Gdyby Radosław Sikorski i Karol Nawrocki byli redaktorami naczelnymi tożsamościowych dzienników, a ich czołowymi publicystami byli Paweł Wroński i Marcin Przydacz, polemika między nimi mogłaby być pasjonująca. Pełna mocnych sztychów, złośliwości, mniej lub bardziej inteligentnych ripost. Taki cykl polemiczny zostałby pewnie po latach wydrukowany w opasłym tomie, zawierającym najważniejsze materiały prasowe z lat 2020-2029.
Na nieszczęście panowie Sikorski i Nawrocki nie są publicystami, ale najważniejszymi urzędnikami w państwie i to, co nieźle czyta się w serwisie X, źle świadczy o tym państwie. Spór o to, czy prezydent powinien czy nie powinien zapraszać ministra spraw zagranicznych na pokład samolotu jest bowiem przykładem zjawiska, które może w przyszłości nasz kraj dużo kosztować.
Dlaczego musiało dojść do konfliktu między Karolem Nawrockim a Radosławem Sikorskim?
Zjawisko to polega na tym, że obóz rządowy wybrał spośród siebie Radosława Sikorskiego jako tego, który będzie nieustannie wchodził w konflikt z prezydentem Karolem Nawrockim. A równocześnie obóz prezydencki postanowił wybrać sobie Sikorskiego na wygodnego adwersarza.
Czytaj więcej
Decyzje o zestrzeliwaniu obiektów latających będziemy podejmowali bezdyskusyjnie, gdy naruszają n...