M.G. wystąpiła z powództwem przeciwko Towarzystwu Ubezpieczeniowemu, gdzie polisę OC miał wykupioną sprawca wypadku samochodowego, w którym zginął jej syn. Przed sądem domagała się 100 tys. zł. Na tę kwotę składało się 40 tys. zł odszkodowania z tytułu pogorszenia sytuacji życiowej po śmierci syna oraz 60 tys. zł zadośćuczynienia. Kobieta wnosiła też o zasądzenie renty z tytułu zwiększonych potrzeb życiowych w wysokości 500 zł miesięcznie.
W chwili wypadku syn miał 21 lat. Był monterem konstrukcji drewnianych. Zarabiał 1400 zł brutto oraz otrzymywał premię do 100 procent wynagrodzenia. Mieszkał z matką, która kilka miesięcy wcześniej straciła męża. Kobieta pracowała w szkole, gdzie zarabiała 907 zł miesięcznie. Syn pomagał matce finansowo, a także przy prowadzeniu gospodarstwa domowego oraz przy uprawie warzyw i owoców.
Pozwana firma wniosła o oddalenie powództwa. Nie zakwestionowała ona swojej odpowiedzialności odszkodowawczej co do zasady, dlatego wypłaciła kobiecie 12 tys. zł jako zwrotu kosztów pogrzebu. Ubezpieczyciel zakwestionował natomiast zasadność i wysokość pozostałych roszczeń, podnosząc, iż matka zmarłego nie wykazała wysokości szkody majątkowej, ani znacznego pogorszenia sytuacji życiowej.
Utraciła radość życia
Sąd Okręgowy w Warszawie nie miał wątpliwości, że w okoliczności tej sprawy uzasadniały przekonanie, że na skutek tragicznej śmierci syna doszło do naruszenia dóbr osobistych powódki, jakim jest więź rodzinna, dlatego też zasądził na jej rzecz kwotę 30 tys. zł, uwzględniając tym samym tylko część żądania pozwu.
W ocenie sądu M.G. pozostawała w dobrych relacjach z synem, a jego śmierć była dla niej najgorszym wydarzeniem w jej życiu. Nagłe odejście potomka wywołało u kobiety krzywdę, wyrażającą się głównie w cierpieniu psychicznym. – Utraciła radość życia i oparcie w synu, który był dla powódki gwarancją spokojnego życia, pomocy i opieki na przyszłość – dodał sąd.