Uwaga na pułapki autokorekty w edytorach tekstu

Automatyczne sprawdzanie pisowni i gramatyki oferowane przez edytory tekstu i programy pocztowe ułatwia piszącym życie, ale nie zwalnia z obowiązku uważnego sczytania tekstu.

Aktualizacja: 22.03.2015 07:02 Publikacja: 21.03.2015 15:45

Uwaga na pułapki autokorekty w edytorach tekstu

Foto: www.sxc.hu

Funkcja autokorekty jest ogromnym ułatwieniem dla piszących. Zmniejsza ryzyko literówek i przypomina, żeby postawić znak zapytania. Paradoksalnie jednak bezkrytyczne poleganie na autokorekcie zwiększa ryzyko błędów w tekście, a nawet sprzyja rozpowszechnieniu niektórych błędów ortograficznych i interpunkcyjnych.

Słowniki będące podstawą działania autokorekty są niedoskonałe. Nie wszystko to, co podkreśla edytor tekstu, faktycznie jest błędem, i odwrotnie: brak podkreśleń nie oznacza, że tekst jest bezbłędny. Autorzy nie zawsze mają jednak tego świadomość i często przedwcześnie kończą pracę nad tekstem, ograniczając się do pobieżnego spojrzenia, czy aby edytor czegoś nie podkreślił.

Meandry interpunkcji

Najwięcej jest pułapek interpunkcyjnych. Tu faktycznie trudno o automatyzm, bo w języku polskim nie ma słów, przed którymi zawsze trzeba postawić przecinek, ani słów, przed którymi nigdy się przecinka nie stawia. Polska interpunkcja ma charakter ściśle składniowy: przecinek należy postawić (między innymi) na granicy między zdaniem podrzędnym i nadrzędnym. Szkolne zasady, że przecinki stawiamy przed „że", „który", „jak" czy „niż", stanowią tylko nie do końca prawdziwe przybliżenie. Jeżeli taki spójnik nie wprowadza zdania podrzędnego („Lepszy rydz niż nic", „Oczy jak pięć złotych"), przecinek jest niepotrzebny. Do tego dochodzi tak zwana zasada cofania przecinka oznaczająca, że przecinek stawia się przed całym wyrażeniem wprowadzającym zdanie podrzędne, takim jak „podczas której" czy „mimo że". Co ciekawe, niektóre edytory sugerują postawienie przecinka nie tylko przed „jak", ale także przed słowami „jakość" czy „jakościowy". Domagają się też przecinka przed słowem „bowiem", chociaż z reguły pojawia się ono na dalszych miejscach w zdaniu podrzędnym („Milczał, nie wiedział bowiem, co powiedzieć"), a więc przecinek przed nim jest niepotrzebny. Zwykle też podpowiadają, by zakończyć znakiem zapytania każde zdanie zaczynające się od „co" czy „jak".

Autokorekta jest źródłem rozpowszechnionego przekonania, że zaprzeczone rzeczowniki odsłowne pisze się oddzielnie. Niektóre edytory tekstu podkreślają słowa takie jak „niepodjęcie", „niewstrzymanie" czy „niewykonanie", choć taki właśnie zapis jest poprawny. To samo dotyczy przydatnych niekiedy słów typu „nieprawnik", choć pisze się je właśnie tak. Co ciekawe, kolejne wersje edytorów nie podkreślają już różnych „niewstrzymań" czy „niespłaceń". Mimo to autorzy, pamiętając, że wcześniej w tym miejscu widzieli czerwone podkreślenie, na wszelki wypadek nadal zapisują je osobno.

Bezzasadne skojarzenia

Niektóre edytory w trosce o piszącego tropią wulgaryzmy i archaizmy. Autor może zostać zaskoczony, jeśli np. użyje czasownika „pytać" w 3. osobie liczby pojedynczej i czasie teraźniejszym. Edytor wyświetli komunikat „słowo powszechnie uważane za wulgarne". To samo dotyczy kilku innych całkiem niewinnych słów. Z kolei pisząc o rzeczniku praw obywatelskich, zostaniemy posądzeni o archaizm, gdyż „praw" zostanie uznane za przestarzałą formę przymiotnika.

Zgubny zanik czujności

Szczególnie łatwo jest przeoczyć literówki w słowach, w których spodziewamy się podkreśleń: w nazwiskach, nazwach własnych i słowach obcojęzycznych. Jeżeli piszemy artykuł o subpartycypacji, spodziewamy się, że to słowo zostanie podkreślone, nie zauważymy więc, że przez przypadek napisaliśmy „subpatycypacja". Autorka tego tekstu dostała kiedyś pismo z sądu, w którym we wszystkich nazwiskach stron postępowania była przynajmniej jedna literówka. To samo dotyczyło nazwy ulicy.

Autokorekta nie pomoże też, jeśli wskutek literówki powstanie słowo istniejące w języku polskim. Stąd częste w tekstach prawniczych „Sady Najwyższe" czy „postepowania". Niektóre słowniki przyjmują też istnienie słów potencjalnych, takich jak „budowalny", czego efektem będzie przeoczone „prawo budowalne". Zdarza się też „ograny" zamiast „organy" i „umowy zwarte" zamiast „zawarte".

Krótko mówiąc, autokorekta nie zwalnia z obowiązku korekty autorskiej. Pamiętać należy przy tym, że korekta taka musi obejmować strukturę, spójność, zrozumiałość i logikę tekstu. Literówki, choć nieeleganckie, nie są najważniejsze.

Funkcja autokorekty jest ogromnym ułatwieniem dla piszących. Zmniejsza ryzyko literówek i przypomina, żeby postawić znak zapytania. Paradoksalnie jednak bezkrytyczne poleganie na autokorekcie zwiększa ryzyko błędów w tekście, a nawet sprzyja rozpowszechnieniu niektórych błędów ortograficznych i interpunkcyjnych.

Słowniki będące podstawą działania autokorekty są niedoskonałe. Nie wszystko to, co podkreśla edytor tekstu, faktycznie jest błędem, i odwrotnie: brak podkreśleń nie oznacza, że tekst jest bezbłędny. Autorzy nie zawsze mają jednak tego świadomość i często przedwcześnie kończą pracę nad tekstem, ograniczając się do pobieżnego spojrzenia, czy aby edytor czegoś nie podkreślił.

Pozostało 84% artykułu
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP