Wszystko gotowe. Zieleń kortów Wimbledonu lśni w sposób, jakiego w kolejnych dniach już się nie zobaczy.
Czyste, białe linie, nieskazitelna, przycięta od ułamków centymetra trawa, żadnych wydeptanych śladów po butach. Dostawcy truskawek, Pimmsa, lodów i frytek już stoją pod bramami.
Czytaj więcej
Losowanie Wimbledonu: Na długiej drodze Igi Świątek do finału są Coco Gauff, Jessica Pegula lub Caroline Garcia, a w IV rundzie może też Magda Linette. Magdalena Fręch trafiła od razu na Ons Jabeur, Hubert Hurkacz zagra pierwszy mecz z Albertem Ramosem-Vinolasem
Wokół sprężone służby organizacyjne i mundurowe (zagrożenie ze strony organizacji „Just Stop Oil” jest realne, kort centralny z przyklejonym doń aktywistą to mroczny sen szefów AELTC), gdzieniegdzie widać ekipy trenujące zakrywanie kortów bocznych, także ćwiczące po wojskowemu dzieci do podawania piłek. W oddzielnych restauracjach są już obecni działacze i członkowie klubu, z żonami.
Napięcie w okolicach Church Road widać i czuć, a także słychać, bo za wysokimi ogrodzeniami okolicznych posiadłości wynajmowanych przez uczestników turnieju są korty treningowe. Słychać więc odbicia piłek, okrzyki, jęki, komendy trenerskie, co bardziej ciekawscy przechodnie usiłują przez dziurę w żywopłocie coś zobaczyć, bo to może sapie Novak Djoković, albo przeklina Nick Kyrgios?