– Nie ma dnia, żeby nie dochodziło do kolizji na stoku. Zazwyczaj to niegroźne upadki czy najechania. Takie stanowią 73 proc. zdarzeń. Część niestety pod wpływem alkoholu – mówi Paweł Miłosz, właściciel stoku pod Tatrami.
Leczenie kosztuje
Za kolizje grozi średnio 300 zł mandatu. Bywają jednak wypadki bardzo poważne. W połowie stycznia na przykład przy stacji Remiaszów w Białce Tatrzańskiej nastoletni narciarz zderzył się ze snowboardzistką. Oboje upadli. Po chwili nastolatek wstał i odjechał. Poszkodowana kobieta napisała na profilu społecznościowym, że bezpośrednią konsekwencją zderzenia i pociągnięcia w dół jest uraz kręgosłupa.
Czytaj więcej
Tegoroczne ferie wymagają niezwykłej czujności turystów. Zasady na stokach będą się zmieniać. I t...
– Skutki wypadków na stokach narciarskich zależą od miejsca, w których do nich doszło – mówi Marcin Tarczyński z Polskiej Izby Ubezpieczeń. I przypomina, że jeśli chodzi o zdarzenia w Polsce, to z ubezpieczenia publicznego klienci mają zapewnioną opiekę medyczną. W podróży zagranicznej warto pamiętać, że karta EKUZ nie musi gwarantować pełnej pomocy medycznej.
– Dlatego za granicą obok karty EKUZ warto zadbać o ubezpieczenie turystyczne. Dzięki niemu pokryjemy wszelkie koszty leczenia i transportu po wypadku na stoku – dodaje Tarczyński.