Polskie sądy przyznają wyższe kwoty osobom pokrzywdzonym w wypadkach komunikacyjnych. Dowód? Analiza przygotowana przez Instytut Wymiaru Sprawiedliwości. Wynika z niej wprost, że łączne kwoty odszkodowań z tytułu szkód osobowych przekraczają kwoty wypłacane za szkody na mieniu.
– To słuszny kierunek – mówi „Rz" Jacek Kosiński, prezes jednego ze stowarzyszeń pomagających ofiarom. Przypomina, że wychodzenie z wypadku oznacza nie tylko długie leczenie, rehabilitację, ale też często utratę pracy i niemożność znalezienia kolejnej.
Kto stracił, ten dochodzi
A jak wygląda dochodzenie szkody na mieniu?
IWS przebadał ponad dwieście takich spraw. W 80 proc. powodem był podmiot bezpośrednio poszkodowany. Tak zwane kancelarie odszkodowawcze mają ograniczony udział w bezpośrednim dochodzeniu roszczeń przed sądami. Powód był reprezentowany przez profesjonalnego pełnomocnika w zdecydowanej większości, bo aż w 93 proc. spraw. Zazwyczaj został ustanowiony już na etapie przedsądowym. Pozwanym z kolei w zdecydowanej większości przypadków był ubezpieczyciel. Wszystkie dochodzone roszczenia miały charakter pieniężny. Wysokość kwot żądanych z tytułu szkody na mieniu była umiarkowana. Jaka?
Średnia wartość roszczenia wynosiła 10 777,98 zł. Najwyższa dochodzona kwota to 57 547,73 zł. W tej sprawie (toczyła się przed Sądem Rejonowym w Myszkowie) chodziło o odszkodowanie żądane od ubezpieczyciela autocasco. Uszkodzony pojazd miał pięć lat. Ubezpieczyciel wypłacił dobrowolnie 48 tys. zł. Koszty naprawy kalkulowane były metodą kosztorysową, tj. według hipotetycznych kosztów naprawy. Najniższa wartość roszczenia z tytułu szkody na mieniu wyniosła jedynie 184 zł (koszt holowania pojazdu).