Pierwszy kwartał 2017 roku nie był pierwszym kwartałem, w którym Uber przyniósłby zyski. W tym okresie firma zanotowała 708 milionów dolarów straty. W porównaniu do ostatniego kwartału 2016 roku jest to jednak poprawa, bo wtedy Uber zanotował niemal miliard dolarów straty. Pozytywnym znakiem dla inwestorów jest fakt, że rosną znacząco wpływy i wyniosły już one 3,4 mld dolarów kwartalnie i w stosunku do poprzednich 3 miesięcy wzrosły o 18 procent.
Uber szuka też nowego szefa finansów. Dotychczasowy Guatam Gupta odchodzi do bliżej niesprecyzowanego nowego start-upu. Odejście Gupty daje akurat szansę na odświeżenie polityki finansowej, na której cieniem kładą się wypłaty dla nowojorskich kierowców Ubera, którzy w skutek „błędu w obliczeniach" byli opłacani niżej niż powinni byli być.
Dodatkowym kłopotem stały się też oskarżenia o dyskryminację kobiet w firmie, którym przyglądają się już prawnicy. Do tych problemów dochodzi jeszcze ostatni skandal z projektem autonomicznego samochodu, w którym sąd potwierdził, że Uber kradł technologię Google.
Na przeszkodzie w rozwoju Ubera, w którego wciąż wierzą inwestorzy (wyceniając firmę, która nigdy nie przyniosła zysku na 65 mld dolarów) mogą też stanąć decyzje takich instytucji, jak Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Choć wciąż nie zapadł wyrok, to jednak rzecznik TSUE Maciej Szpunar przedstawił opinię, w której stwierdza, że Uber to zwykła korporacja taksówkowa. Do podobnych opinii przychyla się wiele państw europejskich, co może ograniczyć Uberowi możliwości rozwoju.