Na rynku prawnym nie ma paniki, ale wielu szefów największych kancelarii przyznaje, że dostrzega kryzys.
– Jest on kategorią obiektywną, trudno go nie zauważać – podkreśla Marcin Gmaj, partner zarządzający Baker & McKenzie. – Kancelarie radzą sobie z nim na różne sposoby. Jedne starają się ograniczyć koszty, redukując zatrudnienie (w naszej branży „koszty osobowe" są najwyższe), inne starają się konkurować cenowo, proponując wynagrodzenia niewiele odbiegające od poziomu opłacalności, jeszcze inne widzą w kryzysie wyzwanie tworzące możliwość współpracy na innych polach – w procesie restrukturyzacji czy też sporów i dochodzenia należności – wyjaśnia.
Skromniejsze budżety
Andrew Kozlowski, partner zarządzający CMS Cameron McKenna, przyznaje, że słyszy się dziś o zamrożeniu rekrutacji i ograniczeniu kosztów w związku ze spodziewaną gorszą koniunkturą.
– Nie obserwujemy spadku liczby zleceń, ale można odnieść wrażenie, że zatrzymane zostały niektóre duże projekty inwestycyjne oraz utrzymuje się duża presja na stawki. Klienci oczekują przewidywalnych i oczywiście jak najniższych budżetów – wskazuje mec. Kozlowski. Twierdzi, że kancelarie starają się odpowiadać na te oczekiwania, chociaż są rodzaje obsługi prawnej, w wypadku których określenie z góry kosztu zawsze będzie bardzo trudne lub wręcz niemożliwe.
Na to, że klienci są coraz bardziej ostrożni w wydawaniu pieniędzy, wskazuje także Maciej Jamka, partner zarządzający K & L Gates.