Losowanie zostało przesunięte o godzinę w oczekiwaniu na zapowiedziane wystąpienie premiera Australii Scotta Morrisona. I on rzeczywiście zabrał głos, długo mówił o rosnącej fali zachorowań, ale gdy padło pytanie o Djokovicia, uniknął jasnej deklaracji. Powiedział jedynie, że oczekuje działania zgodnego z polityką rządu (wjazd tylko dla zaszczepionych lub mających prawo do medycznego wyjątku). Oznacza to, że los Djokovicia jest w dalszym ciągu w rękach ministra do spraw imigracji Aleksa Hawke'a.
Fakt, że Serb wciąż figuruje w turniejowej drabince jako rozstawiony z nr. 1 i poznał już nawet swego pierwszego przeciwnika (rodaka Miomira Kecmanovicia), o niczym nie przesądza. Jeśli zostanie deportowany przed rozpoczynającym się w poniedziałek turniejem, drabinka będzie uaktualniona, a jeśli nawet po (co trudno sobie wyobrazić), to turniej też z tego powodu nie ucierpi, bo byłaby to sytuacja zbliżona do tej, gdy tenisista wycofuje się np. z powodu kontuzji.
Odwlekanie decyzji przez Australijczyków tylko pozornie poprawia sytuację Serba. Nawet Anna Brnabić, premier jego kraju, w rozmowie z BBC powiedziała, że jeśli Djoković wiedział o zainfekowaniu, to niewątpliwie naruszył obowiązujące w Serbii covidowe przepisy. „Gdy wynik testu jest pozytywny, to taka osoba musi pozostać w izolacji" – stwierdziła pani premier.
Czytaj więcej
Serb Novak Djoković został rozlosowany z numerem jeden w drabince Australian Open, choć wciąż nie ma oficjalnej decyzji, czy może wystartować w turnieju.
Ubywa też sojuszników Serba wśród wybitnych tenisistów. Po krytycznych wypowiedziach Rafaela Nadala i Andy'ego Murraya, nawet długo obnoszący się ze swymi szczepionkowymi wątpliwościami Grek Stefanos Tsitsipas nie pozostawił złudzeń. „Djoković ustanowił własne reguły, zrobił coś, co tylko niewielu ośmieliło się uczynić po tym, jak ATP i Tennis Australia ogłosiły warunki wjazdu na terytorium Australii. Wśród zawodników nikt nie wyobrażał sobie przyjazdu bez szczepienia. Trzeba mieć dużo odwagi, by to zrobić i zaryzykować, że nie zagra się w Wielkim Szlemie. Mówi się, że nie wszyscy przestrzegają zasad ustanowionych przez Tennis Australia i rząd. Ale ta bardzo wąska mniejszość (z czołowej setki rankingu ATP 97 graczy jest zaszczepionych – przyp. red.) sprawia, że pozostali mogą w pewnym sensie zostać uznani za idiotów" – zakończył czwarty tenisista rankingu, półfinalista Australian Open 2019 i 2021.