Dzień wcześniej była wymiana uprzejmości i zapewnienie Igi, że wie jak dobrze musi grać, by pokonać najlepszą (wedle bieżącego rankingu Race to Shenzen) tenisistkę sezonu 2023. W niedzielę wczesnym popołudniem Polka pokazała, że była świetnie przygotowana na ten bój.
Zaskoczeń nie widziano – potęga serwisu Białorusinki jest znana, prędkość piłki po podaniu czasem bliska 190 km/godz. to znana sprawa, tak samo jak energia piłek forhendowych. Korty w Porsche Arena były dość szybkie jak na nawierzchnię z ceglanej mączki, więc atuty rywalki miały nawet pewne wzmocnienie.
Iga miała nieco inne przewagi – większą pewność serwisu, wydajny bekhend, świetne poruszanie się na sypkiej nawierzchni, także głowę bardziej spokojną, niż silna tenisistka po drugiej stronie siatki. Doczekała w pierwszym secie chwili, gdy mogła kontratakować – gdy objęła prowadzenie 5:3, set był niemal wzięty.
Drugi raz znalazła lukę w grze Sabalenki już na początku drugiego seta. Znów przełamanie i prowadzenie 2:0, 4:2, aż do udanej ostatniej akcji dającej wynik 6:4 i wszystkie związane z nim profity. Finał, nie tylko z powodu dojrzałej i skutecznej gry Polki był dobrym widowiskiem. Obie panie grały mocno, biegały z poświęceniem, zaciskały pięści po udanych akcjach, intensywność wymian budziła zasłużony podziw. Jeśli tak mają wyglądać najważniejsze mecze kobiecego sezonu na kortach ziemnych, żadnych zastrzeżeń zgłaszać nie można.
Iga w Stuttgarcie wciąż nie przegrywa, poprawiła bilans na 8-0. Bilans z Sabalenką też ma przyjemny: 5-2 w meczach WTA Tour plus jedno zwycięstwo podczas grudniowej pokazówki w Dubaju. W tym roku to trzeci finał Polki, drugi wygrany. Sukces w Stuttgarcie dał Idze 13. tytuł w rozgrywkach cyklu WTA (jej rywalka w przypadku wygranej miałaby tyle samo).