Zaczęło się od Ryanaira, który nie poleci do stolicy Jordanii Ammanu z Modlina, Krakowa i Poznania. Linia tłumaczy tę decyzję względami operacyjnymi i obawami o bezpieczeństwo. Te względy operacyjne, to gwałtownie spadający popyt na takie podróże.
Czytaj więcej
Citigroup Inc. zwolniła pracownicę, która zamieściła antysemicki komentarz na swojej stronie w me...
Węgierski niskokosztowy Wizz Air nie poleci, od 1 grudnia przynajmniej do połowy stycznia 2024 ani do Ammanu, ani do Akaby – kurortu nad Zatoką Akaba. 27 października w egipską Tabę, znajdującą się tuż obok izraelskiego Ejlatu i jordańskiej Akaby, trafiła rakieta Hamasu. Stało się oczywiste, że wakacje w takim miejscu, przy przedłużającym się konflikcie, przestały być bezpieczne. Połączenia lotnicze z Katowic miały wystartować w piątek, 13 grudnia. Wizz Air planuje obecnie inaugurację lotów z podkatowickiego portu lotniczego na 17 stycznia 2024 roku. Po kłopotach z uwięzionymi samolotami po wybuchu wojny w Ukrainie, Węgrzy zrobili się wyjątkowo ostrożni. W swoich przyszłych planach loty do Jordanii ma także LOT, jak wynika to ze strategii ogłoszonej 5 października. To w Bliskim Wschodzie polski przewoźnik widział potencjalne źródło pasażerów przesiadkowych.
Linie lotnicze boją się latać do Ammanu
Jordańczykom bardzo zależało na tych połączeniach. Rząd tego kraju od kilku lat subsydiuje loty czarterowe i niskokosztowe. Jeśli linia przywiezie do Jordanii turystę, który przyleci do Jordanii w grudniu, styczniu, lutym, czerwcu, bądź lipcu i zostanie tam przynajmniej 6 nocy przynajmniej przez 6 nocy, rząd jej wypłaci 80 dolarów. Dotacja w pozostałych miesiącach jest o 10 dol. niższa, ale wymóg długości pobytu skraca się do 5 dni.
Czytaj więcej
Linie lotnicze wykonują już jedynie loty ewakuacyjne po tym, jak Hamas określił lotnisko Ben Guri...