
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?