Poszkodowani w wypadku są ewidentnie słabsi niż firma ubezpieczeniowa. Niezależny rzeczoznawca ma być tanim i szybkim sposobem weryfikacji kosztorysów firm ubezpieczeniowych("Rzeczpospolita" napisała o tym pomyśle jako pierwsza 22 września).
Ponieważ przeciętna cena ekspertyzy to ok. 300 zł, więc na szybkim zakończeniu sporu, bez angażowania sądu, mają zyskać też firmy ubezpieczeniowego, choć one nie przyjmują tego z entuzjazmem.
To podstawowy wniosek z III raportu rzecznika finansowego, który skupił się na niedopuszczalnych praktykach firm ubezpieczeniowych przy likwidacji szkód z polisy OC komunikacyjnego. Zaprezentowała go w środę Aleksandra Wiktorow, rzecznik finansowy.
Wytknięte zostało nieinformowanie ubezpieczonego o możliwości uzyskania dopłaty do odszkodowania z tytułu tzw. utraty wartości handlowej auta po wypadku, mimo że wytyczne KNF są jasne, że TU winny to robić niezależnie od formy i trybu zgłoszenia roszczenia. Także Sąd Najwyższy jasno stwierdził, że naprawiony samochód nie uzyskuje takiej wartości handlowej jak przed wypadkiem. Wiele wskazuje, że poszkodowani nie wiedzą o tym uprawnieniu.
Kolejna nieprawidłowość to auta zastępcze, do których prawo SN już definitywnie przesądził, ale „oszczędności" TU polegają na ograniczaniu wynajmu aut, nieraz nie zaliczając do czasu naprawy dni oczekiwania na części, jakby warsztat był ich hurtownią.