— Majówka jest bezpieczna. Sąd przychylił się do wniosku zarządu i zakazał przeprowadzenia strajku na podstawie referendum związków zawodowych. Teraz będzie badał argumenty zarządu LOT-u w postępowaniu sądowym — ogłosił prezes LOT-u Rafał Milczarski podczas konferencji prasowej w piątek wieczorem. — Argumenty zarządu były następujące: urna, do której pracownicy wrzucali głosy, wędrowała po budynku siedziby LOT-u, pojawiała się nawet w terminalu Lotniska Chopina. Do listy głosujących dopisywane były osoby, które nie są pracownikami. A głosy zbierano również po zakończeniu głosowania, czyli po 21 kwietnia. Dodatkowo o wyniku głosowania, poza tym, że zebrano wystarczającą liczbę głosów, zarząd LOT-u nie został poinformowany. Jakby tego było mało, w tej samej sprawie ogłoszono referendum już we wrześniu 2017 roku, a referendum nie może być przeprowadzone dwukrotnie w tej samej sprawie — tłumaczył Milczarski.
Zarząd LOT-u miał prawo wypowiedzieć regulamin wynagradzania pracowników w sytuacji, kiedy finanse spółki były w krytycznym stanie. A zrobił to w 2013 roku, kiedy musiał skorzystać z pomocy publicznej, żeby przetrwać.
LOT przywołuje wyrok Sądu Najwyższego z października 2017 roku, który - jak wskazuje spółka - powoduje, że przedmiot sporu zbiorowego ze związkami zniknął. Chodzi o wypowiedziany regulamin wynagradzania z 2010 roku. Sąd w uzasadnieniu przedstawił wówczas wykładnię przepisów prawa niepozostawiającą wątpliwości: w trudnej sytuacji ekonomicznej, wobec nieustającego sprzeciwu związków zawodowych na kolejne składane propozycje, zarząd spółki miał prawo dotychczasowe zasady wynagradzania samodzielnie uchylić i ustanowić jednostronnie nowe zasady wynagradzania. — Te nowe zasady są legalnie obowiązujące - podkreśla prezes LOT-u.
Konflikt związków zawodowych w Lcie z zarządem spółki trwa od kilku lat (w 2013 r. został wypowiedziany regulamin wynagradzania z 2010 roku). Było to związane m.in. w pomocą publiczną, jaką otrzymała spółka i koniecznością jej notyfikowania przez Komisję Europejską. Wówczas LOT stanął na krawędzi bankructwa. W 2013 roku zostały wprowadzone ramowe wytyczne dotyczące wynagrodzeń.
LOT tłumaczy, że związkowcy chcą przywrócenia dawnych zasad wynagradzania. Według spółki w dużej części opiera się ono teraz na liczbie wylatanych godzin, podczas gdy w poprzednim systemie wynagradzania pensja była niezależna od liczby wylatanych godzin.