– Powódź była w zeszłym roku największym sprawdzianem dla ubezpieczycieli – mówi Halina Olendzka, rzecznik ubezpieczonych. – Wszystko zapowiadało się dobrze, gdyż na zalane tereny od razu pojechali rzeczoznawcy, aby wycenić szkody. Niestety później okazało się, że nie wszyscy ubezpieczyciele poradzili sobie z powodzią – dodaje.
Niektórzy ubezpieczyciele zaczęli przedłużać postępowania. Część firm wysłała nawet do ubezpieczonych pisma, że mają 60 dni na wypłatę odszkodowania, co jest niezgodne z przepisami
, które dają firmie ubezpieczeniowej 30 dni na wypłatę. A później pojawiły się sygnały, że niektóre firmy ubezpieczeniowe domagają się zwrotu wypłaconych już odszkodowań, jeśli dana osoba dostała także pomoc na odbudowę domu z budżetu państwa. Takie żądania są jednak bezpodstawne.
Pomoc z budżetu
Na pomoc w remoncie mieszkań i odbudowie domów, które zostały zniszczone w zeszłorocznych powodziach, ruszył także budżet państwa. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji na usuwanie skutków powodzi wydało przeszło 3 mld zł. Tyle pieniędzy pochłonęła odbudowa dróg i budynków użyteczności publicznej. Powodzianie mogli także starać się o zasiłki celowe w wysokości do 20, 100 lub 300 tys. zł. Były wypłacane na podstawie rachunków za faktyczne wydatki na remonty i odbudowę po powodzi.