Świątek ponownie wygrywa w Stuttgarcie. Kolor samochodu wybierze ojciec

Iga Świątek obroniła tytuł po świetnej grze i finałowym zwycięstwie nad Białorusinką Aryną Sabalenką 6:3, 6:4.

Publikacja: 24.04.2023 03:00

Iga Świątek: – To drugi tytuł obroniony przeze mnie w tym roku, jestem więc podwójnie zadowolona. Ze

Iga Świątek: – To drugi tytuł obroniony przeze mnie w tym roku, jestem więc podwójnie zadowolona. Zeszły rok przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Zresztą nie tylko moje i stąd ta powszechna presja. Radzę z nią sobie chyba dobrze

Foto: THOMAS KIENZLE/AFP

Korespondencja ze Stuttgartu
Obawy o formę Igi Świątek po kilkutygodniowej przerwie od tenisa okazały się przesadzone. W finale turnieju Porsche Tennis Grand Prix liderka rankingu WTA pokonała wiceliderkę – Arynę Sabalenkę – 6:3, 6:4.

Organizatorzy dbają, żeby tenisistkom nie nudziło się w Stuttgarcie, i wymyślają różne atrakcje. Już tradycyjnie niektóre z uczestniczek turnieju są zapraszane do zabawy za kierownicą. W tym roku musiały dobiec do auta, a następnie pokonać krótki tor przeszkód. Ten wstępny etap wyścigu po Porsche Taycan turbo S Sport Tourismo też wygrała Świątek, która uzyskała czas 1:16 min, Sabalenka zajęła czwarte miejsce z wynikiem gorszym o siedem sekund.

Czytaj więcej

Iga Świątek po raz drugi wygrała turniej w Stuttgarcie

– Od roku mam auto tej marki, wiem więc, jak można było zaoszczędzić kilka sekund – powiedziała Polka kilka dni przed finałem, kiedy była jeszcze pora na rozmowy na nieco luźniejsze tematy. Na początku tygodnia również Białorusinka chętniej opowiadała, jak bardzo chciałaby wreszcie wygrać ten turniej. W 2021 roku przegrała finał z Ashleigh Barty, w następnym ze Świątek. Oczywiście mogłaby sobie kupić dowolny samochód, ale ten konkretny wolałaby jednak wygrać. – Bo kto z nas nie woli czegoś dostać bez płacenia? – pytała roześmiana.

Chwila prawdy

Publiczność, która wszystkie bilety na ostatnie dwa dni turnieju przezornie wykupiła z wyprzedzeniem, dostała finał marzeń. Na kort wyszły numery 1 i 2 rankingu WTA, zwyciężczynie ostatnich dwóch turniejów Wielkiego Szlema, najlepsza tenisistka 2022 roku i liderka „The Race” 2023. Chcieć więcej nawet nie wypada.

Sympatia trybun, mierzona siłą oklasków, podczas powitania tenisistek wychodzących na kort była po stronie Polki. Te kilkanaście decybeli deficytu Białorusinka próbowała sama sobie zrekompensować i do czasu jej się to udawało.

Z każdym dniem czułam się coraz lepiej, nabierałam pewności siebie

Iga Świątek

– Spodziewam się, że w finale będę miała bardzo mało czasu na return – mówiła przed meczem Świątek. – Iga potrafi bardzo dobrze się bronić. Muszę być gotowa na to, że piłki będą wracały na moją stronę – zapowiadała Sabalenka.

W ósmym gemie nadeszła chwila prawdy. Czasu na return Polka dostała nieco więcej niż dotychczas, w jednym przypadku w ogóle go nie potrzebowała, bo do serwisu Białorusinki wkradły się ubiegłoroczne demony. Podwójny błąd przyśpieszył przełamanie, ale nie on był decydujący. Świątek desperacko broniła się przed atakami rywalki, jakimś cudem odsyłała piłkę na drugą stronę siatki i wtedy Sabalenka zepsuła smecz, którego nie miała prawa popsuć. Publiczność do tej pory zachowująca pozory obiektywizmu ten błąd Białorusinki i wkrótce przełamanie na korzyść Polki skwitowała z niedwuznacznym zadowoleniem.

Do ostatniej piłki

– To tak nie działa – odpowiedziała później Świątek na pytanie, czy ten mecz faktycznie rozstrzygnął się w ósmym gemie. – Wystarczyłaby tylko chwila nieuwagi i wszystko mogłoby się odwrócić. W tym turnieju Aryna była już w podobnej sytuacji, jednak wracała do gry. Musiałam więc walczyć do ostatniej piłki – dodała.

Zanim Sabalenka wzięła się w garść, przegrała pięć gemów z rzędu. Gdy na włosku wisiało przełamanie trzecie w ogóle, a drugie w drugiej partii, mecz skręcił w ulicę jednokierunkową. Widzowie uznali, że przegrywającej przyda się nieco więcej życzliwości, lecz było już za późno. Białorusinka jeszcze się starała, walczyła, przed kolejnymi stratami ratowała się asami serwisowymi, które zasiliły konto fundacji charytatywnej (356 euro za każde podanie), ale nie potrafiła odepchnąć Polki od kierownicy.

– Przez ostatni rok nauczyłam się akceptować porażki, wyciągać z nich wnioski i starać się bardziej następnym razem. Miałam dziś sporo szans, lecz popsułam kilka łatwych piłek. Serwis nie jest najsilniejszą bronią Igi, mimo to nie potrafiłam go przełamać. Nie jestem przesądna, nie mówię, że do trzech czy czterech razy sztuka. Mam po prostu nadzieję, że za rok wreszcie będę w stanie się zrewanżować – zapowiedziała Sabalenka.

– Wiedziałam, że w Stuttgarcie muszę grać z rundy na rundę coraz lepiej. Udało się, ale sama jestem zaskoczona, że poszło mi tak dobrze po zaledwie tygodniu treningów przed tym turniejem. Z każdym dniem czułam się coraz lepiej, nabierałam pewności siebie. Jeśli nawet serwis nie był jeszcze 100-procentowy, to byłam w stanie wytrzymać nacisk Aryny i nie pozwolić jej na przełamanie – oceniła Świątek.

Jeszcze przed pierwszym meczem Polka zastrzegała, że jej podanie jest po kilkutygodniowej przerwie w treningach nieco „zardzewiałe”, ale z perspektywy statystyka trudno mieć większe zastrzeżenia do tego serwisu. Przez cały pojedynek finałowy Białorusinka miała zaledwie jedną szansę przełamania serwisu Polki, sama natomiast znalazła się w takiej opresji aż sześciokrotnie.

– To drugi tytuł obroniony przeze mnie w tym roku, jestem więc podwójnie zadowolona. Zeszły rok przeszedł moje najśmielsze oczekiwania, Zresztą nie tylko moje i stąd ta powszechna presja. Radzę z nią sobie chyba dobrze – dodała Świątek.

Czas podsumowań turnieju z nazwą dużego niemieckiego auta w szyldzie jest dla Igi niezwykle przyjemny. W Stuttgarcie wciąż nie przegrała meczu, poprawiła bilans na 8-0. Bilans spotkań z Sabalenką też ma pozytywny: 5-2 w meczach WTA Tour plus jedno zwycięstwo podczas grudniowej pokazówki w Dubaju.

Trzeci finał

W tym roku to trzeci finał Polki (poprzednie oglądano w Dausze i Dubaju), drugi wygrany. Sukces w Stuttgarcie dał Idze 13. tytuł w rozgrywkach cyklu WTA (jej rywalka w przypadku wygranej miałaby tyle samo).

Rankingowe rozliczenia są w przypadku sukcesu rok po roku zerowe: Polka obroniła stan posiadania i zachowa wciąż dość znaczną (ponad 2000 punktów) przewagę nad Sabalenką, która także nic nie zyskała na ponownej grze w finale. Wśród przychodów Igi pojawi się oczywiście nowe auto wspomnianej marki, model w pełni elektryczny, wedle oświadczenia polskiej mistrzyni: – Po wyborze koloru ten egzemplarz pójdzie w ręce taty.

Ciąg dalszy tenisowych atrakcji z Igą w roli głównej zacznie się już w nadchodzącym tygodniu w stolicy Hiszpanii. Jeśli najważniejsze mecze kobiecego sezonu na kortach ziemnych będą tak wyglądać jak finał w Porsche Arena, żadnych zastrzeżeń zgłaszać nie można.

Teraz Madryt i magiczne pudełko

Turniej WTA 500 w Stuttgarcie to było główne wydarzenie kobiecego tenisa w minionym tygodniu, tenisiści rywalizowali w Barcelonie, Monachium i Banja Luce.

Najważniejszy był turniej w stolicy Katalonii (ATP 500), w finale zagrali najwyżej rozstawieni Carlos Alcaraz i Stefanos Tsitsipas, lepszy okazał się Hiszpan, zwyciężył 6:3, 6:4. O niedawnej kontuzji kazał zapomnieć.

Rywalizacja w Monachium przyniosła zwycięstwo Holgera Rune. Młody Duńczyk (jeszcze nastolatek, 20 lat skończy 29 kwietnia) nie stracił formy po finale w Monte Carlo. Kolejny finałowy mecz, z Boticem van de Zandshulpem, wygrał 6:4, 1:6, 7:6 (7-3), broniąc w decydującym secie czterech piłek meczowych. Rune jest pierwszym tenisistą w obecnym sezonie, który obronił tytuł sprzed roku.

Mecze w Banja Luce zastąpiły turniej w Belgradzie, który, jak zapewniają organizatorzy, czyli rodzina Djokoviciów, wróci do kalendarza ATP World Tour w 2024 roku ze statusem podniesionym do poziomu ATP 500. Novak Djoković w turnieju zagrał, lecz nie był w pełni zdrów i przegrał już w ćwierćfinale z Dusanem Lajoviciem, który został zwycięzcą imprezy. W finale Serb wygrał 6:3, 4:6, 6:4 z mistrzem z Monte Carlo – Andriejem Rublowem.

Przez najbliższe dwa tygodnie mistrzynie i mistrzowie rakiety pojawiać się będą wyłącznie w położonej w Parku Manzanares w Madrycie nowoczesnej hali Caja Magica podczas łączonego turnieju WTA 1000 i ATP Masters 1000. Impreza pod wspólną nazwą Mutua Madrid Open zacznie się w części głównej od wtorku 26 kwietnia (kobiety) i środy 27 kwietnia (mężczyźni). Zakończy się 7 maja.

Polska siła to Iga Świątek, Magda Linette i Hubert Hurkacz. Zabraknie Rafaela Nadala, Novaka Djokovicia, Jannika Sinnera, Belindy Bencic, być może także kontuzjowanej w Stuttgarcie, broniącej tytułu Ons Jabeur.

Krzysztof Rawa

Korespondencja ze Stuttgartu
Obawy o formę Igi Świątek po kilkutygodniowej przerwie od tenisa okazały się przesadzone. W finale turnieju Porsche Tennis Grand Prix liderka rankingu WTA pokonała wiceliderkę – Arynę Sabalenkę – 6:3, 6:4.

Organizatorzy dbają, żeby tenisistkom nie nudziło się w Stuttgarcie, i wymyślają różne atrakcje. Już tradycyjnie niektóre z uczestniczek turnieju są zapraszane do zabawy za kierownicą. W tym roku musiały dobiec do auta, a następnie pokonać krótki tor przeszkód. Ten wstępny etap wyścigu po Porsche Taycan turbo S Sport Tourismo też wygrała Świątek, która uzyskała czas 1:16 min, Sabalenka zajęła czwarte miejsce z wynikiem gorszym o siedem sekund.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Tenis
Rywalka Igi Świątek: „Jestem starsza i mądrzejsza”
Tenis
Madryt we łzach. Wzruszające pożegnanie Rafaela Nadala
Tenis
Hubert Hurkacz żegna się z Madrytem. Serwis tym razem nie pomógł
Tenis
Pojawiły się nerwy i strach. Iga Świątek awansowała do półfinału w Madrycie
Tenis
Złota dziewczyna rywalką Igi Świątek. Kim jest Beatriz Haddad Maia?
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił